| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Ostatnio atakujący reprezentacji Polski siatkarzy, Łukasz Kaczmarek, podczas meczu Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle grał na... przyjęciu. Wszystko z powodu fali kontuzji, która dotknęła jego klubową drużynę. W TVPSPORT.PL mistrz Europy mówi o zmęczeniu, nadmiarze gry, braku radości z niej, a także zdradza, że przez ilość spotkań ma ochotę wyjechać za granicę.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Pamiętam twój wywiad dla "Wprost". Powiedziałeś w nim, że radość z siatkówki u ciebie zanikła. Jak do tego doprowadzono po jednym z najwspanialszych sezonów reprezentacyjnych w historii i realizacji wszystkich celów w stu procentach?
Łukasz Kaczmarek: – To przez przesyt siatkówki. Nie jesteśmy robotami, nasze organizmy walczą nie tylko z przeciwnikami, powtórzeniami, siatką, ale przede wszystkim z samymi sobą. To jest najgorsze. Wszystko dzieje się u nas za szybko.
Szczerze? W maju dotarło do mnie zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ponieważ po nim miałem aż szesnaście dni wolnego, co nie zdarzyło mi się od lat. Dzięki temu była okazja do świętowania, oswojenia się z sukcesem i cieszenia się nim. W jakimś stopniu dotarł do mnie również triumf w Lidze Narodów, ale nie całkowicie. Wydaje mi się, że najbardziej docenię go za kilka lat, a może nawet jak już skończę karierę siatkarską. Po tym zwycięstwie dostałem kilkanaście dni, by się z nim oswoić.
W mistrzostwach Europy wywalczyliśmy złoty medal. To był niesamowity sukces. Trzy dni po nim spotkaliśmy się w Spale na zgrupowaniu do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk. Te ostatnie zmagania były walką z samymi sobą i przeciwnikami. Najsmutniejszym obrazkiem tego okresu było zwycięstwo z Holandią i to, że po nim nastąpiła ulga, a nie radość. Teoretycznie zrealizowaliśmy cel na sezon, a u nas nie było euforii, bo nie mieliśmy na nią sił. Pamiętam, że wróciliśmy wtedy do pokojów. Mogliśmy cieszyć się, świętować, ale tego nie zrobiliśmy. Powodem nie był kolejny mecz z Chinami o pietruszkę, ale to, że nie mieliśmy sił. Nasze organizmy były wycieńczone. To było dla mnie najbardziej przykre.
Skończyliśmy najpiękniejszy sezon w historii polskiej siatkówki, a po nim, po pięciu dniach przerwy, musieliśmy wrócić do pracy w klubie. Biegniemy kolejny maraton. Wiesz co jest dla mnie smutne? 23 listopada rozpoczyna się jarmark bożonarodzeniowy we Wrocławiu, na który całą rodziną jeździmy co roku. Moje dzieci go uwielbiają, jest to piękne wydarzenie. W niedzielę przeglądałem nasz kalendarz. Okazało się, że nie mam chwili, żeby tam pojechać – tak, żeby mieć dzień wolny, pochodzić po jarmarku wieczorem i następnego dnia wracać. Fizycznie nie mam takiej możliwości. To pokazuje, że my naprawdę nie mamy czasu na życie poza siatkówką.
To dla mnie bardzo przykre, podobnie jak kontuzje i przeciążenia, które spotykają wszystkie zespoły PlusLigi. Co więcej, od początku sezonu nie zobaczyłem ani jednego całego meczu. Oglądanie siatkówki nie sprawia mi już radości. Jeszcze nie tak dawno powiedziałbym, że nie ma możliwości, by do czegoś takiego kiedykolwiek doszło. Siatkówki jest jednak za dużo. Kiedy rozmawiam z rodziną czy znajomymi, którzy lubią oglądać spotkania naszej dyscypliny, mówią mi, że jest ich tak wiele, że już ich nie wyczekują. Nie ma w nich dawnego głodu i ekscytacji płynącej z siatkówki, bo starcia lecą codziennie.
To, co się wydarzyło w Superpucharze, również było trudne. Może dobrze się stało, że naciągnąłem wtedy łydkę, bo dzięki temu Daniel Chitigoi odwrócił losy spotkania i ZAKSA wygrała mecz. Najbardziej przykrym obrazkiem tych zmagań było jednak to, że trzech reprezentantów Polski skończyło starcie z kontuzjami, a Aleksander Śliwka podczas ostatniego ataku poczuł skurcze w obu łydkach. To dowód na to, że tego wszystkiego jest za dużo.
Teraz łatwo byłoby powiedzieć "PlusLiga to, PlusLiga tamto". Wiadomo – dla mnie szesnaście drużyn to stanowczo za dużo. Przez to poziom jest bardziej wyrównany, a nie tak wysoki, jak mógłby być. Jednocześnie jednak wiem, że duża wina jest po stronie ogólnosiatkarskiego kalendarza.
– Moment Superpucharu to była chwila, kiedy zdałeś sobie sprawę z tego, że w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle może dokonać się rewolucja w składzie, ale nie z powodu wzmocnień, a z powodu problemów zdrowotnych? Grasz na przyjęciu, środkowi w ataku, nie macie przyjmujących...
– Tyle dla tego klubu osiągnęliśmy, tyle wygraliśmy wspólnie, a teraz stykam się z niełatwymi dla mnie sytuacjami. Muszę grać na innej pozycji, choć wiem, że mimo najlepszych chęci nie potrafię pomóc drużynie na tyle, ile powinienem. Pozycja przyjmującego to coś kompletnie innego. Choć miałem z nią trochę wspólnego na początku kariery, to w porównaniu do współczesnej siatkówki są to dwa kompletnie inne światy. Kiedy grałem na przyjęciu dziewięć lat temu, nie zagrywano po 115-120 km/h, jak to miało miejsce podczas meczu z Asseco Resovią Rzeszów.
Jest mi niesamowicie przykro, że w naszym klubie doszło do takiej sytuacji. Pojawia się zmęczenie, przemęczenie kadrowe i to jest normalna rzecz. Nie zmienia to faktu, że zawodnicy, którzy przechodzili regularny okres przygotowawczy są trapieni kontuzjami. Jest to rzecz, którą trzeba przemyśleć. Proszę też nie zrozumieć mnie źle – nie uważam, że zostały popełnione błędy przed startem ligi. Jest to po prostu kwestia do przemyślenia, dlaczego "wypadło" nam tylu graczy i jesteśmy zdziesiątkowani.
Przez to wszystko może dojść do tego, że nie będzie mi dane obronić Pucharu Polski czy tytułu Ligi Mistrzów, bo przez kontuzje nie będziemy w stanie zająć miejsca w pierwszej szóstce, czy z tego samego powodu wyjść z grupy. Sytuacja w naszym klubie jest niesamowicie trudna. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, by władze jak najszybciej na to zareagowały i zakontraktowały nowych zawodników. Innego wyjścia nie ma. Bartosz Bednorz miał delikatny problem mięśniowy i lada dzień powinien wrócić do gry. Nie zmienia to jednak faktu, że na ten moment jesteśmy bez możliwości zmian na pozycji przyjęcia, ataku czy rozegrania. Roszady możemy przeprowadzać wyłącznie na pozycji libero i środkowych. Sytuacja jest więc patowa.
Okienko transferowe cały czas jest otwarte. Wiem, że nie będzie teraz łatwo kogoś pozyskać, ponieważ wszyscy są rozlokowani po klubach, ale nie mamy innego wyjścia. Bardzo potrzebujemy wzmocnień, zawodników zdolnych do gry.
– Wyobrażasz sobie tak dalej grać? Bez transferów, bez możliwości występowania na pozycji atakującego, a na przyjęciu?
– Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz, kiedy grałem na przyjęciu. Nie chciałbym się więcej ośmieszać, występując na tej pozycji. Czułem, że nie prezentuję się tak, jakbym chciał. Staram się grać najlepszą siatkówkę, ale niestety nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć. Nie po to uprawiam tę dyscyplinę, by doszło do sytuacji, w której będę musiał występować na innej pozycji niż atakujący. Oczywiście, jeśli będzie taka konieczność, to to zrobię i dam z siebie wszystko. Historia tego klubu przez ostatnie lata i miejsce, w którym się znajduje, zobowiązują jednak do tego, by zareagować w najszybszy możliwy sposób. Chcemy wrócić do gry na swoich pozycjach.
– Sytuacja kadrowa jest u was kryzysowa. W tym wszystkim trzeba docenić duże możliwości adaptacyjne nie tylko zawodników, którzy nie grają na swoich pozycjach, ale również Radosława Gila, który z dnia na dzień pojawił się w klubie i wszedł w buty Marcina Janusza.
– W stu procentach zgadzam się z tym, że nie jest łatwo dołączyć do klubu takiego jak nasz. W nim wymagane są zwycięstwa, dobra gra. Jednocześnie jednak my zawodnicy mamy tak świetną otoczkę i panuje między nami tak dobra atmosfera, że Radkowi na pewno było dużo łatwiej wejść w nową drużynę. Uważam, że w pierwszym swoim meczu w ZAKSIE zaprezentował się wyśmienicie. Trenował z nami dwa razy i musiał pojechał na jedną z najtrudniejszych hal w PlusLidze, czyli do Rzeszowa. Wielkie gratulacje dla niego. Jesteśmy mu bardzo wdzięczni za to, jak zagrał. Stanął przed trudnym zadaniem, a dzięki jego postawie w pierwszym secie walczyliśmy jak równy z równym.
Z treningu na trening, z meczu na mecz będzie mu łatwiej, ponieważ wykonamy dużo więcej powtórzeń. Do tego, mam nadzieję, do zdrowia wróci Bartosz Bednorz. W pierwszym starciu nie dość, że przez moje przyjęcie musiał więcej biegać, to jeszcze atak z lewego skrzydła był dla mnie dużym wyzwaniem. Inaczej jest, kiedy jest się atakującym, robi się nabieg z trzeciego metra i wykonuje się zagranie, a inaczej kiedy po przyjęciu z ósmego, dziewiątego metra nabiega się, by zaatakować. Przed starciem z rzeszowianami piłek wspólnie zagraliśmy dosłownie kilka, więc z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Radek to świetny, inteligentny chłopak, który bardzo chce pracować. Cieszę się, że jest w naszym klubie.
– Zapytam teraz nieco ironicznie. Czy czujesz, że to jest moment, by do kontraktu klubowego wpisać klauzulę o odpoczynku po sezonie?
– (śmiech) Myślę, że trzeba na ten temat porozmawiać z menedżerami i prezesami – czy się zgodzą, czy nie. A na poważnie, mam nadzieję, że nasze wypowiedzi w końcu zostaną wysłuchane. Raz po raz przekazujemy swoje opinie w mediach społecznościowych czy wywiadach i robimy to tylko dlatego, że nikt nie liczy się z naszym zdaniem. Gdybyśmy realnie widzieli, że ktoś chce nas wysłuchać, nikt by nie narzekał. Jedyne, na co możemy liczyć, to na kibiców, którzy stoją za nami murem.
Nie mamy wpływu na to, jak będzie wyglądało walne zgromadzenie ligi, które odbędzie się w połowie listopada. Nie dyskryminując innych, uważam, że kluby, które występują w europejskich pucharach i dumnie reprezentują polską siatkówkę na arenie międzynarodowej, takie jak my, Jastrzębski Węgiel, Asseco Resovia Rzeszów i tak dalej, powinny mieć nieco więcej do powiedzenia niż na przykład zespoły z dołu tabeli. To my w końcu gramy znacznie więcej meczów.
Jest mi również przykro, ponieważ za rok mamy najważniejszą imprezę czterolecia. Na medal igrzysk czekamy my, kibice, ale również zarząd ligi, prezesi federacji, sponsorzy i cała Polska. Przed najistotniejszym wydarzeniem, w którym mamy szanse na to, by zdobyć upragnione medale, będziemy się mierzyć z najtrudniejszym sezonem w historii polskiej siatkówki. Niby czasu od końca ligi do igrzysk nie jest mało, ale nie chciałbym, by kadrowicze spędzali go na rehabilitacji. To, że liga została skrócona o dwa tygodnie ze względu na to, że prosił o to trener Nikola Grbić, to dobry krok. Ilość grania powoduje jednak, że rywalizujemy co trzy dni.
Trudno pogodzić się z tym, że przed prawdopodobnie imprezą naszego życia, będziemy mierzyć się z najtrudniejszym sezonem ligowym w historii Polskiej Ligi Siatkówki. Nie pozostaje nam więc nic innego, jak nauczyć się słuchać naszych organizmów i przeżyć ten sezon. "Przeżyć", bo, jak pokazuje sytuacja kadrowa w ZAKSIE, nie możemy na razie liczyć na to, że przytrafi nam się chociaż mecz przerwy. Póki co zbieramy zawodników, aby w ogóle mieć kim wyjść na parkiet.
– Mecz ze Stalą Nysa. Graliście wtedy przez dwa dni, mówili o tym wszyscy. Pamiętam też wpis Marcina Janusza przed starciem i chyba zastanawiał się w nim, czy może ono skończyć się o północy. To miało też wywołać dyskusję?
– W wypowiedzi dla "7Strefy" prezes Popko powiedział o przyspieszeniu podawania piłek, modyfikacji czasu reklamowego, systemu challenge – zgadzam się z tym, jest to do zrobienia i na pewno trochę to usprawni. Mówienie jednak o tym, że każdy może sobie skończyć mecz 3:0, a nie 3:2 wywołuje we mnie sprzeciw. Przecież kibice chcą oglądać długie, piękne spotkania pełne emocji. Bardziej się cieszą z tie-breaków niż szybkiego 3:0.
Z tego, co wiem, mecze mają już nie odbywać się z opóźnieniami. Mam więc nadzieję, że nasze granie przez dwa dni to był wyjątek, bo ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Inną sprawą jest to, że jeśli rozgrywany jest mecz przed nami i nie wiemy, czy skończy się on w czterech czy pięciu setach, nie powinniśmy czekać z rozpoczęciem naszego spotkania. Zaczynamy się rozgrzewać i nagle dowiadujemy się, że będzie przesunięcie o 15–20 minut. To absurdalne w kontekście naszego zdrowia. Rozgrzewkę rozpoczynamy na 45 minut przed startem meczu. Jeśli wiemy, że gramy o 21:00, zaczynamy ją więc 20:15. Co się dzieje, gdy o 20:25 dowiadujemy się, że będzie przesunięcie? To psuje nasz rytuał i przygotowanie do starcia, a ono dla nas ważne.
– Czy przez to jak wygląda obecnie granie w polskiej lidze, częściej myślisz o wyjeździe na przykład do Azji, gdzie sezon jest krótszy?
– Tak.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.