| Piłka nożna / Betclic 2 Liga
Michał Piros latem został trenerem Wisły Puławy. To dla niego pierwsza samodzielna praca na szczeblu centralnym, a w środę może zrobić się o nim głośno, jeśli jego drużyna wyeliminuje Widzew Łódź w Fortuna Pucharze Polski. Przed spotkaniem porozmawialiśmy ze szkoleniowcem o jego drodze do drugiej ligi. – W poprzednich klubach zdarzało się kosić trawę, gotować obiady i pożyczać pieniądze zawodnikom – wyznał 39-latek.
👉 I liga, II liga, Puchar Polski i nie tylko w TVP. Sprawdź szczegóły!
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – To dla pana pierwsze miesiące pracy w drugiej lidze. Jak ocenia pan to, co udało się zrobić z Wisłą dotychczas?
Michał Piros: – Pod względem zdobytych punktów nie wygląda to tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Wpłynęło na to kilka czynników: brak skuteczności, błędy indywidualne, a czasami po prostu brak szczęścia, bo zdarzały się mecze, w których traciliśmy dość kuriozalne gole po rykoszetach. Mogło być lepiej, ale trzeba pracować dalej. Czasu nie da się cofnąć. Druga liga to rozgrywki bazujące na przygotowaniu fizycznym. To liga stałych fragmentów gry i pragmatyzmu. Zespoły w pierwszej kolejności skupiają się na skutecznym bronieniu, a nie na kreowaniu akcji. Na początku chciałem kontrolować grę przez posiadanie piłki. Teraz wiem, że pewne kwestie trzeba będzie zmodyfikować. Nie jest tak, że odchodzę od tego pomysłu, ale ten proces musimy mocniej rozłożyć w czasie.
– Do Puław przeniósł się pan z trzecioligowej Legionovii, z którą w ostatnich dwóch sezonach był w ścisłej czołówce tabeli. Żałuje pan, że nie udało się awansować z klubem z Legionowa?
– Przede wszystkim oceniam te lata bardzo dobrze. Naszą pracę odzwierciedlają nie tylko wyniki, ale również to, że nasi zawodnicy poprzez postępy zwracali na siebie uwagę drużyn z wyższych lig. W ten sposób "wypuściliśmy" do innych klubów wielu piłkarzy, a najlepszym przykładem może być Jan Krzywański, który w środę pojawi się w Puławach w roli gracza Widzewa. Pracę w roli pierwszego trenera Legionovii podjąłem mając doświadczenie z pracy w czwartej lidze czy lidze okręgowej i był to dla mnie czas weryfikacji. Sprawdzian wypadł pozytywnie, bo przed odejściem otrzymałem propozycję podpisania nowej, trzyletniej umowy, co w Polsce nie zdarza się zbyt często. Zabrakło wisienki na torcie w postaci awansu, ale w każdym przypadku decydowały o tym różne kwestie.
– W sezonie 2021/2022 toczyliście pasjonującą walkę z Polonią Warszawa. Czarne Koszule wyprzedziły was po przedostatniej kolejce. To najbardziej bolesne doświadczenie z okresu pracy w Legionowie?
– Rzadko zdarza się, by zdobyć w lidze 80 punktów i na koniec sezonu zostać z niczym. Trzeba jednak pamiętać o okolicznościach, w których toczyła się walka o awans. O pewnych rzeczach nie chcę opowiadać, bo nie zamierzam stawiać się w roli ofiary. Z perspektywy czasu wiem, że niektóre sprawy można było poprowadzić inaczej. To było cenne doświadczenie dla nas wszystkich.
– W Legionovii nie brakowało doświadczonych zawodników, ale chętnie stawiał pan także na młodych. Pojawił się nawet pomysł stworzenia... trzeciego zespołu, w którym zawodnicy ogrywają się na poziomie A-klasy.
– Robiliśmy castingi dla młodzieżowców, na których pojawiało się po 50 osób z Mazowsza. Bywało, że stawiali się zawodnicy z innych, odległych województw. Jeśli chodzi o pracę z młodzieżą, mamy się czym chwalić. Za każdym razem byliśmy w czołówce Pro Junior System i zapewne znajdowalibyśmy się na podium, gdyby nie pewne niedoskonałości tej klasyfikacji. W naszym przypadku rozwój młodzieży szedł w parze z wynikiem sportowym. Nie wszędzie wyglądało to w ten sposób – niektóre znajdujące się w środku tabeli kluby w ostatnich kolejkach celowo grały młodzieżowcami, by być jak najwyżej w rankingu. Jeśli zaś chodzi o trzecią drużynę, pod względem sportowym nie byliśmy aż tak mocni, żeby grać w Centralnej Lidze Juniorów. Dlatego pojawił się pomysł stworzenia trzeciej drużyny, by młodzi chłopcy ogrywali się już w seniorskiej piłce, nawet jeżeli jest to poziom amatorski. Rezerwy grają w "okręgówce", ale jeżeli ktoś nie dawał jeszcze rady tam, trafiał do trzeciego zespołu. Przez czas pracy w Legionowie zmieniliśmy sporo, nie tylko w funkcjonowaniu akademii. Było sporo niedociągnięć, ale powoli, wspólnymi siłami i przy niskich kosztach stworzyliśmy chociażby strefę odnowy biologicznej, z której korzystała nie tylko pierwsza drużyna. Wokół było wiele osób mocno oddanych klubowi, które będę wspominał bardzo dobrze.
– A jak ten klimat wygląda w Puławach?
– To inna specyfika, do której trzeba się dostosować. Przed podjęciem tej pracy spotkałem się z władzami klubu kilkukrotnie, a rozmowy były długie i rzeczowe. Dało się wyczuć, że byłem przez tych ludzi obserwowany przez dłuższy okres. Przedstawiłem swoje oczekiwania, plany i pomysły. Nie zrobiliśmy od razu wszystkiego, ale powoli to wdrażamy.
– Otrzymał pan lepsze narzędzia do pracy niż w poprzednich klubach?
– Przede wszystkim mam do dyspozycji boisko treningowe z naturalną nawierzchnią, czego brakowało w Legionovii. Późną jesienią często trenowaliśmy na tzw. "łukach", nie korzystając z głównej płyty. Potrzeba było dużej kreatywności, by poprowadzić takie zajęcia. To było ważne doświadczenie nie tylko pod kątem samorozwoju jako trenera. Dzięki temu poznawało się charakter zawodników. Można było zobaczyć, kto marudzi i narzeka, a kto skupia się na pracy.
– Doświadczenia z niższych lig pomagają na wyższych szczeblach? Rozwijają kreatywność?
– Na pewno tak. Niższe ligi to szkoła życia. Niejednokrotnie zdarzało się, że brałem udział chociażby w koszeniu boiska, przygotowywałem zawodnikom posiłki, a zdarzało się, że nawet pożyczałem pieniądze.
– Na myśl od razu przychodzi mi Marek Papszun, który w pierwszych etapach swojej trenerskiej kariery w klubach także zajmował się niemal wszystkim...
– Papszun to dzisiaj najmocniej wyeksponowany przykład, bo wiadomo, do jakiego miejsca doszedł. Uważam, że nawet w niższych ligach można rozwijać siebie i zawodników. Znam wielu szkoleniowców, którzy mocno angażowali się na amatorskich czy półamatorskich szczeblach rozgrywkowych. Nie wszyscy przebili się wyżej. Tak jednak wygląda to również w innych zawodach. Nie ma gwarancji sukcesu.
– Dzisiaj skupia się już pan tylko i wyłącznie na pracy trenera?
– Tak, chociaż jestem zabezpieczony, ponieważ wziąłem roczny, bezpłatny urlop w miejscu, w którym pracowałem. W Legionovii pracę trenera łączyłem z innym zajęciem. Obecnie koncentruję się jednak wyłącznie na Wiśle.
– W ostatnich latach w Ekstraklasie czy pierwszej lidze pojawiło się sporo trenerów bez dużej kariery zawodniczej, czasami także bez większego doświadczenia w pracy szkoleniowej na szczeblu centralnym. To nadzieja także dla pana?
– Faktycznie, w ostatnim czasie pojawiło się zapotrzebowanie na nowe, inne spojrzenie. Wielu tych trenerów jest jednak nawet młodszych ode mnie. Co do wypromowania swojego nazwiska, to sprawa jest nadal prosta – najlepiej zrobić to poprzez dobre wyniki swojego zespołu.
– Jakie były ustalenia dotyczące rozwoju klubu?
– Przyszedłem tutaj po Mariuszu Pawlaku, który najpierw awansował do drugiej ligi, potem spokojnie utrzymał zespół, a ostatnio awansował do baraży. Wiem, że były jakieś zastrzeżenia do stylu gry drużyny, chociaż nie zamierzam tego oceniać. Uważam, że jeśli jakiś styl przynosi efekty, to jest skuteczny. Moim zadaniem jest zmiana sposobu gry drużyny. W Legionovii rozwijaliśmy nasz model, byliśmy gotowi na grę w różnych systemach. Rywale nawet gdy już poznali nasz skład, nie byli pewni, w jakim ustawieniu rozpoczniemy spotkanie. Mniej więcej tego samego oczekują ode mnie władze Wisły. Trwa to trochę dłużej, niż zakładałem.
– Co uważa pan za największy mankament w grze Wisły?
– Tracimy za dużo goli, zwłaszcza po stałych fragmentach gry. Pracujemy nad tym dużo, ale efekt póki co jest odwrotny od zamierzonego. Jesteśmy czwartym najlepszym zespołem ligi jeśli chodzi o zdobyte bramki, ale też czwartym najsłabszym pod względem straconych. Inna kwestia to faza proaktywna i nasze poczynania z piłką. Wciąż mamy w tym elemencie wiele do poprawy.
– Macie też serię czterech ligowych spotkań bez wygranej...
– To martwi, zwłaszcza że zdecydowanie słabsi byliśmy tylko w meczu ze Skrą Częstochowa. W starciu z Radunią Stężyca nie byliśmy słabsi, a świadczyć może o tym liczba podań w trzeciej tercji czy współczynnik expected goals. Wierzę, że jak najszybciej przełamiemy tę serię.
– Mocno możecie podbudować się poprzez zwycięstwo nad Widzewem w Pucharze Polski. Jak ma zagrać pana drużyna?
– Myślę, że to najlepszy moment na przełamanie. Liczę na to, że będziemy odważni. Mamy pomysł na ten mecz, ale kluczowy będzie brak strachu w naszych poczynaniach. Jakość piłkarska będzie po stronie Widzewa, ale wierzę, że ich zaskoczymy. W tym spotkaniu możemy tylko zyskać. Nawet przy niekorzystnym wyniku możemy pozostawić po sobie dobre wrażenie, jeśli podejmiemy walkę. Awans do kolejnej fazy byłby za to naszym dużym sukcesem. Cała presja jest po stronie Widzewa.
– Jaki cel stawia pan przed drużyną w końcówce rundy?
– Nie chciałbym opowiadać, że nie widzę innej możliwości, niż komplet punktów w czterech ostatnich meczach. Skoro ostatnio nie mamy takiej serii, to nie możemy teraz zacząć mówić o takich oczekiwaniach. Co nie oznacza, że jest to niemożliwe, bo trzeba być ambitnym i walczyć o zwycięstwo w każdym starciu. Jednocześnie musimy być realistami. Cel jest taki, by oddalić się od czerwonej strefy i maksymalnie przybliżyć do baraży.
Następne
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.