Piłkarz trenujący w klubie Serie A może zagrać dla Polski. David Weiss, zawodnik grający w juniorach Sassuolo, do tej pory występował w kadrach młodzieżowych Finlandii. W rozmowie z TVPSPORT.PL zapewnia, że chciałbym dostać szansę w biało-czerwonych barwach. – Byłby to zaszczyt zagrać w polskiej reprezentacji – mówi.
David Weiss (ur. 2007) – reprezentant Finlandii U17, obecnie grający na wypożyczeniu w Sassuolo, gdzie trenuje z drużynami juniorskimi. Choć urodził się i wychował w Finlandii, ma polski paszport i dobrze posługuje się językiem. Jak zapewnia, powołanie do biało-czerwonej kadry byłoby dla niego zaszczytem. Na razie czeka na kontakt z Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Pierwszy o zawodniku poinformował Arkadiusz Stelmach, dyrektor ds. skautingu młodzieżowego Wisły Płock, który hobbystycznie poszukuje piłkarzy polskiego pochodzenia za granicą.
– Koledzy czasami mówią mi w żartach, że ja nie jestem prawdziwym Finem. Ale w sumie trochę to prawda – czuję się bardziej Polakiem – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL David Weiss.
***
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Od urodzenia mieszkałeś w Finlandii?
David Weiss, piłkarz Sassuolo: – Tak, urodziłem się tam i spędziłem większość życia w tym kraju. Moi rodzice pochodzą z Polski, dokładnie z Gdańska. Wyjechali do Finlandii 18 lat temu, jeszcze przed moim urodzeniem. Głównie ze względu na pracę.
– Nie słychać po tobie, że nigdy nie mieszkałeś w Polsce.
– Rodzice od małego uczyli mnie języka, dlatego też dobrze mówię po polsku. Poza tym przyjeżdżamy do Polski każdego roku raz albo dwa razy. Właściwie cała nasza rodzina mieszka w Polsce, tylko my jesteśmy w Finlandii.
– Rozmawiałem już z piłkarzami z Finlandii i mówili mi, że piłka nożna nie jest najpopularniejszym sportem. Jako dziecko nie myślałeś o tym, żeby zostać hokeistą?
– To prawda, w Finlandii wszyscy chcą grać w hokeja – zima jest długa i są do tego dobre warunki. Czasami wychodziłem, żeby pojeździć na łyżwach. Ale hokej to nie jest sport dla mnie!
– Kiedy zacząłeś grać w piłkę?
– Gdy miałem pięć lat. Pochodzę ze sportowej rodziny – mój tata był pływakiem, mistrzem Polski, a mama grała w piłkę ręczną. Może nie mam piłkarskich korzeni, ale od dziecka sport był mi bliski. Zaczęło się od tego, że moja mama chciała znaleźć mi jakieś zajęcie i zadzwoniła do pobliskiego klubu. Poszedłem na pierwsze zajęcia – na początku to były bardziej zabawy z piłką. Ale wtedy polubiłem ten sport i z czasem zacząłem grać na poważnie.
– Jakie miałeś warunki do uprawiania piłki nożnej?
– Teraz gdy gram we Włoszech, to mam porównanie – tutaj boiska są dużo lepsze. A w Finlandii nie jest to popularny sport, chociaż się rozwija. Zimą boiska są zamrożone i trzeba grać na sztucznej murawie. A pamiętam, że kiedyś nawet takich warunków nie było. Zimy były porządne, minus piętnaście, dwadzieścia stopni. Nie mieliśmy treningów, bo było za zimno. A gdy graliśmy to bardzo ślizgaliśmy się na boiskach. Przez to przytrafiało się dużo kontuzji.
– Zawsze chciałeś być środkowym pomocnikiem?
– Zależało mi na tym, żeby strzelać gole, byłem początkowo napastnikiem. Ale potem grałem też na innych pozycjach – trochę na obronie, czasem nawet na bramce! Dopiero w klubie, z którego teraz jestem wypożyczony do Sassuolo (Pallokerho Keski-Uusimaa – przyp. red.) trener mnie tam przeniósł.
– Jak sądzisz, dlaczego?
– Zawsze grałem agresywnie. Miałem też przewagę fizyczną oraz mięśniową nad innymi – i wciąż tak jest. Jestem też skuteczny w odbiorze piłki. Nie ukrywam – nie jestem jakimś maestro techniki, przez co często nazywają mnie "czołgiem"! Ale pod tym względem też się polepszyłem w ostatnich latach.
– Która pozycja w środku najbardziej ci odpowiada?
– W Sassuolo gram jako "ósemka". Staram się odbierać dużo piłek nie tylko na swojej połowie, ale nawet bardziej na połowie przeciwnika. A potem, po przejęciu piłki, wyprowadzać kontry. Dużo biegam na boisku, dlatego przydaję się w grze do przodu.
– Masz swój piłkarski wzór do naśladowania?
– Ze względu na pozycję oraz sposób gry, jest to N'Golo Kante.
– Latem trafiłeś do Sassuolo. Jak doszło do przenosin i czy miałeś oferty z innych klubów?
– Zainteresowanie innych pojawiło się dopiero niedawno – z czołowego klubu ze Szwajcarii. A Sassuolo interesowało się mną już od początku roku. W maju, akurat w dzień moich urodzin, miałem jechać na pierwsze testy. Ale w trakcie zgrupowania fińskiej kadry doznałem kontuzji i nie mogłem polecieć. Dopiero na początku sierpnia udałem się do Włoch i wszystko szybko się potoczyło. Okno transferowe już się prawie zamykało, a tutaj ostatecznie poleciałem. Nie miałem nawet czasu na to, żeby przygotować się psychicznie.
– Z tego, co słyszałem od innych piłkarzy, we włoskiej szatni młodzi piłkarze niekoniecznie znają język angielski. Ale widziałem, że w składzie masz kolegę z Finlandii.
– Tak, Sonosi Daldum to mój kolega z kadry i to duży plus, że ze mną jest. To prawda, niewielu piłkarzy tutaj rozmawia po angielsku.
– Miałeś problem z aklimatyzacją?
– Na początku wszystko było dobrze. Ale wiadomo, jest to mój pierwszy tak daleki wyjazd i chyba każdego młodego piłkarza może dopaść kryzys po pewnym czasie. Chciałoby się pojechać na chwilę do domu, zobaczyć się z rodziną i kolegami. Prawdę mówiąc, pierwszy taki kryzys miałem tydzień temu. Nie mogłem spać, było ciężko. Ale porozmawiałem o tym z trenerem i przezwyciężyłem to.
– W jaki sposób?
– Moim trenerem jest Maurizio Neri, który grał na najwyższym poziomie (były piłkarz między innymi Napoli i Lazio – przyp. red.). Powiedział mi, że takie sytuacje są normalne – też jako osiemnastolatek wyprowadził się z dala od domu i wie, jakie to uczucie, bo sam przez to przechodził. Doceniam to, że mnie rozumie i wspiera we wszystkim.
– Na co dzień trenujesz z drużyną U17. A miałeś okazję trenować ze starszymi?
– Tak, miałem lekką kontuzję, nie pojechałem na mecz z moim rocznikiem i na moment trafiłem do U18. Zagraliśmy mecz kontrolny z drużyną U19, która gra w lidze Primavera i są tam już profesjonalni piłkarza. Zagrałem przeciwko nim i mnie to zmotywowało. Myślę, że mam szansę wspiąć się tutaj wyżej. Muszę tylko dobrze trenować i najpierw skupić się na grze w moim roczniku.
– Wiem, że grałeś w młodzieżowych reprezentacjach Finlandii U15, U16 i U17. A czy interesował się tobą Polski Związek Piłki Nożnej?
– Na razie jeszcze nikt się nie odzywał. Ale myślę, że po prostu mogli jeszcze o mnie nie wiedzieć. Nawet w Transfermarkcie jeszcze do niedawna nie miałem wpisanej polskiej narodowości. Dopiero niedawno ją dodali.
– Masz wszystkie dokumenty, które uprawniałyby cię do gry dla Polski?
– Tak, mam polski paszport.
– Śledzisz mecze reprezentacji?
– Tak, jeśli tylko mogę, oglądam każdy mecz. Czy to dorosłej kadry, czy drużyn młodzieżowych.
– Czy koledzy w szatni fińskiej kadrze żartują, że jesteś Polakiem?
– Tak, czasami mówią mi w żartach, że ja nie jestem prawdziwym Finem. Ale w sumie trochę to prawda – czuję się bardziej Polakiem.
– Jakie są twoje najbliższe cele?
– Chciałbym już w tym albo w przyszłym roku grać z wyższym rocznikiem w Sassuolo. Oczywiście wiele zależy od klubu, czy przedłużą ze mną kontrakt.
– A nieco dalsze?
– Marzę o tym, żeby grać na największych boiskach świata i wystąpić w mistrzostwach Europy albo świata. I chciałbym, żeby moi rodzice byli ze mnie dumni. Bardzo doceniam to, jak mnie wspierają. Gdy byłem młodszy, zawozili mnie na wszystkie treningi. Chciałbym dać im wiele radości.