Bundesliga: Anwar El Ghazi zostanie zwolniony przez Mainz za wpis nt. wojny Izraela z Palestyną – informuje BBC

Najlepszy strzelec Bundesligi kontuzjowany. Czeka go dłuższa przerwa

Niemcy bezlitośni dla Kownackiego. Wielki zawód transferowy

Czytaj też

Niemcy bezlitośni dla Kownackiego. Wielki zawód transferowy

El Ghazi to były piłkarz m.in. Ajaxu, Aston Villi i Evertonu. Na koncie ma dwa występy w reprezentacji Holandii, ale jeszcze w 2021 roku znalazł się w szerokim składzie powołanym przed Euro przez Franka de Boera.

Od tego czasu jego kariera znalazła się na zakręcie. Po niecałym roku umowę rozwiązało z nim PSV, a do Mainz trafił pod koniec sierpnia 2023 jako wolny zawodnik. W tym sezonie Bundesligi teoretycznie zaliczył trzy występy, ale w sumie na boisku spędził ledwie 51 minut.

Mimo to ostatnio o zawodniku, który ma także marokańskie korzenie, zrobiło się głośno. "Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna" – taki wpis umieścił na swoim profilu na Instagramie. Szybko go usunął, ale i tak jego czyn nie pozostał bez konsekwencji.

Klub odsunął go od zespołu. "Mainz szanuje fakt istnienia różnych punktów widzenia na złożony konflikt na Bliskim Wschodzie, toczący się od dziesięcioleci. Klub jednak wyraźnie dystansuje się od treści wpisu, ponieważ nie odzwierciedla on naszych wartości" – to część komunikatu.

El Ghazi próbował jeszcze ratować sytuację wpisem, że "chce, by było jasne, iż ponad wszystkim chce pokoju". Wezwał też do "większej empatii i pogłębiania wiedzy na temat historii tego konfliktu", ale to niewiele mu dało. Według źródeł BBC Mainz pójdzie dalej i rozwiąże z nim dyscyplinarnie umowę. Zawodnik miał już zostać o tym poinformowany.

7 października w największym w historii palestyńskim ataku Hamas zabił 1300 Izraelczyków. W odpowiedzi Izrael rozpoczął ostrzał i naloty na Strefę Gazy, w wyniku których śmierć poniosło niemal 3000 Palestyńczyków. Konflikt między stronami, z mniejszą lub większą intensywnością, trwa od połowy XX wieku.

Niemcy bezlitośni dla Kownackiego. Wielki zawód transferowy

Czytaj też

Niemcy bezlitośni dla Kownackiego. Wielki zawód transferowy