Od ponad 10 lat jestem członkiem Jury Złotej Piłki France Football. Co roku werdykty Jury budzą emocje, co roku też podkreślam, że głosy oddane przeze mnie zawsze mieszczą się w kryteriach tego najbardziej prestiżowego piłkarskiego plebiscytu. Tym razem dyskusję wzbudziło postawienie Viniciusa Jr. ponad Erlingiem Haalandem. Po opublikowaniu oficjalnych wyników przyszedł czas na kilka słów wyjaśnienia, dlaczego tak wybrałem, bo miałem w tym konkretny cel.
👉 Ważna zmiana w Złotej Piłce. UEFA wkracza do gry
Co roku wyjaśniam najpierw jak wygląda procedura głosowania – stu jurorów z całego świata oddaje głosy na pięciu zawodników. Sześć punktów dla numeru jeden, następnie cztery punkty, trzy punkty, dwa i jeden dla zawodnika na miejscu piątym. Kluczowe są kryteria. Aktualnie obejmują sezon, nie rok kalendarzowy. Mówią o osiągnięciach indywidualnych, drużynowych oraz klasie i fair play. I są równoważne (sic!).
Chcę by na początku wybrzmiało kolejny raz najważniejsze: W plebiscycie Złotej Piłki chodzi o zwycięzcę. Tylko i wyłącznie. Wybieramy zwykle tak, by zmaksymalizować szanse najlepszego naszym zdaniem. Wystarczy spojrzeć na to, jak głosował… Leo Messi. Oczywiście nie w Złotej Piłce, ale nagrodzie imienia Kopy dla najlepszego zawodnika U21 w sezonie. Leo na pierwszym miejscu umieścił Jamala Musialę, na drugim Pedriego i dopiero na trzecim tego, który wygrał bezapelacyjnie czyli Jude’a Bellingahma. W tym głosowaniu biorą udział wszyscy żyjący zdobywcy Złotej Piłki. Czyli Argentyńczyk widział formę tych trzech zawodników kompletnie inaczej, niż większość innych wybierających. Miał prawo? Oczywiście. I to, że postawił wyżej zawodników Bayernu i Barcelony przed gwiazdą, która błyszczała w Dortmundzie zanim pojawiła się w Madrycie, jest czytelne. Wróćmy jednak do wyborów, w których to Leo Messi był wybieranym, nie wybierającym.
W sezonie 2022/23 dla mnie bezapelacyjnie najlepszy był Lionel Messi. Tak, nie przez całe rozgrywki. Regularność i liczby Erlinga Haalanda i Kyliana Mbappe były lepsze. Norwega nie było jednak na największej scenie poprzedniego sezonu: mundialu w Katarze. W wielkim finale Messi i jego Argentyna pokonali Francuzów po widowisku, które stało się klasykiem równo z ostatnim gwizdkiem Szymona Marciniaka. Messi, jak zresztą sądzę po raz ostatni, dostał więc ode mnie komplet punktów. Nie trzeba wielkiej wyobraźni by wiedzieć, że ta romantyczna historia podboju świata przez Argentyńczyków musi skończyć się ósmą Złotą Piłką dla tego wielkiego piłkarza. Wybierając za sezon 22/23 kierowałem się więc mistrzostwami świata, dlatego pierwsza dwójka to Messi i Mbappe. Tak, inny wynik finału zmieniłby moją kolejność między pierwszym i drugim miejscem. Dlatego też – z powodu katarskiego turnieju – w nagrodzie im. Lwa Jaszyna komplet punktów przyznałem mistrzowi świata Emiliano Martinezowi.
Następne
Pierwszym więc założeniem było głosowanie na Messiego z kompletem punktów i maksymalizacja jego szans na zwycięstwo. Zastanawiałem się, ile punktów za poprzedni sezon powinien dostać Robert Lewandowski. Z jednej strony przemawiały za nim bardzo dobre liczby: w całym sezonie miał 36 goli i 11 asyst, z kadrą wyszedł z grupy na mundialu, co jak na polskie realia znaczy bardzo wiele. Sęk jednak w tym, że jak już napisałem, każde z kryteriów jest równoważne. I to bardzo istotne.
Przypomnijmy: osiągnięcia indywidualne, drużynowe oraz klasa i fair play mogą być przez każdego z jurorów traktowane na równi. I tu zgrzyty związane z aferą premiową oraz koszmarna wiosna reprezentacyjna miały dla mnie swój ciężar. Klasy w tym wszystkim zabrakło, choć sportowo nie ma w przypadku Roberta dyskusji z tym, co osiągnął w klubie – od czasów Brazylijczyka Ronaldo nikt nie został królem strzelców Blaugrany w swoim premierowym sezonie. Wiosenna degrengolada reprezentacji w której jest kapitanem tonowała chęć czegoś więcej niż punkt. Oczywiste było też, że Lewandowski nie ma szans na wysokie miejsce.
Pytaniem było jak punkty przyznać między drugim a czwartym miejscem. I tu, analizując kosmiczne liczby Haalanda i Mbappe, zwróciłem uwagę na… tego trzeciego. Powtórzę, że założeniem mojego głosowania było zmaksymalizowanie szans Messiego, bo uważałem, że najbardziej na Złotą Piłkę – będącą klamrą jego kariery – zasługuje. Skoro jednak kryteria są równoważne, to mający mniejsze liczby (25 goli, 24 asysty) oraz "tylko" klubowe mistrzostwo świata, Superpuchar Europy i Puchar Hiszpanii Vinicius Junior nie ma żadnego powodu do wstydu na tle dwóch znakomitych rywali. Czas płynie szybko, piłkarskie prawdy i wrażenia się dezaktualizują błyskawicznie, ale biorąc pod uwagę sezon 22/23 Vinicius miał wpływ na Real Madryt w stopniu zasługującym na wielkie uznanie. W podsumowaniu, które zawsze dostarcza nam redakcja "France Football", było to bardzo mocno podkreślone. Sportowo umieszczenie go przed Haalandem musiała wzbudzić dyskusje, ale różnica realnie wyniosła ledwie punkt. Jednak owe trzecie miejsce Brazylijczyka stało się dla mnie okazją do tego, by przekazać coś, co jest dla mnie, także z powodów osobistych, bardzo ważne.
Jest bowiem aspekt kariery Viniego, który łatwo może umkąć. Za rzadko o tym, czyli zdrowiu psychicznym sportowców, rozmawiamy. Przy okazji informacji o próbie samobójczej zawodnika Nicei, który stanął na moście z zamiarem skończenia swojego życia, wspomniano w mediach, że 38 procent sportowców dotykają stany lękowe, ataki paniki, depresja. Pomyślcie o tym przez chwilę. Trzech lub czterech piłkarzy z Waszego ulubionego zespołu cierpi lub cierpiało w ten sposób. Być może mierzą się z tym bez wsparcia, bo jeszcze wstydzą się o nie poprosić. Przecież są sportowcami, mają być zawsze i wszędzie gotowi. Jeśli nie są, spotyka ich – gdy mają odrobinę szczęścia – krytyka lub znacznie częściej nienawiść, ukryta pod relatywizującym pojęciem hejtu.
Doskonale pokazuje to dokument o Davidzie Beckhamie na Netflixie. Przy okazji uświadamia jak absurdalna presja ciąży na tych, którzy najlepiej grają w piłkę. I tu właśnie, znając historię rasistowskich zachowań, na jakie narażony jest Vini, zrodziło się we mnie przekonanie, że chcę to bardzo wyraźnie zaznaczyć. Podczas wielkiej Gali nie tylko Didier Drogba, Gary Lineker i Novak Djoković , ale także Aitana Bonmati oraz sam Vinicius odbierając nagrodę im. Sokratesa podkreślali, że sport jest platformą do głośnego wyrażania zdania przeciwko złym zjawiskom i promocji odpowiednich wartości. Całkowicie podzielam tę perspektywę. Musimy poruszać tematy, które wykraczają poza przynależną futbolowi etykietę rozrywki. Rasizm i prześladowanie nie tylko nie został wykopany z futbolu, ale jest istotnym problemem w jednej z najlepszych lig na świecie i niestety nie tylko tam.
Złota Piłka jest opowieścią o zwycięzcy, czyli w sezonie 22/23 – dla mnie, i jak się okazało po zsumowaniu głosów dla 99 innych jurorów z całego świata także – Messim. Nie mam wątpliwości, że Haaland w przyszłości zatriumfuje w tym plebiscycie, który z następnych latach powinien się rozstrzygać między nim, Mbappe, Bellinghamem, Viniciusem, może jeszcze kimś. Nowe gwiazdy wejdą na scenę w sposób nieuchronny, widzimy to ponad wszelką wątpliwość.
Następne
Wiedziałem, że wybicie na afisz kwestii związanych z siłą mentalną Viniego, który jest lżony, wyklinany, otrzymuje groźby, życzenia śmierci, a media publikowały zdjęcia jego kukły wiszącej z mostu spowoduje dyskusję, a nawet hejt skierowany w moją stronę. I dokładnie o to mi chodziło, gotów jestem na tę cenę za możliwość zwrócenia uwagi na sprawy zdrowia psychicznego sportowców, bo przecież dotyczy to nie tylko piłkarzy. Zrelatywizowaliśmy wyzwiska z trybun, uznaliśmy za normalne próbowanie za wszelką cenę sprowokowanie rywala do wybuchu, ale moim zdaniem gdzieś musi być postawiona granica.
Złota Piłka zawsze wzbudzała i będzie wzbudzać ożywione wymiany zdań. Ktoś uważa, że trzeci w poprzednim sezonie był Rodri, ktoś inny postawiłby na Kevina De Bruyne (to efekty moich rozmów z dziennikarzami z ostatnich dni na temat roli Haalanda w maszynie zwanej Manchester City), ja o punkt wyżej od Norwega postawiłem Viniego, co moim zdaniem i tak broni się sportowo, ale miało dodatkowy wymiar z powodów, które opisałem.
Uważam, że o odporności psychicznej powinniśmy mówić nieustannie, codziennie. Każdy z nas ma prawo do gorszego okresu w życiu. Depresja jest chorobą, uznawaną przez WHO za największe zagrożenie zdrowotne. Ataki paniki, czy odczuwany ponad miarę lęk są powodem do tego, by poszukać profesjonalnej pomocy. Haniebna agresja w stronę Viniciusa może stać się okazją do zbiorowej refleksji, czy przypadkiem oceny, które publikujemy w mediach społecznościowych nie są czasem zbyt powierzchowne i oparte na naszych zawiedzionych emocjach? Czy media w kulturze klików – i przecież nie jestem w ciągu 20 lat pracy w tym aspekcie bez winy – nie biorą przesadnie udziału w tym chocholim tańcu? Świat pędzi dziś ekstremalnie, za szybko. Nie jest to jednak usprawiedliwieniem dla tracenia z oczu wartości w sporcie najważniejszej: człowieka. Dlatego ten punkt więcej dla Viniciusa choć nie miał znaczenia w plebiscycie, miał wyjątkowo duże dla mnie.