| Piłka ręczna / Europejskie puchary
Po raz siódmy w tym sezonie Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych Orlen Wisła Płock schodziła z parkietu pokonana 25:32. Po raz drugi uległa mistrzowi Hiszpanii – FC Barcelonie. – W końcówce rywale nie dali nam większych szans – powiedział dyrektor sportowy wicemistrza Polski Adam Wiśniewski.
Orlen Wisła nie radzi sobie w tym sezonie w Lidze Mistrzów, w ośmiu spotkaniach tylko raz, z ostatnim zespołem grupy B Celje Pivovarna Lasko, wygrała 30:25 i z dwoma zdobytymi punktami zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli.
– Wyglądaliśmy lepiej niż w pierwszym meczu z Barceloną w Płocku, ale i tak nie potrafiliśmy wykorzystać sytuacji, które stworzyliśmy na parkiecie. Rywal był za silny, a my, osłabieni brakiem trzech podstawowych zawodników: Abla Serdio, Leona Susnji i Dimy Żytnikowa, nie zdołaliśmy im się postawić. Był taki moment w 19. min, kiedy byliśmy blisko doprowadzenia do remisu, ale ostatecznie to gospodarze rzucili dwie kolejne bramki i zamiast remisu 8:8, na tablicy był wynik 10:7 – komentował pierwszą połowę Wiśniewski.
Po przerwie płocka drużyna dotrzymywała kroku rywalom do 48. minuty. – Przegrywaliśmy znowu tylko dwiema bramkami, na tablicy było 24:22, ale wtedy trener Ortega wziął czas, a jego zespół zaczął dominować na parkiecie. Powiększali przewagę i choć bardzo staraliśmy się dotrzymać im kroku, to jednak zaprezentowali większą jakość, wykorzystywali nasze błędy i to oni schodzili z parkietu z aż 7-bramkowym zwycięstwem. No cóż, trzeba wrócić teraz do kraju i rozpocząć przygotowania przeciwko kolejnemu przeciwnikowi – Celje Pivovarna Lasko. Tylko zwycięstwo da nam szansę na włączenie się do walki o awans z fazy grupowej – zapewnił Wiśniewski.
Mecz 9. kolejki Orlen Wisła zagra na wyjeździe z Celje Pivovarna Lasko 29 listopada.