Przejdź do pełnej wersji artykułu

Tak wykrywa się ustawki. "Reagujemy kilka razy w sezonie"

/ Piłka nożna (fot. 400mm.pl) Piłka nożna (fot. 400mm.pl)

Ostatni alarm dotyczył meczów Hutnika Kraków, ale do dziś nie udało się znaleźć żadnych dowodów na to, że coś było nie tak. Z prezesem polskiego oddziału Superbet rozmawiamy na temat tego, w jaki sposób bukmacherzy walczą z próbami ustawiania meczów.

👉 Legia rozczarowana zachowaniem Anglików. "Wyraziliśmy sprzeciw"

Czytaj też:

Mecz Hutnik Kraków - Stomil Olsztyn

Korupcja w polskim klubie? Artur Trębacz, prezes Hutnika Kraków: takie mecze trzeba sprawdzać

Czy w Polsce ustawia się mecze piłkarskie pod zakłady bukmacherskie? Ostatnio głośniej o tym temacie zrobiło się z powodu Hutnika Kraków. Drugoligowy klub na przełomie października i listopada rozegrał dwa przedziwne mecze. W obu prowadził 3:0, by ostatecznie przegrać. Najpierw 3:4 z rezerwami Lecha Poznań, a tydzień później 3:5 z Kotwicą Kołobrzeg.

W następstwie tego drugiego meczu klub wydał oświadczenie. W piśmie poinformowano, że klub zwrócił się do PZPN z prośbą o weryfikację, czy w przypadku wspomnianych meczów nie doszło do match-fixingu.

Wedle naszych informacji, do tej pory nie udało się znaleźć dowodów, które choćby sugerowały, że mecze zostały ustawione pod zakłady bukmacherskie.

M.in. na ten temat rozmawiamy z prezesem polskiego oddziału Superbet, Łukaszem Seweryniakiem.

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – W jaki sposób jesteście w stanie wykrywać takie mecze, które być może są ustawione, bo wskazywałoby na to zachowanie graczy w bukmacherskich?
Łukasz Seweryniak, Superbet:
– Przede wszystkim, mamy tak zwany real-time monitoring wszystkich zakładów, stawek, zachowań klientów i kont. Widzimy, co się dzieje. Jesteśmy więc w stanie jasno stwierdzić, czy zachowania graczy i rozkłady stawek są normalne dla danej ligi i przebiegu meczu. Zakłady live też dają nam dużo informacji. Mamy różne rodzaje alertów, które wyłapują wszelkie anomalia. Na ich podstawie reagujemy. Jedna ważna rzecz, o której chciałbym powiedzieć, a z czego wiele osób może nie zdawać sobie sprawy. Ofiarami ustawionych meczów są bukmacherzy. Kwestia, jak my się szybko zorientujemy, a mamy do dyspozycji niemało zabezpieczeń i procedur. Współpracujemy też z różnymi stowarzyszeniami i organizacjami, w ramach których wymieniamy się informacjami.

Jedna z platform służy bukmacherom do komunikacji choćby z PZPN.
– Jest ich kilka. Zacznę od IBIA, czyli stowarzyszenia operatorów międzynarodowych, do którego należymy. W ramach tego stowarzyszenia działa prawie 100 podmiotów regularnie płacących składki. Są to uznane firmy wymieniające się informacjami w przypadku wystąpienia anomalii. Trzeba pamiętać, że w przypadku tego samego zdarzenia u jednego bukmachera rozkład stawek może być w porządku, ale już u innego będzie dawać powody do zainteresowania. Do wspomnianego stowarzyszenia należą też firmy zbierające dane meczowe.

– Druga platforma to lokalna grupa zadaniowa powołana przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Mamy ustalone procesy i komunikacje, odbywają się też spotkania grup roboczych. Wymieniamy się tam informacjami, a Ministerstwo Sportu, we współpracy z różnymi instytucjami, przygotowuje alerty na temat nietypowych zdarzeń. Ostatnio był ogłoszony alert w sprawie Hutnika Kraków. Należymy więc do tych organizacji, mamy swoje modele, a także swoich skautów na meczach polskich lig.

Czyli nie tylko kupujecie dane meczowe od firm, ale macie na meczach także swoich ludzi?
– Tak. Każda firma ma swój model działania. Mamy skautów na tych meczach drugiej, trzeciej i czwartej ligi, które trafiają do naszej oferty. Dzięki temu możemy weryfikować przebieg meczu, a gdy coś jest nie tak, to zamykamy takie mecze lub ograniczamy stawki.

Czytaj też:

Ustawianie meczów będzie wracać. "Pozbyłem się już złudzeń"

Czy w przypadku meczów, na których macie swoich skautów, bazujecie tylko na informacjach od nich czy w jakiś sposób kompilujecie to z informacjami od firm zewnętrznych?
– Różnie. W naszej ofercie są mecze, na których są tylko nasi skauci. Wówczas tylko dzięki temu możemy je oferować.

Wspomniał pan, że na jednej z platform pojawił się alert na temat Hutnika Kraków. Z czego on wynikał? Tylko z niecodziennego przebiegu meczów, czy któryś z bukmacherów zauważył nietypowe zachowanie graczy?
– Ten alert akurat, który dostaliśmy przy Ministerstwie Sportu, wyskoczył po fakcie. My na bieżąco monitorujemy te zakłady i akurat w przypadku tych meczów nie stwierdziliśmy żadnych odstępstw, jeśli chodzi o rozkład stawek. Nie pojawiły się nietypowe zachowania pochodzące z nowych kont. Nic, co wzbudziłoby naszą uwagę. Powiedziałbym, że w przypadku obu meczów przebieg zakładów był standardowy. Większość alertów pochodzących z tych poszczególnych platform jest ogłaszana po fakcie. Gdy już się dana rzecz wydarzyła. Głównie polegamy więc na swoich mechanizmach i na szybkiej wymianie informacji z organizacjami, z którymi współpracujemy.

Ten konkretny alert został ogłoszony tylko na podstawie przebiegu meczu?
– Tak, mecz został bowiem zgłoszony do PZPN-u. W federacji tymi sprawami zajmuje się pan Adam Gilarski. Działa w tych tematach bardzo prężnie. Regularnie jest w kontakcie z wszystkimi bukmacherami w kwestii anomalii. Inna sprawa, że tego typu postępowanie wyjaśniające zazwyczaj trwa dość długo. Wydaje mi się jednak, że na ten moment PZPN nie ma innych możliwości.

Federacja ma mocno ograniczone możliwości. Co zwraca waszą uwagę? Rozumiem, że najpierw nietypowe zachowania są wykrywane przez algorytmy, które potrafią ocenić choćby, że na dany zakład stawki są wyjątkowo wysokie.
– Trzeba to podzielić na dwie rzeczy. Mamy ofertę przedmeczową, czyli zakłady na zdarzenie przed rozpoczęciem meczu. Wiemy, czego się spodziewać, bo istnieją standardowe zachowania klientów, grają popularne zakłady. Jeżeli widzimy, że pojawiają się rozbicia, bądź cząstkowe zakłady nagle zyskują na popularności, to jest to dla nas sygnał do weryfikacji, by ewentualnie ograniczać przyjmowanie stawek na dany zakład, bądź wyłączyć go w ogóle. Regulamin daje nam takie prawo. Kwestia polega więc na tym, jak szybko dostaniemy alert i jak szybko na niego zareagujemy. Jeżeli widzimy, że w ofercie przedmeczowej dzieje się coś naprawdę niepokojącego, to dany mecz nie wchodzi do oferty live.

– Zakłady na żywo też dają nam dużą możliwość analizy, co się w danym meczu dzieje. W tym wypadku wszystko sprowadza się do rozkładu zakładów. Jest standardowy czy nietypowy? Jeśli chodzi o stawki, to trzeba mieć na uwadze fakt, że bukmacherzy mają swoje ograniczenia. Limity na niższe ligi są znacznie mniejsze od tych obowiązujących w Premier League czy Bundeslidze. Dodatkowo monitorujemy też konta. Każdy klient ma swoją historię. Jeśli dany mecz wzbudza zainteresowanie klientów, którzy zazwyczaj mają jakieś wiadomości, polują na okazję, to dla nas też to jest pewna informacja. Patrzymy również na rozkład zagrań z nowych kont i porównujemy to z rozkładem zagrań z kont istniejących od dłuższego czasu. Mamy więc całą masę informacji, które po przetworzeniu mogą dać podstawę do wszczęcia działań.

Czytaj też:

Prezes FC Barcelona Joan Laporta został oskarżony o korupcję!

Jak często musicie reagować w kwestii meczów w polskich rozgrywkach?
– Powiedziałbym, że kilka razy w sezonie. Ale nasze podejrzenia też nie zawsze muszą znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości. W Ekstraklasie i 1 Lidze takie rzeczy się praktycznie nie zdarzają. Czasem swoje robią media. W końcówce sezonu różne scenariusze wchodzą w grę i ławo jest snuć różnego rodzaju teorie. Klienci często podłapują te informacje. Nie oznacza to oczywiście, że jeśli dany wynik przyniesie danej drużynie realną korzyść, to na pewno coś było nie tak. Zazwyczaj nasze działania dotyczą niższych lig i najczęściej mają charakter zachowawczy.

Zapytałem u większości legalnych polskich bukmacherów o mecze Hutnika i wszyscy odpisali mi to samo. Przebieg obu meczów był zadziwiający, natomiast nikt nie zauważył żadnego nietypowego zachowania graczy. Czy w związku z tym mamy przyjąć, że te mecze były czyste, czy wąskie grono osób wtajemniczonych rozegrało to na tyle sprytnie, że nikt się nie zorientował?
– Jeśli rozkład zakładów był prawidłowy nie tylko u nas, tylko u wszystkich legalnych operatorów istnieje jeszcze kwestia…

Mogli zagrać u bukmacherów nielegalnie działających w Polsce.
– Dokładnie. Istnieje jeszcze kwestia szarej strefy, która w Polsce nie jest mała. Te osoby, jeśli coś było na rzeczy, mogły lokować swoje pieniądze u nielegalnych bukmacherów pozostających poza jakąkolwiek kontrolą.

Czyli możemy przyjąć takie założenie, że jeżeli było coś nie tak, no to po prostu zrobili to sprytnie. Co innego bowiem wykryć ustawiony mecz, o którym wie cała Azja i pół świata, a pula stawek na dany mecz jest ogromna. A co innego, gdy umówi się trzech piłkarzy, wtajemniczą jeszcze może parę osób, a łącznie wygenerowany przez nich ruch jest na tyle niski, że po prostu mało kto się będzie w stanie zorientować. I chyba to jest najtrudniejsze do wykrycia.
– Myślę, że tak. Mamy wiele przypadków, nie tylko w Polsce, gdy o tym, że coś było ustawione, dowiadujemy się po miesiącach lub latach. Osoby zamieszane w dany proceder najczęściej lokowały pieniądze u zagranicznych bukmacherów, często azjatyckich. To wynika też z tego, że mamy systemy zabezpieczeń i należymy do organizacji, o których wcześnie wspominałem. Tego typu osoby nie widzą więc sensu, by grać u legalnych bukmacherów.

A jak kontrolujecie zakłady zawierane w punktach stacjonarnych? Nie macie wtedy nazwiska ani jego charakterystyki. To anonimowy kupon.
– W Superbecie od końca wakacji nie przyjmujemy już zakładów w punktach stacjonarnych. Cały biznes przenieśliśmy do strefy on-line, który daje dużo więcej możliwości. Monitoring jest znacznie szybszy, a gracz znany z imienia i nazwiska. Zakłady stacjonarne są trudniejsze do przeanalizowania, ale nie jest to niemożliwe. Systemy łączą bowiem zagrania z różnych punktów. Nie mamy jedynie możliwości zablokowania danego gracza. Działania polegają na ograniczeniu danego zdarzenia albo zdjęcia go z oferty. W systemie on-line mamy możliwość, by wykluczyć daną ofertę dla konkretnego gracza poprzez blokadę jego konta.

Można się spodziewać, że punkty stacjonarne będą powoli znikać?
– Myślę, że tak. Digitalizacja dotyczy niemal każdego aspektu życia. Obecnie w Polsce 95 procent zakładów jest zawieranych online.

Czytaj też:

III liga. Chciał ustawiać mecze, trafił do aresztu. Udana akcja policji

Chciałbym wrócić do podejrzanych meczów. Rozumiem, że w Polsce te mecze to na szczęście rzadkość. Które ligi są dla was najbardziej kłopotliwe? Gdzie alerty ogłaszane są najczęściej i musicie reagować?
– Był taki czas, że sporo się działo wokół niższych lig w Skandynawii, Niemczech czy we Włoszech. Zawsze mamy tam jakieś alerty. Trzeci, czwarty poziom rozgrywkowy. Polskie ligi obserwujemy bardzo uważnie i tych alertów jest znacznie mniej.

W poprzednim sezonie w polskiej III lidze mieliśmy kontrowersje często związane z obecnością graczy ukraińskich. Próbowali przenieść ten proceder do naszego kraju. Analizujecie składy drużyn pod kątem tego typu zawodników?
– Zdecydowanie tak. To jeden z elementów naszej polityki dotyczącej niższych lig. Był rzeczywiście taki proceder i meczów tych drużyn nie oferowaliśmy. Wycofywaliśmy poszczególne spotkania ze względu na obecność danych zawodników. Warto zwrócić uwagę, że bukmacherzy monitorują się nawzajem. My jesteśmy dość dobrzy, jeśli chodzi o polskie rozgrywki, bo mamy naprawdę dobrych specjalistów. Więc jeśli my wycofamy jakiś mecz z niższej ligi, duża część konkurencji idzie w nasze ślady.

Może pan powiedzieć, o które kluby chodziło w trzeciej lidze?
– Nie pamiętam dokładnie. Mamy u siebie najlepszego eksperta od polskich lig oraz dwie, trzy osoby, które dobrze znają się na tych ligach. Chodzi o to, by osoby nadzorujące te zakłady miały specjalizację w tej dziedzinie i wiedzę środowiskową. Dzięki temu mogą przewidywać pewne rzeczy i szybko reagować. Tę wiedzę mogą mieć też gracze, ale staramy się być szybsi. Nie udaje nam się to w stu procentach, ale też nie każda anomalia jest match-fixingiem.

Kim jest ten najlepszy ekspert od polskich lig?
– Nie chciałbym zdradzać nazwiska, by nie zaczęła podchodzić go konkurencja. Zapewniam, że jest świetnie zorientowany w realiach polskich lig na wielu szczeblach.

Czy firmy bukmacherskie lubią ze sobą współpracować?
– Środowisko się ogólnie zna i nie jest bardzo duże. W przeszłości pracowaliśmy w różnych firmach, więc po prostu się znamy. Istnieją więc nieformalne grupy, w których traderzy informują się nawzajem, jeśli dzieje się coś podejrzanego. Uważam, że taka wymiana informacji jest bardzo cenna.

Czytaj też:

Mecze widmo. Ograć bukmachera bez kopnięcia piłki

Klasyfikujecie graczy? Podejrzewam, że macie wytypowane osoby, które zwracają waszą uwagę choćby skutecznością swoich typów.
– Ja zawsze mówię, że najlepszym monitoringiem są zachowania graczy. I to nie dotyczy tylko piłki nożnej, ale wszystkich sportów. Mamy przeróżne systemy, wiele źródeł informacji, know-how, ale gracze i tak są często szybsi. Mamy graczy, którzy się specjalizują w hokeju, inni w NBA i monitorujemy ich zachowania. Często jest to pierwszy sygnał, czy np. nie przestrzeliliśmy z szansami na dane zdarzenie. Albo, że pojawiło się coś podejrzanego.

Skupiliśmy się na piłce, a jak wygląda ten świat w innych dyscyplinach? Gdzie alerty ogłaszane są najczęściej?
– Tematem, który się przewija i powraca raz na jakiś czas, jest tenis. Wynika to z tego, że jest to sport indywidualny, więc kwestie ewentualnych ustawek zależą od jednej osoby. Zagrożenia nie dotyczą turniejów wysokiej rangi. Chodzi raczej o turnieje rangi ATP Challenger Tour, mecze ITF. Ryzyko jest tym wyższe, im niższa jest pula nagród w danym turnieju. W ostatnim czasie nie mieliśmy konkretnych przykładów, ale historycznie wiem, że zdarzały się ustawienia w niskich rangą turniejach, gdzie gracz mógł więcej zarobić na potencjalnym ustawieniu meczu niż na wygraniu całej imprezy. To może kusić, ale mówimy o zawodnikach z dolnych miejsc w rankingach.

Słyszałem o takim modelu. "Ty pierwszy set, ja drugi, a w trzecim gramy na poważnie".
– Różne mogą być rozwiązania. W ofercie live można się zakładać na wiele elementów w przebiegu meczu. Przebieg spotkania, w którym jeden gracz wygrywa pierwszy set, a drugi jego rywal faktycznie generują wysokie kursy. Są to potencjalne pokusy. Z kolei bukmacherzy chcą oferować zakłady na jak najszerszą liczbę rozgrywek, nie tylko piłkarskich, ale i tenisowych. Więc dla nas to też jest pokusa, by oferować zakłady na niskie rozgrywki, choć ryzyko wówczas faktycznie rośnie.

Gdy pisałem o ustawionych meczach w niższych ligach i gdy się okazywało, że pół Azji grało na mecz trzeciej ligi polskiej, to ludzie pytali, czemu tam można w ogóle stawiać te mecze. Wiem, że rynek trudno w ten sposób ograniczać, ale zapytam w drugą stronę. Czemu w Polsce można na przykład stawiać na ligę singapurską?
– Akurat mecze z tamtych rejonów świata mogą być atrakcyjne pod kątem strefy czasowej. Jeśli chcesz zagrać w ciągu dnia, no to trafia ci się choćby Singapur. Firmy na całym świecie prześcigają się w tym, by mieć jak najszerszą ofertę. Nie możemy pozwolić sobie, by poszczególne ligi odpuszczać.

Możemy na koniec ocenić, że z waszego punktu widzenia sport w Polsce jest czysty?
– Tak. Zawsze będą zdarzać się podejrzenia, ale one nie zawsze będą trafne. Liczba incydentów i ogłaszanych alertów jest bardzo mała, szczególnie w stosunku do liczby obsługiwanych meczów.

Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także