Jakby mało było problemów w reprezentacji Polski, Robert Lewandowski ostatnio przed zgrupowaniami kadry dolewa oliwy do ognia. A to przez osławiony wywiad, a to przez wypowiedź o roli kapitana. W przypadku incydentu z ostatniego meczu ligowego, sytuacja pozornie nie jest związana z biało-czerwonymi. Z pewnością jednak im nie pomaga.
Reprezentant Polski tęsknił za "Lewym". "Można się zastanawiać, czy..."
Lewandowski jest bezdyskusyjnie wielkim piłkarzem. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie kwestionował jego klasy sportowej i osiągnięć. Być może jest najlepszy w polskiej historii, choć nie wygrał z reprezentacją niczego wielkiego, nie zawiesił na szyi medalu mistrzostw świata, nie był jego królem strzelców i tak dalej. Bez wątpienia jednak jest to pod wieloma względami postać wybitna, która przełamała stereotypy niemożności w polskim futbolu.
Nadszedł jednak moment, gdy realnie zastanawiamy się, ile jeszcze piłkarz Barcelony może nam dać. I przez jaki czas. Jestem w gronie tych, którzy uważają, że jak długo Robert będzie chciał reprezentować barwy narodowe, tak długo musi być powoływany. Ostatnio Lewandowski zabiera głos, a więcej z tego szkody dla niego samego i zespołu niż pożytku.
Nie ma co rozwlekle wracać do wywiadu, który miał wstrząsnąć reprezentacją, a uczynił to z wizerunkiem Lewandowskiego. Oto okazało się, że kapitan kadry wcale nie ma ochoty być jej liderem i nie widzi problemu w wywlekaniu typowych problemów z szatni na forum publiczne. Trudno było opinii publicznej zrozumieć, dlaczego najlepszy piłkarz nie ma ochoty dzielić się doświadczeniem, a wytyka palcami onieśmielonych nim młodym zawodnikom, że mu się nie narzucają. To właśnie z całego, długiego wywodu zostało najbardziej zapamiętane. "Nie ma osobowości w kadrze" i dlatego rok 2023 jest wspólnym doświadczeniem koszmaru dla nas wszystkich.
Wstrząs był, efekty mizerne. Na pierwszym zgrupowaniu Michała Probierza Lewandowskiego nie było, a bardzo szkoda. Jestem przekonany, że z nim w składzie pokonalibyśmy Mołdawię i teraz nastroje w narodzie znów byłyby bojowe. Reprezentacja jest na debecie i dobry mecz z Czechami jest nam zwyczajnie potrzebny nie tylko pod względem punktowym.
Nie do końca zrozumiałe jest, co właściwie przyświecało Lewandowskiemu w zabieraniu głosu o kryzysie biało-czerwonych. O roli kapitana reprezentacji wypowiedział się tak, że aż trudno uwierzyć. Kilka godzin później wytłumaczył w studio TVP Sport, że nie miał na myśli przeceniania w Polsce roli kapitana pod względem istoty pełnienia tej roli, a chodziło mu jedynie o to, że nie będzie kapitanem krzyczącym na kolegów. Upomniał go jednak Zbigniew Boniek, że rola kapitana to nie tylko co, na boisku. Być może ważniejsze jest to co poza nim. Nie ma jednak sensu brnąć w dyskusję, czy Lewandowski powinien być kapitanem. Dopóki będzie w reprezentacji, nie wierzę, by ktoś mu ten przywilej odebrał.
To druga z sytuacji, gdy Robert zachował się i wypowiedział w sposób dość trudny do wytłumaczenia. Nikt rozsądnie myślący nie wymaga przecież od niego cudów. Wiek robi swoje, a do jego zaangażowania nie ma uwag. Wystarczy prześledzić, ile znaczył dla Roberta drugi gol z Wyspami Owczymi. Ten ogień wciąż w nim płonie. Jednocześnie, jeśli już chce zabierać głos, zdecydowanie powinien to czynić w sposób bardziej klarowny. Na razie pozostawia niejasne wrażenia i pole do spekulacji.
W ostatnim meczu Barcelony kamery wyłapały połajankę Roberta wymierzoną w Lamine’a Yamala. Ten niebywale zdolny nastolatek najpierw wysłuchał pretensji Lewandowskiego z powodu złego wyboru w polu karnym rywala, a chwilę potem został kompletnie zaskoczony zignorowaniem przez Polaka. Lewandowski nie przybił piątki i pokazał, że jego złość jest ponad sportowy gest kolegi z zespołu.
Inaczej niż w przypadku ostatniego incydentu z Xavim, gdy tłumaczono, że Lewandowski spieszył się na kontrolę antydopingową, teraz nie ma jak dorobić do tej zadziwiającej reakcji (a właściwie jej braku) jakiejkolwiek sensownej narracji. Nie pomagają wizerunkowi piłkarza w ostatnich dniach niemieckie media, które publikują rewelacje, jakoby Polak z powodu swojej osobowości nie był lubiany w szatni Bayernu. Nie daję im wiary, bo od chwili, gdy Robert odszedł z Bayernu, tamtejsi dziennikarze lubują się w prztyczkach wymierzonych w niego. Co nie zmienia faktu, że Lewandowskiemu to nie pomaga.
Wywiad, wypowiedź o roli kapitana, a w klubie zignorowanie najpierw trenera (tłumaczone) a teraz kolegi z zespołu. Na szczęście skończył kilkudziesięciodniową posuchę bez gola, co daje nadzieję, że w piątkowy wieczór znów będziemy mówić o Lewandowskim z ukontentowaniem z powodu jego skuteczności i zwycięstwa naszej drużyny. Faktem jest jednak, że zachowanie kapitana reprezentacji Polski jest ostatnio zagadkowe. I jedyną osobą, która może je wytłumaczyć, jest on sam. Najlepiej byłoby po awansie na Euro 2024, choć tak po prawdzie, to gdy nie ma wyników, zaczynamy się zajmować wypowiedziami, a nie golami.