{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Liga Europy. Raków – Sporting. Viktor Gyokeres zasłużył na czerwoną kartkę po faulu na Zoranie Arseniciu
Rafał Rostkowski /
Czerwona kartka dla Viktora Gyokeresa ze Sportingu Lizbona to kara ewidentnie zasłużona. Jego faul na Zoranie Arseniciu był bardzo niebezpieczny dla zdrowia. Potwierdza to zresztą fakt, że zawodnik Rakowa Częstochowa musiał opuścić boisko, bo nie był w stanie kontynuować gry.
Kolega pudłuje, Lewandowski nie... wytrzymuje [WIDEO]!
Czytaj też:

UEFA pomoże poprawić jakość murawy w Sosnowcu przed kolejnym meczem Rakowa Częstochowa w Lidze Europy
Była dopiero 8. minuta meczu. Zoran Arsenić był przy piłce, kiedy Viktor Gyokeres zaatakował go od tyłu korkami w okolicach ścięgna Achillesa i stawu skokowego. Sędzia Anastasios Papapetrou najpierw pokazał zawodnikowi Sportingu żółtą kartkę uznając tylko, że to był faul nierozważny. Po interwencji sędziego wideo Angelosa Evangelou arbiter główny obejrzał powtórkę tej sytuacji na monitorze i zamienił żółtą kartkę na czerwoną. Stwierdził bowiem, że był to faul poważny i rażący.
Czy czerwona kartka była słuszna? Moim zdaniem tak. Powtórka telewizyjna dowodzi, że Gyokeres nadepnął na staw skokowy, co było bardzo niebezpieczne dla zdrowia i mogło być bardzo bolesne. To wystarczy, aby stwierdzić, że faulujący słusznie został wykluczony z gry.
Dodatkowo obciąża go fakt, że ani przez ułamek sekundy nie widać w jego postępowaniu nic, co mogłoby wskazywać, że próbował uniknąć popełnienia takiego faulu czy chociaż próbował zminimalizować ból rywala albo go skrócić. To wszystko pozwala uznać, że był to faul brutalny, jakich sędziowie tolerować nie powinni.