Ekipa Golden State Warriors przegrała z Minnesotą Timberwolves 101:104. Głównym wydarzeniem spotkania było jednak spięcie na linii Draymond Green-Rudy Gobert. Kibice koszykówki obejrzeli sceny rodem z MMA. Sędziowie byli bezwzględni dla zawodników, którzy przekroczyli przepisy.
Green znany jest z porywczości i lekkomyślności na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata. Oprócz świetnych występów zdarzają mu się też niewytłumaczalne wpadki. Często zachowuje się jak junior, któremu puszczają nerwy w najmniej oczekiwanych momentach. Nie inaczej było w trakcie rywalizacji zespołu z San Francisco z Leśnymi Wilkami. 33-latek "odpalił się" jeszcze przy stanie... 0:0. Wszystko za sprawą szarpaniny Klay'a Thompsona z Jadenem McDanielsem na środku parkietu.
Rozjuszony Green podbiegł, by bronić kolegę, no i się zaczęło. Rzucił się na mierzącego 216 centymetrów Goberta i zaczął go podduszać. Zdezorientowany Francuz nie był w stanie się obronić. Interweniować musieli arbitrzy i pozostali koszykarze. – On nie chce grać bez kumpla Stepha Curry'ego. Wtedy robi wszystko, co może, by zostać wyrzuconym z parkietu – komentował zaatakowany 31-latek.
Sędziowie po boiskowej aferze byli bezwzględni. Wyrzucili z parkietu Greena, Thompsona oraz McDanielsa. Koszykarze z Minnesoty utrzymali jednak nerwy na wodzy i wygrali w siódmym spotkaniu z rzędu. W tym momencie zajmują drugą lokatę w Konferencji Zachodniej. W kolejnym meczu zmierzą się z Phoenix Suns.