Piotr Czachowski i Paweł Kryszałowicz ocenili nieudane eliminacje Euro 2024 w wykonaniu reprezentacji Polski. Byli kadrowicze orzekli, co było powodem słabej postawy biało-czerwonych i co należy zrobić, żeby drużyna osiągała lepsze wyniki. – Trzeba dążyć do takiego kształtu drużyny jaką mieliśmy w 2016 roku. Podczas Euro zespół był znakomicie zbilansowany – zaznaczył Czachowski w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Polska w eliminacjach Euro 2024 w grupie E zajęła dopiero trzecie miejsce za Albanią i Czechami. Biało-czerwoni zgromadzili zaledwie 11 punktów w ośmiu meczach.
– Tak żenujących eliminacji w wykonaniu reprezentacji Polski dawno nie było. Świadczą one również o tym, że nadchodzi zmierzch piłkarzy urodzonych w końcówce lat osiemdziesiątych. Od 2016 roku minęło dużo czasu, ale niestety nie zrobiono zbyt wiele, żeby wprowadzać nowych zawodników od Euro 2016. Poza tym sama młodzież nie była zbyt chętna, żeby "wyrwać" koszulkę podstawowego składu piłkarzom, którzy przez długie lata zadomowili się w kadrze. Na nich bazował Adam Nawałka i jego następcy, a przecież było ich wielu. Sukces odniósł tylko trener Nawałka. Nie wiemy, jak byłoby w przypadku Jerzego Brzęczka, bo nie dano mu dokończyć pracy – powiedział Czachowski.
45-krotny reprezentant Polski ubolewa, że przez ostatnie lata w zespole narodowym pojawiło się zbyt mało nowych twarzy.
– Przez długie lata większość doświadczonych piłkarzy na czele z Robertem Lewandowskim, Grzegorzem Krychowiakiem i Kamilem Glikiem na długie lata zarezerwowała miejsce w wyjściowym składzie. Młodym trudno było z nimi rywalizować i odpadali. Na stałe w zespole zadomowili się Jan Bednarek, Przemysław Frankowski i Tomasz Kędziora – na tyle lat to trochę mało. Od ponad roku w każdym meczu gra Jakub Kiwior. Teraz Michał Probierz próbuje wprowadzać nowych zawodników. Modyfikuje, sprawdza, testuje – zobaczymy, co z tego wyjdzie – zaznaczył Czachowski i dodał: – Niepokojący jest fakt, że kilku piłkarzy z podstawowego składu nie gra regularnie w swoich klubach. Ten problem dotyczy Kiwiora, czy Nicoli Zalewskiego. Bez gry do marca będzie Karol Świderski. Chyba, że do tej pory zmieni klub i opuści MLS – podkreślił.
Z kolei Kryszałowicz uważa, że po udanym mundialu posadę powinien zachować Czesław Michniewicz. – Gdyby selekcjonerem pozostał trener Michniewicz nasza reprezentacja już miałaby zapewniony awans na Euro 2024. Nie musielibyśmy drżeć o uzyskanie promocji na turniej, na którym gra pół Europy. Michniewicz wiedział co robi, w przeciwieństwie do Fernando Santosa. Doskonale znał piłkarzy i przede wszystkim na mundialu osiągnął zamierzony cel. Źle postąpiono, że nie przedłużono z nim kontraktu. Są ludzie w PZPN-ie, którzy żałują, że tak się nie stało – wyznał były napastnik reprezentacji Polski.
Czachowski jest zdania, że zespół narodowy należy budować w podobnym stylu w jakim robił to trener Nawałka w latach 2013-18.
– Trzeba dążyć do takiego kształtu drużyny jaką mieliśmy w 2016 roku. Podczas Euro zespół był znakomicie zbilansowany. Ośmiu piłkarzy grało w wiodących klubach europejskich z lig Top 5. Do tego dobrano trzech czołowych piłkarzy z polskiej ligi – Artura Jędrzejczyka, Michała Pazdana i Krzysztofa Mączyńskiego. Byli to piłkarze z silnymi charakterami i osobowością. Dzięki temu wtedy my jako kibice mogliśmy marzyć. Finalnie reprezentacja Polski osiągnęła sukces we Francji. Niewiele brakowało, żebyśmy zagrali w półfinale z Walią – ocenił były obrońca Udinese Calcio i kontynuował: – Bez takich cech absolutnie nie da się nic zrobić. Do tego jeżeli nasi piłkarze będą grali np. w Championship, a nie w pięciu czołowych ligach Starego Kontynentu nie będą prezentowali odpowiedniego poziomu – stwierdził nasz rozmówca.
W półfinale marcowych barażów o Euro 2024 reprezentacja Polski zmierzy się z Estonią. W finale na zespół trenera Probierza czekać będzie Walia lub Finlandia.
– Czymś niewyobrażalnym byłoby odpadnięcie w barażach z Estonią. Zdaję sobie sprawę, że nasza drużyna narodowa w tym roku sprawiła nam tyle niemiłych niespodzianek i, że obecnie wszystkiego możemy się spodziewać, ale nie porażki z Estończykami. Mamy jednak takie czasy, że w meczu z Walią lub Finlandią faworytem nie będziemy – wyraził swoje zdanie Kryszałowicz, któremu wtórował Czachowski.
– Wyeliminowanie Estonii jest obowiązkiem, ale nie można jej lekceważyć. Z Łotwą wygraliśmy 2:0, ale trzeba było się sporo namęczyć. Estończycy są nieco silniejszym rywalem niż Łotysze. Rywalizacja z Walią lub Finlandią w obecnych realiach będzie dużym wyzwaniem. W wyjściowym składzie muszą znaleźć się zawodnicy, którzy są podstawowymi graczami w swoich klubach. Każdy zawodnik, który przyjedzie na marcowe zgrupowanie musi być w formie, żeby podnosić poprzeczkę, jeśli chodzi o konkurencję w zespole – zakończył były reprezentant Polski.