Liga Mistrzów siatkarzy. ZAKSA wygrywa z Olympiakosem Pireus

Mimo bycia faworytem, ZAKSA nie bez problemów pokonała Olympiakos (fot. PAP)

Jakub Kazula

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała Olympiakos Pireus 3:1 (23:25, 25:20, 28:26, 31:29) w swoim pierwszym meczu tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Mimo tego że polski zespół był wyraźnym faworytem tego meczu, zwycięstwo nie przyszło tak łatwo, jak obrońcy tytułu mogliby zakładać.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Rekord świata w PlusLidze! Przynajmniej według pomiarów...

Czas zmniejszyć liczbę zespołów w lidze? Prezesi komentują

Czytaj też

Czas na reformę w PlusLidze? Robert Prygiel z PSG Stal Nysa, Kryspin Baran z Aluron CMC Warta Zawiercie, Jakub Bochenek z GKS Katowice i Dariusz Gadomski z Trefla Gdańsk o zmniejszeniu liczby zespołów (fot. PAP)

Czas zmniejszyć liczbę zespołów w lidze? Prezesi komentują

Dla siatkarzy z Pireusu starcie z ZAKSĄ było niezwykle wyjątkowe. Olympiakos, niegdyś drużyna potrafiąca stawać na podium siatkarskiej Ligi Mistrzów, wróciła bowiem do rozgrywek po prawie dziesięciu latach. Trenerem greckiego zespołu jest doskonale znany polskim kibicom Daniel Castellani, a na parkiecie mogliśmy zobaczyć co najmniej kilka nazwisk z przeszłością w PlusLidze. Faworytem była oczywiście polska drużyna, jednak od samego początku rywale pokazali, że nie oddadzą łatwo tak szczególnego dla nich spotkania.

Pierwszy set zaczął się zgodnie z oczekiwaniami. Po kilku pierwszych zapoznawczych akcjach to kędzierzynianie wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Po asie serwisowym Łukasza Kaczmarka prowadzili już 15:11, jednak od tego momentu siatkarze z Grecji bardzo szybko zaczęli odrabiać straty i już po kilku kolejnych punktach na tablicy wyników pojawił się remis. Doprowadziło to do bardzo wyrównanej końcówki, w której o zwycięstwie zadecydował autowy atak MVP poprzedniego sezonu, Davida Smitha, przy stanie 19:20. Od tej chwili oba zespoły grały punkt za punkt, co dało Olympiakosowi zwycięstwo 25:23.

Druga partia do pewnego momentu wyglądała bardzo podobnie. Od stanu 10:10 ZAKSA zaczęła budować swoją przewagę, m.in. za sprawą skutecznych ataków Bartosza Bednorza. Różnica w porównaniu do premierowej odsłony meczu była taka, że kędzierzynianie nie tylko tej przewagi nie stracili, ale sukcesywnie ją powiększali. Stan meczu wyrównał Andreas Takvam, zdobywając ostatni punkt w wygranym do 20 secie.

Przy stanie 1:1 mogło się wydawać, że obrońcy tytułu całkowicie przejmą kontrolę nad meczem. Szybko zbudowali sobie przewagę w kolejnej partii, a kibice powoli przechodzili myślami do seta numer cztery. ZAKSA prowadziła już 23:16, a potem... straciła całą przewagę po serii błędów i nieudanych akcji. Mało kto w hali w Kędzierzynie-Koźlu spodziewał się, że z siedmiopunktowej zaliczki po kilku minutach nie zostanie nic i trzeba będzie grać na przewagi. Przy stanie 26:26 gracze Olympiakosu mieli nawet piłkę w górze na pierwsze prowadzenie od początku seta, jednak popełnili błąd, a chwilę później Aleksander Śliwka dał swojej drużynie prowadzenie 2:1 znakomitym asem serwisowym.

Mimo zwycięstwa, słabsza końcówka kędzierzynian przełożyła się na seta numer cztery. Olympiakos bardzo szybko wyszedł na prowadzenie 6:2 i to podopieczni Tuomassa Sammelvuo musieli gonić rezultat, by nie doprowadzić do tie-breaka. Udało się to przy stanie 18:18 po skutecznym ataku Śliwki, jednak od tego momentu żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie jakiejkolwiek przewagi, co doprowadziło do niezwykle długiej końcówki, w której Olympiakos miał trzy niewykorzystane piłki setowe, podczas gdy ZAKSA skończyła całe spotkanie dopiero przy czwartej meczowej. David Smith zakończył spotkanie atakując przy wyniku 30:29 z drugiej piłki po udanej obronie jednego z kolegów.

Pierwszy mecz w drodze po obronę tytułu okazał się dla ekipy z Kędzierzyna-Koźla znacznie trudniejszy niż można było zakładać przed spotkaniem. Olympiakos pokazał się ze znakomitej strony sygnalizując, że zamierzają powalczyć o wyjście z grupy, w której poza polską i grecką drużyną są jeszcze Roeselare i Ziraat Bankasi. Tymczasem zwycięzcom Ligi Mistrzów z trzech ostatnich sezonów jeszcze nieco brakuje do optymalnej formy. Mimo to udało się zdobyć pierwsze trzy punkty w tej edycji, pokazując klasę w kluczowych momentach setów. Najlepiej punktującym siatkarzem meczu został Łukasz Kaczmarek (22 punkty).

Czas zmniejszyć liczbę zespołów w lidze? Prezesi komentują