11 lis 2023 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

PKO Ekstraklasa. Pierwsza czerwona kartka dla Śląska pokazana po poważnym błędzie sędziowskim

Jakub Jugas sfaulował Nahuela Leivę bez zamiaru zagrania piłki, skutkiem była... czerwona kartka dla Leivy (fot Canal+)

Pierwsza czerwona kartka dla zawodnika Śląska Wrocław w wyjazdowym meczu z Cracovią została pokazana słusznie, ale nie doszłoby do tej sytuacji, gdyby wcześniej zespół sędziowski nie popełnił wyraźnego błędu.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Śląsk wygrał mimo dwóch czerwonych kartek. Jak do tego doszło? [WIDEO]

W 52. minucie było już 0:1. Nahuel Leiva ze Śląska prowadził piłkę równolegle do linii bocznej, jakieś dwa metry od niej. Widząc Jakuba Jugasa z Cracovii, który zbliżał się z innej strony i nie miał szansy szybko się rozpędzić w przeciwnym kierunku, Leiva kopnął piłkę do przodu i chciał rywala ominąć. Zrobiłby to z łatwością, ale Jugas postanowił przerwać akcję faulem. Piłka była już kilka metrów przed Leivą i Jugasem, kiedy obrońca Cracovii zaatakował rywala ciałem bez żadnego zamiaru zagrania piłki i bez szansy zagrania piłki.

To był ewidentny faul, za który sędzia Marcin Szczerbowicz powinien podyktować rzut wolny dla Śląska, a Jugasa ukarać żółtą kartką za przerwanie akcji korzystnej, czyli tak zwane SPA ("Stopping a Promissing Attack "). Problem w tym, że Szczerbowicz tego faulu nie widział, ponieważ poruszał się – prawidłowo, zgodnie z kanonem – wzdłuż linii diagonalnej (to niewidoczna linia łącząca dwie chorągiewki rożne w tych miejscach, do których nie dobiegają sędziowie asystenci).

W związku z tym arbiter główny obserwował akcję od środkowej strony boiska i widział tylko prawy bok ciała Jugasa. Nie widział dokładnie, czy Jugas lewym bokiem, ręką lub nogą sfaulował Nahuela, czy może ewentualnie zawodnik Śląska przewrócił się sam lub próbował wykorzystać kontakt fizyczny z rywalem do wymuszenia rzutu wolnego. To powinien widzieć przede wszystkim sędzia asystent Marcin Boniek i ewentualnie również sędzia techniczny Piotr Szypuła.

Od strony sędziego asystenta i sędziego technicznego było widać wyraźnie, że Jugas sfaulował Leivę. (fot. Canal+)

Boniek w tym momencie, gdy Jugas atakował Leivę, nie musiał koncentrować się wyłącznie na linii spalonego na własnej połowie boiska, bo tam się wówczas nic istotnego nie działo, lecz powinien obserwować akcję na drugiej połowie boiska i wspierać sędziego głównego. Co najmniej ze względu na fakt, że akcja toczyła się blisko linii bocznej boiska, za którą odpowiedzialny był właśnie Boniek. Gdyby piłka wyszła za linię boczną choć na chwilę, musiałby to zasygnalizować. Patrząc na akcję powinien dostrzec – miał do tego idealny kąt widzenia – że Jugas atakuje rywala ciałem bez zamiaru zagrania piłki i wyraźnie powoduje przerwanie akcji.

To samo powinien widzieć Szypuła, choć obraz telewizyjny nie pokazuje, czy sędzia techniczny w tym czasie patrzył na akcję, czy może ewentualnie musiał zajmować się czymś innym przy jednej albo drugiej strefie technicznej lub może ewentualnie przygotowywał jakąś zmianę.

Skoro faulu nie dostrzegli ani Boniek ani Szypuła, to trudno mieć pretensje do Szczerbowicza, że nie dostrzegł faulu mając znacznie gorszy kąt do oceny tego zdarzenia.

Brak gwizdka sprawił, że sfrustrowany Leiva podszedł do Jugasa i uderzył go głową w twarz. To Szczerbowicz sam zauważył i pokazał zawodnikowi Śląska czerwoną kartkę. Później drugą żółtą i w efekcie czerwoną ukarał też Jehora Macenko. Grający w dziewiątkę Śląsk zdołał utrzymać wynik – Cracovia przegrała 0:1.