Jacek "Siexa" Gać to 32-letni zawodnik mieszanych sztuk walki, który w sobotni wieczór zadebiutuje w organizacji KSW w walce z Michałem Gniadym. Jeszcze niedawno reprezentant warszawskiego Uniq Fight Club walczył na podziemnych galach, gdzie walki odbywały się... pomiędzy snopkami siana! Bardzo szybko udało mu się jednak awansować do największej federacji w Polsce. W rozmowie z TVPSPORT.PL Gać opowiedział między innymi o swoich pasjach: zjawiskach paranormalnych oraz kosmosie.
Maciej Ławrynowicz, TVPSPORT.PL: – Masz 32 lata. Ten debiut w KSW przyszedł późno, ale chyba lepiej późno niż wcale.
Jacek "Siexa" Gać: – Zdecydowanie tak. Myślę, że przez najbliższe kilka lat mogę jeszcze sporo namieszać i że do sportu już dorosłem, dlatego jestem tu, gdzie jestem.
– Wiadomo, że przede wszystkim jesteś strikerem, ale możesz nieco więcej opowiedzieć o tym, jak wyglądała twoja przygoda ze sportami walki przed KSW?
– Tak. Przed KSW bardzo długo trenowałem amatorsko boks. Na pewno kilkadziesiąt walk amatorskich w boksie stoczyłem. Później w kickboxingu. Zmieniłem dyscyplinę, dołożyłem kopnięcia. Wtedy też poznałem braci Paczuskich, którzy namówili mnie, żebym poszedł w tym kierunku. Powalczyłem też zawodowo w kick-boxingu. Ta dyscyplina zaczęła jednak w Polsce wymierać. Było coraz mniej perspektyw na rozwój, dlatego poszedłem za ciosem i razem z Radkiem Paczuskim oraz Arkiem Wrzoskiem przeszedłem do MMA.
– Wiem, że występowałeś też w dosyć nietypowych okolicznościach. Brałeś udział w Undergound Boxing Night. Ze snopków siana do KSW? Szybki przeskok!
– Tak, to było jeszcze przed moim zawodowym debiutem w MMA. Tak było, walka w sianie.
– Nie jest tajemnicą, że jesteś mocno związany z środowiskiem kibicowskim Legii Warszawa. To środowisko cię w jakiś sposób ukształtowało?
– Myślę, że tak. To środowisko miało ogromny wpływ na to, jaki teraz jestem i ogólnie na mój charakter. Zresztą, uważam, że stadion to jest obecnie ostatni bastion wartości wśród młodych ludzi.
– Legia jest w twoim życiu od małego?
– Tak, od najmłodszych lat. Gdy byłem nastolatkiem, to zacząłem jeździć na te mecze i się wkręciłem.
– Pamiętasz pierwszy mecz?
– Pamiętam, to był 2005 rok. Jeszcze na Starej Żylecie.
– Jakie wartości przekazali ci starsi kibice?
– Przede wszystkim trzymanie się określonych zasad, ale też wierność barwom klubowym, swojej tradycji, przekonaniom. Myślę, że kolejna to braterstwo, które występuje w relacjach kibiców dwóch różnych klubów. Tego już nie ma, ale kiedyś siedziało się w jakimś gronie na osiedlu i trzymaliśmy się takich podstawowych zasad: nie zaczepialiśmy dziewczyn i tak dalej. Obecnie widać, co się dzieje na świecie, choćby w świecie freak fighterów, którymi inspirują się młodzi ludzie. Chyba lepiej, żeby brali przykład z kibiców niż z tego świata freak fightowego.
– Między innymi ta kibicowska społeczność wciągnęła cię w sporty walki?
– Tak, po części też zacząłem trenować dlatego, że zostałem kibicem.
– W szkole zdarzały się jakieś potyczki na tle kibicowskim?
– Nie, nie. Zdarzają się różne incydenty, ale w Warszawie jest spokój.
– Ostatnio miałeś okazję zaprezentować się radomskim kibicom w przerwie meczu Radomiaka z Legią. Co czułeś, wychodząc na murawę?
– Tak, przyjaciel z Radomia zrobił mi taką niespodziankę. W przerwie zostałem wywołany na murawę. Szef kibiców Radomiaka wyszedł razem ze mną, zapowiedziano moją walkę. Trybuny skandowały mój pseudonim. Bardzo miło mi się zrobiło. Naprawdę fajny gest ze strony przyjaciół.
– KSW opublikował na kanale odcinek z serii "Dzień z...". Tym razem był to dzień z tobą. Pod filmem można zauważyć ogrom pozytywnych komentarzy. Kibice twierdzą, że jesteś ciekawą osobowością. Ty też uważasz się za takiego człowieka intrygującego?
– Myślę, że jestem po prostu sobą, a jeśli komuś przypadłem do gustu, to bardzo mi miło. Staram się nie być człowiekiem sztucznym, trzymać się swoich zasad, wartości i to samo zawsze przedstawiam czy to podczas wywiadów, czy w social mediach. Zawsze jestem tą samą osobą i zawsze taką będę.
– Wielu zaciekawił również fakt, że interesujesz się zjawiskami paranormalnymi. Jak mógłbyś wyjaśnić ten termin?
– Ten termin nie ma ograniczenia tak naprawdę. Ostatnio poszerzyłem swoją wiedzę odnośnie kosmosu, zjawisk paranormalnych, ale myślę, że to jest temat, który obecnie ciekawi coraz więcej ludzi po tym, gdy podczas kongresu w Meksyku wystawione zostały zwłoki przedstawiciela innej cywilizacji. Dwa dni temu była kontynuacja tego kongresu i okazało się, że DNA pobrane od tych istot jest skrzyżowaniem DNA ludzkiego oraz gadów. Bardzo mnie to ciekawi. Kurczę, myślę, że każdego inteligentnego człowieka powinno interesować, skąd pochodzi, skąd się tu wziął i o co tutaj chodzi.
– Trochę wyprzedziłeś moje pytanie, bo chciałem zapytać, czy interesujesz się kosmosem, ale rozumiem, że to także jest w sferze twoich pasji.
– Dokładnie tak. No jestem trochę takim typem romantyka, myśliciela. Trochę jestem też samotnikiem i jak mam wolny czas, to staram się przeznaczyć go na moje hobby: czytanie o takich rzeczach, oglądanie gwiazd przez teleskop.
– Na filmie, o którym wspominałem, pokazałeś też wzgórze, z którego rozciąga się piękny widok na panoramę Warszawy. To jest takie miejsce, w które lubisz czasami przyjść i pokontemplować?
– Tak, mam takie momenty. Czasami biorę sobie pieska mojej dziewczyny albo sam pójdę sobie pobiegać, posiedzę sobie pół godziny, popatrzę, pomyślę, coś zaobserwuje. Takie hobby.
– Powiedziałeś, że jesteś marzycielem. Jakie jest zatem twoje największe marzenie?
– Myślę, że zdrowa, szczęśliwa rodzina i jakiś sukces sportowy. Będąc w tej federacji, chce doświadczyć bycia mistrzem.
– Dwa tygodnie przed walką doświadczyłeś natomiast zmiany rywala. W oktagonie spotkasz się z Michałem Gniadym. Co o nim wiesz i czy to cię interesuje, czy raczej skupiasz się na sobie i chcesz narzucić własne warunki gry?
– Przygotowania miałem pod inny typ przeciwnika, natomiast wydaje mi się, że zmiana rywala dwa tygodnie przed walką wiele w mojej taktyce nie zmieniła. Będę stawiał na to, w czym jestem mocny. Każdy z nas potrafi mocno uderzyć, więc to jest dla mnie super.
– Gdyby walka przeszła do parteru, to jesteś na to przygotowany?
– Jestem. Robiłem zapasy czy nawet ostatnio sparingi z dobrymi zawodnikami. Też z federacji KSW. Nie będę wymieniał, ale ja uważam ich za bardzo dobrych, ich rekordy też to potwierdzają. No i mieli problemy, żeby mnie wywracać czy kontrolować w parterze. To znaczy, że jestem na to przygotowany.
– Spodziewasz się, że trybuny cię poniosą?
– Myślę, że tak. Zresztą, dzwonił też do mnie kolega, który prowadzi czasami doping na Legii i powiedział, że bierze megafon ze sobą, więc będzie dobrze.
– Na koniec – jak najszybsze zakończenie czy pełny dystans?
– Ja zawsze szukam swoich nokautów.