Kontynent południowoamerykański szczyci się z miłości do piłki nożnej, ale do niedawna jeden kraj uchodził za wyjątek. Wenezuela słynęła z ropy naftowej, baseballu, znakomicie skaczącej Yulimar Rojas, telenowel, najwyższego wodospadu świata czy... siedmiu zwycięstw w konkursach piękności Miss Universe. Dopiero teraz ten trend zaczyna ulegać zmianie za sprawą wyników dorosłej reprezentacji. Ta niedawno zatrzymała Brazylię i po raz pierwszy w dziejach stoi przed szansą historycznego awansu na mistrzostwa świata.
👉 Absurdalny finał eliminacji. Zwycięstwo zabrało im szansę na Euro!
Mistrzostwa świata w 2026 roku będą jedyne w swoim rodzaju. Po raz pierwszy mundial odbędzie się w trzech państwach: USA, Kanadzie i Meksyku. O zwycięstwo powalczy aż 48 drużyn. To aż o szesnaście więcej w porównaniu do wcześniejszych lat. Większa stawka zespołów to również szansa dla tych reprezentacji, które do tej pory nie mogły zagrać na turnieju.
Na początku września ruszyły eliminacje mistrzostw świata w strefie CONMEBOL, która liczy najmniej zespołów, bo tylko 10. Teoretycznie najłatwiej jest wywalczyć przepustkę na MŚ. Aż sześć reprezentacji zagwarantuje sobie bezpośredni awans na mundial. Siódma ekipa z Ameryki Południowej dostanie szansę rywalizacji w interkontynentalnych barażach. Prawie każda z drużyn z tej strefy zaznała już smaku gry na światowym czempionacie. Ostał się tylko jeden rodzynek – Wenezuela, która po pięciu kolejkach jest największą rewelacją eliminacji.
Od lat sportem numer jeden w Wenezueli był baseball. Wszystko za sprawą amerykańskich robotników naftowych, którzy przyjechali do bogatego w ropę naftową kraju na początku XX wieku. Od tego momentu całe państwo wręcz żyje i oddycha baseballem.
Drużyna narodowa trzykrotnie zdobyła tytuł mistrza świata. Najpierw zszokowała cały świat w 1941 roku, pokonując faworyzowaną Kubę, a następnie powtórzyła swój wyczyn trzy i cztery lata później. W 1946 roku powstała zaś zawodowa liga, która wyprodukowała wiele gwiazd. Wenezuela dumnie ogłasza się jako kraj baseballu ("El Pais de Beisbol"). Nic dziwnego, gdyż aż 439 zawodników z tego kraju zagrało w MLB. 140 gra tam do dziś.
Statusu supergwiazd i bożyszczy tłumu od lat zazdroszczą im piłkarze. Kwoty, jakie zarabiają baseballiści, są nieporównywalnie większe. Przede wszystkim Wenezuela w futbolu wciąż niewiele znaczy, ale wszystko może zmienić niespodziewany awans na mundial.
Reprezentacja dopiero w 1966 roku przystąpiła do eliminacji mistrzostw świata. Do 1998 roku wygrała zaledwie... dwa z 52 meczów rozgrywanych o punkty (Boliwia 1981, Ekwador 1993). Aż 44 razy schodziła z placu boju jako pokonana. Była pośmiewiskiem, kimś na wzór San Marino w Ameryce Południowej.
"Cenicienta" (Kopciuszek) – tak nazywano Wenezuelczyków na kontynencie. Tego przydomka nie znosił wieloletni prezydent tego kraju, Hugo Chavez. Dla wielu tyran, dyktator, nieprzestrzegający demokratycznych zasad i wolności słowa, który doprowadził najbogatszą gospodarkę Ameryki Łacińskiej do ruiny. Był też ogromnym miłośnikiem futbolu. Przyjaźnił się z samym Diego Maradoną. Na początku XXI wieku postanowił zarazić swoją ojczyznę piłką nożną.
Przełomowy moment nastąpił w 2007 roku, kiedy Wenezuela zorganizowała Copa America. Rząd Chaveza przeznaczył na organizację turnieju aż 186 milionów dolarów. Zbudowano trzy nowe stadiony piłkarskie, zmodernizowano kolejne sześć, a wenezuelska ekstraklasa została rozszerzona z 10 do 18 drużyn, aby podkreślić popularność tego sportu w kraju.
Sam turniej pod względem sportowym okazał się sukcesem – Wenezuela po raz pierwszy w historii wyszła z grupy i awansowała do ćwierćfinału, przegrywając z Urugwajem. Cztery lata później na turnieju w Argentynie zajęła najwyższe w dziejach czwarte miejsce. W 2016 i 2019 roku odpadała na etapie ćwierćfinału, za każdym razem z Albicelestes.
Kraj, który jeszcze w 1998 roku zajmował 129. miejsce w rankingu FIFA, w grudniu 2019 roku był na 25. lokacie. To najwyżej sklasyfikowany zespół, który nigdy nie wystąpił na mistrzostwach świata. Kwalifikacje boleśnie weryfikowały La Vinotito's (Bordowi). Dwa ostatnie cykle eliminacyjne do mundialu kończyli na ostatnim miejscu w tabeli.
Wenezuela jest rodzynkiem z Ameryki Południowej, który nigdy nie zagrał na mundialu. Zdecydowanie lepiej radziła sobie na młodzieżowym poletku. W 2017 roku młodzi Wenezuelczycy byli o krok od zdobycia mistrzostwa świata do lat 20. Prowadzeni przez byłego reprezentacyjnego bramkarza, Rafaela Dudamela (strzelił gola w el. MŚ z Argentyną!), byli w Korei Południowej nie do zatrzymania przez rywali. W fazie grupowej zdobyli komplet punktów, ogrywając Niemcy, Meksyk i Vanuatu. W fazie pucharowej po dogrywce odprawili Japonię, USA, a w półfinale po rzutach karnych wyeliminowali Urugwaj. Dopiero w meczu o złoto zatrzymali ich Anglicy, za sprawą gola Dominica Calverta-Levina.
Srebrny medal młodzieżowych mistrzostw świata miał sprawić, że wenezuelskie pokolenie będzie znaczyć więcej na świecie. Póki co, piłkarze z tamtej drużyny nie zrobili spektakularnych karier. Bramkarz Wuilker Farinez jest zmiennikiem w Lens. Najskuteczniejszy strzelec, Sergio Cordova, odbił się od niemieckiego Augsburga i obecnie gra w tureckim Alanyasporze. Adalberto Penaranda, mający za sobą występy w Premier League i Serie A, uważany za niegdyś największy talent, wylądował w... bośniackim FK Sarajewo. Dopiero teraz do świadomości kibica przebija się Yangel Herrera, który jest podstawowym piłkarzem sensacyjnego lidera La Liga, Girony.
Opromieniony srebrem Dudamel przejął seniorską karierę, ale jego kadencja nie przyniosła podobnych sukcesów. Po kolejnych nieudanych eliminacjach, posadę powierzono legendzie południowoamerykańskiej piłki. 74-letni Jose Nestor Pekerman prowadził na mundialu Argentynę (2006) i Kolumbię (2014). Ten sam cel miał zrealizować z Wenezuelą. W listopadzie 2021 roku podpisał pięcioletni kontrakt, ale wytrzymał tylko rok.
Pekerman poprowadził zespół w 10 meczach, wygrał pięć z nich: w el. MŚ z Boliwią i towarzysko z Arabią Saudyjską, Maltą, Syrią oraz z ZEA. Odszedł przez narastający konflikt z wenezuelską federacją, która nie chciała spełniać obietnic i próśb trenera o organizację rozgrywek rezerw ligowych, reformę szkolenia młodzieży i rozbudowę ośrodka treningowego.
Obowiązki selekcjonera przejął asystent Pekermana, Fernando Batista, który w przeszłości prowadził argentyńską młodzieżówkę. Nowa miotła zaczęła eliminacje do mistrzostw świata w imponującym stylu.
Dwa zwycięstwa, dwa remisy i tylko jedna porażka – tak prezentuje się bilans podopiecznych Batisty. Potrafili pokonać Paragwaj (1:0), rozbić Chile (3:0), przegrywając nieznacznie z Kolumbią (0:1).
Przede wszystkim jednak Wenezuelczycy zatrzymali na wyjeździe Brazylię. W 85. minucie Eduard Bello, na co dzień grający w meksykańskim Mazatlan, uciszył brazylijską publiczność, zdobywając przepiękną bramkę przewrotką. Remisując 1:1, zakończyli tym samym imponującą serię 15 zwycięskich spotkań Brazylii na własnej ziemi.
Po pięciu kolejkach Wenezuelczycy zajmują czwarte miejsce w tabeli. Mają siedem punktów, a w całym poprzednim cyklu mieli ich... dziesięć. To ich najlepszy start w dziejach. O punkt wyprzedzają wielkich Canarinhos. Do zrealizowania upragnionego celu jeszcze daleka droga, gdyż do rozegrania zostanie jeszcze trzynaście spotkań, ale już teraz mają kilka powodów do optymizmu.
Na razie skutecznie zrywają łatkę "chłopców do bicia", prezentując ładny dla oka futbol. W kadrze nie brakuje zawodników, którzy zdobyli srebro na mistrzostwach świata w Korei Południowej. Za zdobywanie bramek odpowiada 34-letni Salomon Rondon, który po latach gry m.in. w Anglii i Rosji, strzela gole w River Plate.
Wenezuelczycy liczą, że w przyszłości złóż piłkarskiego talentu, jak niegdyś ropy, będzie więcej, a reprezentacja będzie regularnie pojawiać się na największej piłkarskiej imprezie. Podobnie jak w przypadku Polski, spore nadzieje pokładane są w roczniku 2006, który awansował do fazy pucharowej mundialu U17 w Indonezji. Liderem kadry jest David Martinez, który znalazł się na prestiżowej liście 60 największych piłkarskich talentów na świecie "The Guardian". Rewelacyjny 17-latek z Monagas ma już za sobą debiut w seniorskiej reprezentacji. Kto wie, być może w 2026 roku zobaczymy go na boiskach w USA, Meksyku i Kanadzie.
Następne