| Piłka nożna / Betclic 2 Liga
Transfery od zawsze wiążą się z wielkimi emocjami. W Polscy przyzwyczailiśmy, że nowego zawodnika najpierw sprawdza się na Transfermarkt.com, bo nie wiadomo, kim on jest. Jak jednak znaleźć odpowiednią jednostkę? Co musi mieć w sobie dobry dyrektor sportowy? Jak nim zostać? Czy skauting w naszym kraju wciąż kuleje? Czy możemy coś wyciągnąć od największych klubów? Dlaczego staż w Pogoni Siedlce będzie lepszy niż w Bayernie Monachium? Między innymi o tym porozmawialiśmy z menedżerem wicelidera 2. ligi, Grzegorzem Koprukowiakiem.
Dominik Pasternak, TVPSPORT.PL: – Mamy przerwę reprezentacyjną, choć akurat ona nie obowiązuje w 2. lidze, natomiast czy jest to czas jeszcze bardziej wytężonej pracy dla dyrektora sportowego?
Grzegorz Koprukowiak (menedżer Pogoni Siedlce): – To czas, który można dobrze spożytkować. Na przykład na obserwację drużyn i reprezentacji młodzieżowych. Można też pojechać na niższe ligi. Świetnie pokazała to przytoczona ostatnio przez trenera Magierę historia jak Jegor Matsenko trafił do pierwszego zespołu Śląska Wrocław. Trener w luźniejszej chwili wybrał się na mecz rezerw. Tam go dostrzegł i od razu zaprosił do pierwszej drużyny. Jak widać, był to strzał w dziesiątkę. Pamiętam Jegora jeszcze z Legii i już wtedy miał papiery na granie.
Uważam, że każda obserwacja jest cenna. Nie ma straconych raportów i nawet po latach mogą się one przydać. Kiedyś oglądając ligę francuską nie pomyślelibyśmy, że Daniel Ljuboja zagra w Legii Warszawa. Także warto obserwować i wyciągać wnioski. Istnieje wiele przykładów na to, że potencjalnie nieosiągalny piłkarz może okazać się po latach dostępny. Albo piłkarz przez innych uznany za słabego, może wypalić w innym klubie.
Termin "zły piłkarz" to duże uproszczenie. Oczywiście pomijając sytuacje, gdzie ktoś faktycznie nie ma predyspozycji – czy to sportowych, czy mentalnych. Ale gdy ktoś już jest zawodnikiem uczciwie trenującym, podchodzącym odpowiedzialnie do zawodu, dbającym o siebie, który przeszedł proces selekcji, to takie określenie pozostaje niczym innym jak opinią. Bardziej mi pasuje określenie "zawodnik źle dopasowany do zespołu”.
– Wcielam się teraz w pracę skauta lub dyrektora sportowego. Jeśli zawodnik wykazał potencjał, mając 15 lat, a później przez następne cztery lata wyglądał słabo, to nie skreślasz go, bo w ostatnim czasie mu nie szło?
– Nie można skreślać. Każda wiedza jest na wagę złota. Oczywiście z zachowaniem rozsądku, żeby ktoś za chwilę nie skautował piłkarzy Barcelony, bo tam akurat wiele wiedzy się nie zdobędzie, bo to już gotowe materiały na zawodnika.
– Co jest dla ciebie kluczowe w raportowaniu piłkarzy?
– Skaut lub dyrektor sportowy ma patrzeć oczami klubu. Możesz pójść na dowolny mecz i go oglądać, ale wtedy jesteś kibicem. Natomiast będąc człowiekiem klubu patrzysz tak, jak gra twój klub. Znasz na pamięć model gry. Wiesz, jaka jest taktyka i profile zawodników. I obserwując zawodnika, musisz myśleć takimi kategoriami. Popatrz na to w takich kategoriach, oczywiście patrząc w bardzo dużym uproszczeniu i z zachowaniem rozsądku posłużmy się takim jaskrawym przykładem – Czy według ciebie Leo Messi sprawdziłby się w takiej lidze jak Ekstraklasa. Powiedzmy w Radomiaku?
– Indywidualnie na pewno tak. Technicznie byłby najlepszy.
– I tutaj zgoda. Indywidualnie i technicznie na pewno byłby ponad poziomem. Ale spójrzmy na to, że w polskiej lidze wiele akcji bramkowych pada po transferze piłki z bocznych sektorów. Do tego gra jest bardzo fizyczna. A zawodnik, który jest genialny z piłką przy nodze, świetnie podaje, nie ma problemów z wymiennością pozycji, może mieć problemy z wkomponowaniem się do takiej gry. Piłka latałaby nad jego głową. I lepszym zawodnikiem do takiej gry będzie na przykład Leonardo Rocha. Napastnik o innej charakterystyce, który potrafi wykorzystać swoje atuty do gry zespołu. Bo piłkarz zawsze jest elementem drużyny. Nigdy w pojedynkę nie wygra meczu. I planując transfer, czy obserwując zawodnika, trzeba to uwzględniać.
– To można powiedzieć, że takie transfery, jak choćby Afonso Sousa do Lecha Poznań, wydają się trochę bezsensowne?
– Dlaczego?
– Mówimy o zawodniku dobrym technicznie, który bazuje na szybkiej grze, nie ma zbyt dużych możliwości motorycznych, więc w starciach w środku pola z silniejszymi od siebie, często ma problemy.
– Ale być może właśnie był taki zamysł. Oczywiście nie chcę się wypowiadać za działaczy Lecha Poznań. Ale myślę, że Lech doskonale wiedział, co robi. Być może Sousa był postrzegany jako takie serce zespołu. Taki trochę Josue. Czasami masz zawodników pracowitych, którzy nadrabiają grą fizyczną, a masz też takie serce zespołu, które spaja to techniką, tym ostatnim podaniem, zwieńczeniem gry i myślę, że taki był zamysł.
– Trochę mi to zalatuje słowami dyrektora sportowego Sturmu Graz, Andreasa Schickera. W rozmowie dla TVPSPORT.PL powiedział, że najważniejsze w skautingu jest wiedzieć, kogo się szuka i czego oczekuje.
– W punkt. Mamy takie utarte stwierdzenie, że ktoś jest dobrym zawodnikiem. Ale dobrym dlaczego? Bo jest niezły technicznie i tak dalej. Ale może trafi do innego zespołu, gdzie jego atuty nie będą tak wyeksponowane. I o to musimy dbać. To jest moim zdaniem wielka odpowiedzialność, bo odpowiada się przede wszystkim za kształt zespołu, ale też za karierę zawodników. Patrzeć w długofalowej perspektywie, uwzględniać jakim piłkarzem ten zawodnik się stanie w momencie, gdy będzie robił kolejny krok. Uważam, że dyrektor sportowy to jest takie spoiwo wszystkich elementów klubu. W każdym klubie masz strategię finansową, biznesową, która musi współgrać z strategią sportową. Musisz w tym wszystkim być zaznajomiony. I poza suchą pracą jak oglądanie meczów, potrzeba wizji tego wszystkiego. Czy klub ma sprowadzać starszych zawodników, zaznajomionych z grą pod presją, którzy dają gotowość do gry o wynik? Czy może bardziej chcesz sprowadzać młodych piłkarzy za mniejsze pieniądze, których masz za cel oszlifować i później sprzedać? Te wszystkie aspekty musi uwzględniać praca dyrektora sportowego.
– Skąd u ciebie pasja do skautingu? Nigdy nie byłeś piłkarzem ani trenerem.
– To zawsze była moja pasja. Od małego wolałem oglądać ligę serbską, polską, niższe ligi polskie, zerknąć na mecze sparingowe mniej oczywistych drużyn. Dawało mi to więcej ciekawości niż wałkowanie Barcelony i Manchesteru United, które oczywiście też oglądałem ale raczej w charakterze delektowania się wysoką kulturą gry. Piłka na okrągło. Oglądanie młodych piłkarzy w nieoczywistych rozgrywkach sprawiało mi frajdę, gdy później robili karierę, a ja sobie przypominałem, że znałem ich, zanim byli gwiazdami. I pamiętam nawet taki moment, że kiedyś Legia grała sparing z Partizanem Belgrad u siebie, chyba w jakimś rozliczeniu za transfer Aco Vukovicia. Ja miałem wtedy jakieś 14 lat. I tak samo dobrze znałem zawodników Legii, jak i Partizana. Poszedłem na ten mecz z notatnikiem, by zweryfikować swoje uwagi z dotychczasowych obserwacji ze stanem faktycznym. Czyli wykonałem robotę skauta, nie znając jej znikąd dotychczas. Niedługo później miałem przyjemność złapać kontakt z Romeo Jozakiem, poznać najpierw jego publikacje naukowe i wizję futbolu, a potem poznać osobiście gdy zaczął pracę w Warszawie.
Zawsze mnie do tego ciągnęło. Próbowałem rozgryźć, jak to się dzieje, że młody zawodnik później trafia do dużego klubu. Czy dobrze wytypowałem, oceniłem jego umiejętności. Później poszedłem na studia humanistyczne i zacząłem pracę w agencji PR-owej zarządzającej dużym centrum medialnym. Uznałem wtedy, że bardzo mnie ciągnie do piłki i w zasadzie wszystko co sprawia mi satysfakcję jest z nią związane. I właśnie wtedy pojawiła się decyzja, że jeśli chcesz być naprawdę zadowolony z tego czemu poświęcasz życie, musisz podążać za tym co lubisz i co daje Ci satysfakcję. Wtedy w Polsce skauting nie był tak popularny, jak teraz. Działał Lech, działała Legia. Swoje szkolenia prowadził Tomek Pasieczny. Stwierdziłem, że trzeba znaleźć sposób, żeby samemu się wyedukować, a przy okazji dać coś dobrego polskiemu środowisku piłkarskiemu. Razem z moim przyjacielem Michałem stworzyliśmy projekt, w którym przy udziale cenionych ekspertów – zagranicznych skautów i dobrych trenerów młodego pokolenia, szkoliliśmy ludzi na bazie doświadczeń z innych krajów. Zawsze przekazywaliśmy wiedzę połączoną z praktyką i dbaliśmy, by szkolenia odbywały się przy współpracy z klubami.
Następnie rozpocząłem studia doktoranckie na AWF w których podjąłem zagadnienie właśnie skautingu. Moim celem stało się stworzenie uniwersalnych założeń dla modelu identyfikacji i rozwoju talentów w Polsce, bazując na tym jak robią to między innymi w Niemczech i Chorwacji. Na AWF prowadziłem też swoje zajęcia i jednocześnie współpracowałem z Legią. Nie była to stricte skautingowa praca, ale związana z młodzieżą, z funkcjonowaniem bursy, z całym systemem edukacyjnym Legii co pozwoliło mi zdobyć bardzo dobre doświadczenie w poznaniu funkcjonowania piłkarza poza boiskiem.
Przez pewien czas współpracowałem również z federacją Norwegii, do której zaprosił mnie trener młodzieżowej kadry - "Paco" Johansen, były asystent Henninga Berga. Pomagałem Norwegii tutaj na miejscu w przygotowaniu do młodzieżowych mistrzostw Świata. Miałem dzięki temu okazję widzieć na treningu Erlinga Haalanda, poznać tego człowieka i powiem szczerze, że to był szok. Mistrzostwa przypadły na czas, kiedy Haaland nie był jeszcze tak znany, bo dopiero wchodził do Salzburga. Pamiętam taki trening, kiedy drużyna miała strzały z pierwszej piłki do małych bramek. On potrafił z połowy boiska uderzyć po ziemi i trafić wszystkie próby. Wszystko na dużej intensywności. Fenomenalny zawodnik.
A później przyszedł czas na Pogoń Siedlce. Zobaczyłem w tym klubie możliwości, żeby stworzyć coś fajnego i ta przygoda trwa już dwa i pół roku.
– W którym momencie poczułeś, że znasz się na piłce?
– Kilka lat temu uczestniczyłem w sympozjum, podczas którego dzieliłem się swoimi badaniami z ludźmi z klubów ze Szwajcarii, Niemiec czy Włoch, potem wspólnie wydaliśmy publikację. Staram się być na bieżąco z wiedzą, non stop się dokształcać, czytać najbardziej aktualne publikacje. Często pozostaję w kontakcie z moimi znajomymi, pracującymi w dobrych środowiskach piłkarskich w Europie. Posługujemy się tymi samymi pojęciami, staramy się śledzić swoje mecze, dzielimy luźnymi uwagami. To daje mi poczucie znajomości tego, czym się zajmuję. Ale z drugiej strony nigdy nie chciałbym mieć takiego poczucia, że wiem już wszystko, bo to by oznaczało, że się nie rozwijam. Staram się otaczać inspirującymi ludźmi, którzy w mojej ocenie mają duże kompetencje piłkarskie. Aczkolwiek dopóki będę czuł głód wiedzy, będę chciał się rozwijać i poszukiwać inspiracji, będę nadal pogłębiał swoją znajomość piłki. Uważam, że ludzie, którzy pracują w piłce, powinni być szczęśliwi, bo wykonują pracę, którą kochają. Mało jest takich ludzi. Mam wielu znajomych jeszcze ze szkoły, którzy wybrali kierunek studiów, wbrew swoim zainteresowaniom, licząc na dobrze płatną pracę. Dzisiaj tego żałują. A ja zawsze wyznawałem, że po prostu trzeba kochać to, co się lubi. Nigdy w życiu nie chciałbym w sobie zabić tej pasji, a raczej szukać okazji do tego, żeby ta pasja mnie napędzała. Jako młody chłopak potrafiłem wstać o świcie i jechać obejrzeć młodzieżówki klubu na drugim końcu Polski. Budowałem bazę zawodników, w której znalazło po jakimś czasie znalazło się blisko 1000 nazwisk.
– Co tam się konkretnie znajdowało?
– Klasyczne dane oraz charakterystyka techniczna, taktyczna, analiza mentalna, jak zawodnik reaguje na różne sytuacje boiskowe. Też porównanie do profilu piłkarza, do którego jest podobny na boisku.
– I pamiętasz kogoś, kto wpadł ci w oko?
– Dwa pierwsze przykłady z brzegu – na pewno Jarek Niezgoda, jeszcze przed tym jak trafił do Legii. Bardzo mi się podobał, miał instynkt snajperski. Mogę cię zaskoczyć, ale jako nastolatek pamiętam zawodnika, któremu przewidziałem dobrą karierę, to był Miro Radović. Jak wspomniałem, dosyć wnikliwie śledziłem Bałkany. Miro oglądałem w jakichś możliwych wtedy w Polsce materiałach z Serbii. Widziałem, że to jest zawodnik, który do perfekcji opanował kilka charakterystycznych dla siebie elementów gry. I nawet później, po latach – brał na zamach rywala bez względu czy miał koszulkę Lecha, Górnika czy Realu Madryt. Każdy wiedział, że to robi i za każdym razem robił to skutecznie. Piłkarz nie musi być idealny we wszystkim. On może być idealny w swojej specyfice gry. O to chodzi. Z późniejszych czasów – bardzo podobał mi się wspomniany wcześniej Matsenko czy Dawid Barnowski, który w tym sezonie ze Znicza Pruszków przeszedł do Ruchu.
– Skautowałeś też trenerów. Wypatrzyłeś choćby Goncalo Feio i Daniela Myśliwca.
– "Skautować" to duże słowo, bo bardziej poszukiwałem do swojego projektu właściwych osób. Chciałem, aby byli to młodzi trenerzy o wysokich kompetencjach i dobrym sposobie przekazywania swojej wiedzy. Wśród naszych prelegentów był jeszcze Przemek Łagożny, Miłosz Stępiński, Mariusz Kondak i Maciek Krzymień, dziś pracujący w Rakowie, czy znany Jacek Magiera, ówczesny trener Legii II Warszawa. To ludzie z ogromną pasją i ugruntowanym sposobie postrzegania piłki. To świadczy o tym, że są świetnymi trenerami.
– Oprócz pasji ci trenerzy mają jakąś wspólną cechę?
– Dzielę trenerów na trzy kategorie. Są pragmatycy, którzy potrafią dopasować się do każdego modelu, by osiągnąć sukces i wizjonerzy, którzy mają swoją wizję i za wszelką cenę są w stanie iść za nią nawet na ślepo. Są też tacy, którzy potrafią łączyć jedno i drugie. Czyli mieć wizję, budować zawodników, mieć koncepcję tego, jak chcą grać, ale z drugiej strony też umieć współpracować z realiami, z jakimi mają na co dzień do czynienia. Uważam, że każdy z tych ludzi miał właśnie taką cechę.
– Była też czarna owca w tym stadzie. Mowa o Peterze Hyballi.
– To trener bardzo dobry, ale charakterystyczny. Trzeba go zrozumieć, mieć dystans i rozumieć specyficzne poczucie humoru, nauczyć się z nim współpracować. Cieszyłem się, gdy przyszedł do Wisły Kraków jako szkoleniowiec. Wydałem mu nawet pozytywną opinię. Byłem przekonany, że może osiągnąć sukces. Fenomenalnie umiał budować młodych zawodników. Coś poszło nie tak. Zauważ, że on wcześniej pracował w Dunajskiej Stredzie, gdzie miał fajny projekt, poukładany po zachodniemu. Miał dużo władzy. A trafił do Wisły Kraków – wielkiego klubu, z dużymi oczekiwaniami, w momencie dużych zmian. Przyszedł do klubu w którym ludzie z dużym ego zatrudnili trenera z dużym ego. I ten związek na dłuższą metę nie wypalił. Od czasu przyjścia do Wisły Kraków nie mamy jednak kontaktu.
– Jego przykład pokazuje, jak ważne jest odpowiednie profilowanie w pracy skauta lub dyrektora sportowego.
– To fundament tej pracy. Przykładowo do klubu, w którym chcesz stawiać na młodzież, nie weźmiesz człowieka, który nie chce grać młodzieżą, choć takie przykłady można dziś znaleźć nawet w Ekstraklasie. Tych zmiennych jest mnóstwo. Musisz zdawać sobie sprawę, że będą lepsze i gorsze momenty, stąd trzeba dobrze poznać mentalność trenera i piłkarzy.
– To jedna z twoich wypowiedzi, że ekspertem w profilowaniu jest Goncalo Feio.
– To jest człowiek, którego bardzo szanuję za wiedzę. Potrafi widzieć w piłkarzu więcej.
– Czy to jest coś, czego da się nauczyć, czy jest to nabyte?
– W piłce nożnej jest mało rzeczy, z którymi się rodzisz, a z drugiej strony mało jest rzeczy, które suchą wiedzą jesteś w stanie wyrzeźbić. Mówimy o kursach i tak dalej, o analizie. Ona jest ważna, ale analiza bez piłki nożnej będzie niczym. Będzie suchą analizą. Taktyka też ma służyć piłce nożnej. I punktem wyjścia powinna być gra w piłkę. Przykładowo, ktoś się interesuje malarstwem. I osoba niezainteresowana zobaczy po prostu obraz. Osoba żyjąca malarstwem, dostrzeże tam detale.
– Większość dyrektorów i skautów bazuje na ogólnodostępnej wiedzy. Jak zatem stworzyć własne DNA i pogląd na piłkę, skoro siłą rzeczy od kogoś czerpiesz wiedzę?
– Dam ci przykład. Kiedyś miałem okazję przyjrzeć się pracy Borussii Dortmund. Oni, gdy wypatrzą zawodnika, na jego mecz wysyłają kilku skautów. Klub stara się unikać sytuacji, by ta sama osoba oglądała jednego zawodnika wiele razy. Po co? Żeby mieć perspektywę z kilku miejsc i od różnych osób. Chcą jak najbardziej zniwelować efekt pierwszego wrażenia, bo to bardzo złudne. Jest tak, że nasza percepcja opiera się na pierwszym wrażeniu. Jeżeli ty w cudzysłowie zakochasz się w piłkarzu, bo zagra świetny mecz, to później te wady będą mniej dostrzegalne. A jeżeli zawodnik zagra fatalny mecz, to wtedy będziesz w kolejnych meczach patrzył na niego negatywnie, co jest niesłuszne, bo nie znasz okoliczności. I to jest ta kwestia. Dlatego uważam, że w skautingu jest bardzo dużo miejsca na twoją percepcję. Zawsze możesz się wyróżniać, bo patrzysz na futbol w taki, a nie inny sposób.
– W porównaniu do tego, co widziałeś w Borussii, to w Polsce mamy przepaść, jeśli chodzi o skauting?
– Uważam, że robimy postęp, ale idziemy dziwnym kierunkiem. Chcemy być zachodni i słusznie czerpać wiedzę od najlepszych, ale bądźmy przy tym sobą. Mniej prezentacji i okrągłych słów, więcej realnego działania, aby zdobytą wiedzę i doświadczenie umieć zaadaptować do realiów. Kiedyś spotkałem się z sytuacją podczas jednego z naszych kursów, gdzie przyjechał były skaut Bayernu Monachium. Jeden z kursantów zadał mu pytanie. "Jestem skautem małego klubu, czy mógłbyś mi wysłać swoje materiały na maila?" On powiedział - "oczywiście, jak najbardziej. Tylko pamiętaj o jednej rzeczy, że to że będziesz miał moje materiały, nie znaczy że zbudujesz to samo. Możesz spojrzeć na moje materiały, ale wyciągnij z tego coś dla siebie". My próbujemy być zachodni, ale spróbujmy być sobą, mieć swoją tożsamość. Uważam, że jesteś w stanie zbudować skauting, czy mądry pion sportowy w klubie na każdym poziomie. Możesz korzystać z dobrych materiałów, ale poparz realnie na to, czego potrzebujesz. Jakiś czas temu zgłosił się do mnie pasjonat z krakowskiego małego klubu z kilkoma pytaniami w powyższej kwestii. Układa skauting u siebie w klubie w oparciu o grupy młodzieżowe, angażuje do tego trenerów. Ostatnio rekrutował skautów i pytał w jaki sposób mądrze ich wynagradzać. Pochwalam takie działania, kibicuję takim ludziom i staram się pomagać jak tylko mogę.
Wracając do tematu, idziemy w kursy, teorie, ale marzy mi się inna ścieżka. Mamy przykład dosyć powszechny. Mamy dziś wielką grupę pasjonatów skautingu, którzy chcą coś zrobić, palą się do pracy i marzą, by uczestniczyć w ambitnych projektach. Chcąc od czegoś zacząć, uderzają do dużych klubów, gdzie potrzeba już ugruntowanej wiedzy. Uważam, że zanim się ją zdobędzie, trzeba zacząć w mniejszym środowisku. W Polsce, nawet w małej miejscowości jest jakiś klub. Pójdź tam. Spróbuj coś zrobić, a potem z tą wiedzą idź wyżej. Jest wiele pięknych historii ludzi, którzy zaczynali w ten sposób i dziś pracują w czołowych klubach Ekstraklasy.
– Czyli gdybyś miał polecić początkującemu skautowi praktyki w Bayernie Monachium czy Pogoni Siedlce, to wybrałbyś...
– Pogoń Siedlce. Zdecydowanie. Na etapie startowania w skautingu, poznanie z bliska procesów Bayernu Monachium może być mało przydatne i z takiego wyjazdu nie wywiezie się wiele poza zdjęciami. Z czasem oczywiście, poleciłbym pojechać do Bayernu Monachium by zobaczyć jak to robią w lepszym środowisku i znaleźć rzeczy, które ulepszą twój warsztat.
– Polskie kluby stać na rozbudowany skauting?
– W każdym klubie jesteś w stanie zrobić skauting. To jest kwestia modelu, który wybierzesz. Bo możesz oprzeć skauting np. o trenerów grup młodzieżowych. Kluczem jest określenie własnej tożsamości. Jaki klub chcesz budować? Czy sięgać po zawodników z regionu czy z całej Polski? Prosty przykład jak wdrożyć skauting w najmniejszym klubie. Każdy trener grup młodzieżowych gra mecze. Niech po nich przygotuje raport o zawodnikach, przeciwnikach itp. To pokaże wyróżniające jednostki.
– Widzisz u nas przykład klubu z dobrze funkcjonującym działem skautingowim?
– Po dłuższym namyśle postawiłbym na Legię i Lecha. Te drużyny wiedzą, kim chcą być. Podoba mi się praca jaką wykonuje Jacek Zieliński w Legii. Sprowadził piłkarzy pasujących do tej drużyny. Widać, że bardzo przyłożono się do sprecyzowania profili i znalezieniu pasujących do nich zawodników. Lech z kolei robi fantastyczną pracę z młodzieżą i od lat wypuszcza w świat kolejnych obiecujących zawodników.
– Wy swoją tożsamość oparliście na zawodnikach z Mazowsza i urodzonych po 2000 roku. To nie jest taki najbezpieczniejszy model?
– Najbezpieczniejszym modelem byłoby ściągnięcie wyjadaczy i płacenie im dużych pieniędzy. Przede wszystkim ja uważam, że Pogoń to jest idealne miejsce do promocji młodzieży. Masz świetne obiekty, które chwali każdy kto tutaj przyjeżdża. Trenera, który lubi budować młodych zawodników. Miasto, w którym młody człowiek nie zginie. Takich zawodników możesz promować i później ich sprzedawać. Pogoń od lat zmagała się z drenowaniem najstarszych roczników Akademii przez większe kluby. Wyróżniający się wychowankowie odchodzili do innych środowisk. Chcieliśmy pokazać mu, że u nas ma dużą szansę przebicia się i zaistnienia w szczeblu centralnym i zachęcić ich do zmiany klubu po przejściu pełnego procesu selekcji w Pogoni Siedlce. Tym bardziej, że wokół Siedlec jest region bogaty piłkarsko, z którego do wielkiej piłki trafił nie tylko Boruc, ale też Sebastian Szymański, Mateusz Hołownia, Alan Rybak, Dominik Marczuk, Albert Posiadała, Igor Strzałek, Kacper Skwierczyński czy Maciej Rosołek, Fenomenalnym przykładem jest Przemek Misiak, który przyszedł do Pogoni z Orląt Łuków, trzy lata temu awansował z rezerw do pierwszej drużyny, zadebiutował w kadrze Miłosza Stępińskiego i uważam, że dziś jest gotowy na grę w lidze wyżej. Dokładnie to jest ta droga.
– Odejdźmy na chwilę od skautingu i skupmy się na pracy dyrektora sportowego. Czy trener powinien mieć decydujące zdanie przy transferach?
– Przede wszystkim trener powinien być osobą, która wpisuje się w strategię klubu. Są tacy trenerzy, którzy mówią – "Ja jestem od trenowania, nie dotykam się do transferów". Potem jednak, gdy nie ma wyników, może zrzucić winę na dyrektora sportowego, że dał mu słabą kadrę. Bierz też pod uwagę odwrotny scenariusz, że trener ściąga swoich zawodników i ma pełną władzę. Piłka bywa jednak nieprzewidywalna i trener nagle odchodzi gdzie indziej. A piłkarze zostają. Dlatego uważam, że trener powinien być zaangażowany w proces transferowy ale na tyle, by najistotniejsza była długofalowa praca klubu. Z pewnością trzeba odpowiednio poukładać te kompetencje i zasady współpracy.
– Ego nie jest problemem młodych trenerów? Chodzi mi o władczość w pracy. Przykładowo, wyszukują trzech zawodników, którzy później trafiają do klubu. Później prezes patrzy i zastanawia się, a po co mi ten dyrektor, skoro trener wszystko załatwia?
– Nie ma reguły. Są trenerzy świadomi, że sami wszystkiego nie udźwigną, ale też tacy, którzy chcą mieć większe kompetencje, władzę. Zawsze potrzebne jest odpowiednie ułożenie relacji.
– W dzisiejszych czasach jest możliwe funkcjonowanie bez dyrektora sportowego?
– Są takie modele, niekiedy sprawdzają się. Uważam jednak, że na pewnym szczeblu organizacji klubu taka funkcja jest konieczna. W klubie musi być osoba, która się temu poświęca. Sam trener nie wystarczy, bo nawet jeżeli trener zajmowałby się transferami, to i tak musi mieć osobę, która będzie za niego wykonywać część tych obowiązków.
– Rozbieżność w spojrzeniu na piłkę dyrektora sportowego i trenera jest wskazana?
– Klub zatrudnia dyrektora sportowego i trenera nie z przypadku. To ważne stanowiska, które powinny zostać powierzone ludziom wpisującym się w to, jaki charakter chce mieć ten klub. A co za tym idzie, patrzeć w podobny sposób. Uważam jednak, że każda zdrowa różnica zdań służy. Jeżeli we wszystkim w 100 procentach się zgadzasz, to znaczy, że albo jesteś nieszczery, albo nie masz swojego zdania. Uważam, że dobrze jest się zdrowo poróżnić, ale twórczo, w zgodzie i poczuciu wspólnego celu. Różnica zdań to jest coś, co napędza proces. Dzięki temu można spojrzeć na coś z innej perspektywy. Uważam, że trener i dyrektor sportowy powinni mieć podobny pogląd na piłkę. Podobną wizję. Ale niekoniecznie zawsze możemy mieć takie samo zdanie. Na tym polega rozwój.
– Kurs dyrektora sportowego przyspieszy ten rozwój?
– Pomysł na kurs dyrektora sportowego jest świetny i powinien zostać wprowadzony już dawno. Powinniśmy edukować środowisko. Wiele lat temu byłem zwolennikiem i próbowałem na różne sposoby lobbować coś takiego. Aczkolwiek mam kilka uwag. Uważam, że ceny za te kursy są bardzo wysokie. To sprawia, że są dostępne dla ludzi majętnych lub takich, którym kurs sfinansuje klub – dla wąskiej grupy. Inspiracją w konstrukcji takiego kursu powinien być w mojej opinii model brytyjski, gdzie część szkoleń możesz zrobić nieodpłatnie lub za niewielką opłatą. To daje większą powszechność wiedzy. Dopiero te bardziej złożone i kluczowe kursy wymagają większych nakładów finansowych i restrykcyjnych zasad rekrutacji. Osobiście chciałbym, żeby możliwość rozwoju dostał też ktoś pracujący w niższych ligach. To pozwoli na pracę u fundamentów i da narzędzia też tym pasjonatom, którzy będą mieli możliwość mówienia jednym językiem futbolu z ludźmi z wyższych lig.
– Widzisz się docelowo jako dyrektor sportowy?
– Zależy mi przede wszystkim na tym, żeby być w projekcie, w którym czuję, że mogę się rozwijać. Mam poczucie, że zarówno moje wcześniejsze doświadczenia jak i praca w Pogoni Siedlce dają mi kompetencje, które są ważne dla takiej roli.
1 - 1
GKS Jastrzębie
4 - 1
Olimpia Grudziądz
3 - 3
Olimpia Elbląg
1 - 2
Rekord Bielsko-Biała
2 - 0
Hutnik Kraków
0 - 1
Zagłębie Sosnowiec
0 - 0
ŁKS II Łódź
0 - 1
Resovia Rzeszów
1 - 3
Zagłębie II Lubin
1 - 0
Podbeskidzie Bielsko-Biała
13:00
KKS 1925 Kalisz
16:00
Świt Skolwin
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.