W sezonie 2023/24 w skokach narciarskich teoretycznie mogłoby wystąpić aż 179 różnych zawodników, a ta liczba może urosnąć, kiedy ruszy Puchar Kontynentalny. Jak to możliwe, że mając tak duże zaplecze, władze dyscypliny kolejny raz dokonały cięć tzw. kwot startowych dla najlepszych państw? Zima jeszcze się nie zaczęła, a nad reformą FIS znów zbierają się gromy. I pierwsze ofiary.
Marcin Bachleda o drużynie polskich skoczkiń: wreszcie nie ma złej krwi
Kwoty startowe na Puchar Świata to nic innego jak limity, które konkretnym reprezentacjom narzuca Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS). Rozdziela się je w zależności od zasług wynikowych za poprzednie okresy, a aktualizacje przeprowadza kilka razy do roku – po tzw. periodach kalendarza. W skrócie: im lepsze rezultaty osiągają zawodnicy z danego państwa, tym więcej będzie mógł ich później wysłać na konkursy trener danej kadry.
I ten właśnie temat od kilku miesięcy cieszy się wyjątkową niesławą. A teraz zbiera pierwsze ofiary.
Pierwsze ofiary rewolucji FIS. Środowisko grzmi: nie skonsultowaliście
FIS wiosną uznała, że zostanie Robin Hoodem, który dużym zabierze, a odda małym. Uchwalono zmiany, które takim krajom jak m.in. Austria, Norwegia, Niemcy czy Polska odebrały po jednym bilecie na zawody PŚ. Dotąd najlepsze nacje mogły liczyć na 6 miejsc plus jedno dodatkowe za sukcesy w drugiej lidze, a teraz będzie to 5+1. Jako że w ostatnim Letnim Pucharze Kontynentalnym Polaka nie było w ścisłej czołówce rankingu, to Thomas Thurnbichler miał ledwie pięć miejsc na nadchodzące konkursy PŚ w Ruce. I w zasadzie to wszystkie, aż do Turnieju Czterech Skoczni.
To kolejne ograniczenie kwot przez FIS. Jak sprawdził Adam Bucholz z serwisu skijumping.pl, jeszcze w 1997 roku najlepsi mieli prawo wystawiać aż 10 zawodników. Potem tę liczbę zredukowano do ośmiu, a następnie do siedmiu. Teraz postawiono kolejny brutalny krok.
Prawo weszło już w życie latem, a teraz będzie kontynuowane. Oficjalna narracja dyrektora PŚ Sandro Pertile mówi o woli zwiększenia szans mniejszych nacji, którym od teraz ubyło lepiej wyszkolonych rywali. Zakulisowe doniesienia skupiają się jednak raczej na naciskach ze strony MKOl. Jak wiadomo, w igrzyskach olimpijskich od 2026 roku wystąpi o piętnastu mniej skoczków niż jeszcze w Pekinie – 50 zamiast 65. A skoro tak, to w celu zachowania szans kwalifikacji dla możliwie najbardziej różnorodnej grupy narodowościowej, trzeba im było jakoś rzucić linę ratunkową. Obcięcie limitów w PŚ tym największym to właśnie taka lina.
Tu powinniśmy wkleić jakiś mocny cytat któregoś ze skoczków albo trenerów państw z czołówki. Ale niełatwo byłoby wybrać jeden, bo po radykalnej decyzji FIS przejechali się od wiosny chyba wszyscy.
Najważniejsze zarzuty, jakie padły, dotyczą sztucznego obniżenia poziomu widowiska oraz braku jakiejkolwiek merytorycznej konsultacji ze środowiskiem.
Na stare zasady Maciej Kot pojechałby na PŚ do Ruki. A tak? Niebyt
Teraz, kiedy do startu PŚ 2023/24 zostało już kilkanaście dni, poznajemy realne skutki cięć. W ograniczonej drużynie Polaków zabraknie Macieja Kota, który na taki wyjazd zasłużył, ale nie zmieścił się w krajowym TOP5 hierarchii. U Niemców nie będzie m.in. Markusa Eisenbichlera i Constantina Schmida. U Japończyków zabraknie Taku Takeuchiego. A lada dzień pewnie poznamy kolejnych, którzy nie dostali biletów w swoich drużynach. Internet sugestywnie zaczął nazywać ich "Ofiarami Pertile", nawiązując do reformy kwot, którą zatwierdził działacz. Co ich czeka? Próba udowodnienia formy w drugiej lidze – czyli tam, gdzie federacja nie kładzie żadnego nacisku na marketing, gdzie nie da się godnie zarobić; tam, gdzie poza wyjątkami nie prowadzi się transmisji TV. A nie prowadzi, bo pozycja negocjacyjna FIS wobec gospodarzy takich konkursów jest na tyle dramatyczna, że ta nie jest w stanie wymusić produkcji sygnału. Słowem: takich skoczków czekają zawody-widmo, z których wyniki poznają wyłącznie najzagorzalsi fani skoków.
Ponad setka z prawem występu w PŚ będzie poza cyklem. Gdzie jest złoty środek?
Dopóki FIS nie uczyni z drugiej ligi atrakcyjnego produktu, to zesłanie z PŚ zawsze będzie oznaczało sportowy niebyt i boczny tor. Piszemy to z bólem, bo wcale nie musiałoby to tak wyglądać. W tenisie przecież ogląda się nie tylko Wielkie Szlemy, a w piłce nożnej nie tylko Ligę Mistrzów. Nawet telewizyjna oferta żużlowa jest o niebo lepsza niż skoków. Interesujące jednak, jak wielkiej grupy skoczków dotyczy ten problem. Użytkownik portalu X (dawniej Twitter) "KubaSJ02" opublikował niedawno zestawienie wszystkich 179 (!) skoczków z aktualnym prawem startu w PŚ. To pokaźna liczba. Tymczasem według nowych wytycznych FIS, gdyby do Ruki przyjechali wszyscy wg nowych limitów kwot, to w kwalifikacjach zobaczylibyśmy tylko maksymalnie 71 zawodników. Ponad setka obejrzy je w telewizji, choć teoretycznie mogłaby rywalizować.
Dla przykładu, w pierwszym periodzie nowego PŚ Thurnbichler mógłby wybierać spośród aż 19 Polaków. A musiał wybrać pięciu. Sztab Austriaków ma wybór spośród aż 31 skoczków, a musiał wskazać sześciu. To potężna dysproporcja.
Oczywiście niemożliwe jest, aby w PŚ nie było żadnych limitów startowych, bo wówczas druga liga skoków (przy jej obecnym zaniedbaniu) straciłaby sens. Warto jednak pochylić się nad wynikami ankiety, którą przeprowadzili twórcy kanału "LocalSJresults". Kiedy zapytali swoich obserwujących, jakie powinny być maksymalne kwoty na najważniejszy cykl zawodów FIS, za najnowszym regulaminem opowiedziało się jedynie 10 procent respondentów. Ponad 58 proc. chciałoby powrotu systemu 6+1, a blisko ćwierć odpowiadających wskazała nawet o jeden bilet na kraj więcej. Jako że w zabawie wzięło udział 250 osób, tych badań nie należy traktować jako wyrocznię. Są jednak jakąś informacją zwrotną od zaangażowanych kibiców, którzy na dyscyplinie znają się nie tylko niedzielnie.
Czytaj też: wirtualny sędzia będzie pracował na PŚ w skokach. Ale nie taki, jak myślicie
FIS niestety od kilku lat pozostaje na kursie, w którym stara się pozyskać nowe rynki i nowego kibica. O tych dotychczasowych jednak nieco zapomina. Ale o wiele smutniejszy jest fakt, że walcząc o utrzymanie zainteresowania skokami, pokrzywdził teraz główny produkt, którym zarządza – samych skoczków, którym nie zaoferował nic w zamian.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1024 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (93 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.