| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Maciej Kędziorek ma za sobą debiutancki mecz w roli pierwszego trenera w PKO BP Ekstraklasie. O lepszym początku szkoleniowiec Radomiaka Radom nie mógł nawet marzyć. Jego zespół pokonał na wyjeździe Widzew Łódź 3:0. – Zastałem szatnię pełną otwartych głów, uśmiechniętą, optymistycznie nastawioną. Gotową do pracy i poświęceń – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Trenerze, można powiedzieć, że za panem chyba wymarzony debiut. Mało kto wygrywa 3:0 na stadionie Widzewa i to jeszcze w swoim pierwszym meczu.
Maciej Kędziorek, trener Radomiaka Radom: – Nie mam prawa narzekać na wynik. Byłbym nieuczciwy, gdybym to zrobił. Na pewno jestem zadowolony, ale najbardziej cieszę się z tego, co nam się udało w tygodniu wykonać i jak podnieśliśmy się z pewnych rzeczy. Jako sztab mieliśmy pewne konkretne cele i chcieliśmy zwrócić uwagę na niektóre aspekty naszej gry. Myślę, że nam się to w sporym stopniu udało. Czasu było mało, bo miałem z zespołem tylko jeden trening. Muszę wspomnieć o tym, że mój sztab wykonał ogromną pracę w tygodniu.
– No właśnie, wspomniał pan o tygodniu, ale jak spojrzymy dokładnie w kalendarz, to były raptem dwa dni. Jak w tym czasie trener może się jednocześnie nauczyć zespołu i przygotować drużynę na mecz?
– Myślę, że… nie może. Kluczem było przygotowanie się do wejścia do zespołu, zebranie maksymalnej ilości wiadomości na temat funkcjonowania zespołu na boisku oraz w szatni. Na pewno pomogło mi to, że pracowałem ostatnie 2,5 roku na poziomie Ekstraklasy w Lechu, czy wcześniej w innych zespołach, po prostu znam tę ligę i zawodników. Pracując w Ekstraklasie, jako trener chcesz wiedzieć, co się dzieje, starasz się oglądać wszystkie mecze, co bardzo ułatwia pracę. Piłka jest moją pasją, więc można powiedzieć, że moja praca jest moją pasją. Ułatwiło mi też to, że wiedziałem, w jaki sposób będzie grał Widzew. Jest to drużyna powtarzalna, co jest jej dużym atutem. Wiedziałem, w jaki sposób chcę z nią zagrać i na wiele rzeczy byłem gotowy.
– Jaką szatnię pan zastał? W ostatnich dniach sami piłkarze mogli być lekko zdezorientowani tym, co się dzieje wokół klubu.
– Zastałem szatnię pełną otwartych głów, uśmiechniętą, optymistycznie nastawioną. Gotową do pracy i poświęceń. Widziałem ludzi stanowiących jedną grupę. Krok po kroku będziemy starali się wykorzystać potencjał tej drużyny. Chcemy, żeby pewne zachowania i nawyki stały się standardem.
– W szatni Lecha Poznań było wielu zawodników z północy, w Radomiaku ma pan dużą część graczy z południa. Jaką największą różnicę na pierwszy rzut oka pan dostrzegł?
– Nie nazwałbym szatni Lecha skandynawską ani nie powiedziałbym, że Radomiak ma południową, czy brazylijską. Nie widzę przodujących grup, obie szatnie stanowią jedną grupę. Wszyscy współpracują ze sobą. Szatnia w Poznaniu była optymalnie zbilansowana, atmosfera miała duży wpływ na sukcesy, które osiągał klub. Spędziłem dwa i pół roku z fantastycznymi ludźmi. W Radomiaku też nie ma żadnych grup ani podziałów na narodowości, myślę, że wszyscy czują się w niej dobrze. Wiadomo, że jedni spędzają więcej czasu z drugimi, chociażby przez barierę językową, ale chcę mówić, że to szatnia Radomiaka. Drużyna jest najważniejsza, ma być jednym organizmem i nie chcę, żeby w żaden sposób się dzieliła.
– Trener Maciej Kędziorek był w Lechu specjalistą od stałych fragmentów gry. Możemy spodziewać się, że Radomiak w najbliższym czasie będzie jeszcze groźniejszy w tym aspekcie?
– Myślę, że tak. Można się tego spodziewać, dlatego że mam w swoim sztabie lepszych specjalistów, niż… byłem sam. Spodziewam się, że stałe fragmenty będą wyglądały jeszcze lepiej. Po to wziąłem takich ludzi do swojego sztabu.
– Już od jakiegoś czasu miał pan w głowie nazwiska ludzi, którzy będą tworzyli pana sztab?
– Nie ukrywam, że szykowałem się już do pracy jako pierwszy trener od jakiegoś czasu. Chciałem być na ten moment gotowy. Sztab był wyselekcjonowany od jakiegoś czasu. Ten proces trwał długo, obserwowałem sporo rzeczy, analizowałem. Miałem różne kandydatury, rozmawiałem z wieloma osobami. Uważam, że postawiłem na dobrych trenerów, którzy wniosą dużo jakości do pracy naszego zespołu.
– Pracował pan między innymi z trenerem Markiem Papszunem, Maciejem Skorżą, Czesławem Michniewiczem czy Johnem van den Bromem? Do którego z tych trenerów jest panu najbliżej, jeżeli chodzi o pomysł na grę i na spojrzenie na piłkę nożną?
– Nie chciałbym tutaj nikogo porównywać, dlatego że raz, nie wypada mi jako asystentowi porównywać swoich szefów. A dwa, że każdy trener jest inny i ma swoją osobowość. Ja też będę za nią podążał. Nie będę chciał być kimś, kim nie jestem. Natomiast na pewno od każdego z tych trenerów nauczyłem się bardzo dużo. Jestem im za to wdzięczny. Od każdego pewnie coś tam przemycę do swojej pracy, coś wezmę. Ale myślę, że będę chciał stworzyć też trochę swój styl. Może to będą takie puzzle, po trochę od każdego z trenerów. Na pewno będzie to oparte o moją osobowość i o to, jaki jestem, o mój charakter.
– Powiedział pan o osobowości i charakterze. W jaki sposób mógłby się trener przedstawić piłkarskiej Polsce. Jaki jest pana trenerskie DNA?
– Nie chcę za wiele o tym mówić, bo też trochę rzeczy wolę zostawić nieodkrytych. Nie chciałbym od razu wykładać wszystkich kart na stół. Myślę, że moi piłkarze mnie poznają. Za jakiś czas będzie pan mógł ich spytać i będę ciekaw tego, co powiedzą. Na pewno uważam, że na wszystko trzeba zapracować. I to jest taka moja filozofia, że nie wierzę w szczęście, a wierzę bardziej w pracę.
– To doskonale widać w trenerskiej drodze. Zaczynał pan od niższych lig na Mazowszu, później była rola asystenta w najlepszych polskich klubach i teraz został pan pierwszym trenerem w PKO BP Ekstraklasie…
– Droga, którą przeszedłem, była długa, bo zaczynałem na niższych szczeblach. Wywodzę się z piłki amatorskiej. Długo się przez to wszystko przebijałem, ale udało mi się dotrzeć do miejsca, w którym jestem. Na pewno tej determinacji nie zabraknie mi do tego, żeby teraz poprzeczka poszła do góry. Trzeba realizować kolejne cele, już w nieco innej roli.
– Jak finalizował pan umowę z Radomiakiem, to przypomniały się trudniejsze chwile, początki pracy w niższych ligach? Dzięki wcześniejszemu pokonywaniu kolejnych szczebli, to wszystko smakuje lepiej?
– Przyznam szczerze, że na razie nawet nie miałem czasu za bardzo pomyśleć o czymś innym niż o pracy. Obowiązków jest naprawdę bardzo dużo. Miałem w sumie jeden dzień do przygotowania zespołu na mecz z Widzewem. Nie było jeszcze chwili na refleksje, ale mam nadzieję, że w trakcie okresu świątecznego będę mógł spędzić trochę czasu z rodziną i spokojnie o wszystkim pomyśleć. Na razie cała moja energia skupiona jest na tym, co dzieje się w Radomiaku.
– Trener John van den Brom próbował pana zatrzymać w swoim zespole, czy cieszył się, że taka propozycja w tym momencie się pojawiła?
– Miałem z trenerem van den Bromem dwie bardzo poważne i emocjonalne rozmowy. Jest on bardzo dobrym człowiekiem. Pierwszą rzeczą, jaką powiedział, jest to, że oferta z Radomiaka to dla mnie duża szansa. Nie jest osobą, która chciałaby mnie na siłę zatrzymać. Dodał, że żałuje mojego odejścia, ale cieszy się, że robię kolejny krok. Czułem jego wsparcie już od momentu, kiedy oferta się pojawiła.
– Po telefonie z Radomiaka poczuł trener, że to odpowiedni moment na początek samodzielnej pracy? Wcześniej dostawał już pan oferty z innych klubów?
– Tak. Już od jakiegoś czasu chciałem spróbować. Ta myśl we mnie kiełkowała, że jestem gotowy, że chcę spróbować pracy jako pierwszy trener. Propozycje pojawiały się w ostatnim okresie różne, ale z różnych względów ich nie przyjmowałem, bądź nie mogłem przyjąć. Oferta Radomiaka pojawiła się w dobrym momencie i czasie.
– Pojawiały się jakieś obawy?
– Tak jak mówiłem wcześniej, nawet nie było czasu na obawy, bo jest tyle pracy, że tu nie ma czym się zamartwiać. Trzeba wejść, podejmować decyzje, analizować je i tyle. Pracowałem długo jako asystent, dużo widziałem, dużo przeżyłem, Doświadczenie będzie moją mocną stroną.
– Za niespełna dwa tygodnie Radomiak zagra u siebie z Lechem Poznań. Jak ważne i emocjonalne będzie to dla pana spotkanie?
– W tym tygodniu sto procent mojej uwagi będzie poświęcone Górnikowi Zabrze i to jest dla nas na razie najbliższy cel. Raczej jestem zwolennikiem tego, żeby oczywiście planować wszystko na dłuższą metę, ale skupiać się, jak kiedyś Adam Małysz na każdym kolejnym skoku. W moim przypadku kolejnym meczu i to jest bardzo ważne. O Lechu będę myślał od soboty od godziny 18:00.
– Nie chciał pan porównywać trenerów, z którymi dotychczas pan współpracował. Jeżeli chodzi o zagraniczną myśl szkoleniową, to do kogo jest trenerowi najbliżej?
– Powiem szczerze, że trochę staram się być "złodziejem" i nie chcę zamykać się na jednego trenera, ale lubię szukać inspiracji wśród wielu. Często właśnie nie tylko u tych topowych, bo wiele fajnych rzeczy można znaleźć właśnie u zespołów, które muszą nadrabiać braki organizacją gry. Ostatnimi czasy bardzo mogę się przyznać, że śledzę trenera Francesco Farioliego z Nicei, a także zespół Varnamo z ligi szwedzkiej. To drużyny, które zrobiły na mnie duże wrażenie. Polecam również mecze Granady w Hiszpanii czy też Bayeru Leverkusen pod rządami Xabiego Alonso, Bardzo fajnie grają w piłkę. Tendencje i trendy się zmieniają, ale futbol jest na tyle wspaniały, że nie ma w nim jednej drogi do celu. Można iść na skróty, szukać swojej drogi oraz dojść do celu na wiele sposobów. Staram się ciągle szukać inspiracji. Od każdego z trenerów wziąć to coś. Zależy mi na dopasowaniu pomysłów do zawodników, którymi dysponuję, tak żeby przyniosło to największe korzyści dla zespołu. Uważam też, że nie doceniamy polskiej myśli szkoleniowej. Mówię to w pełni świadomie, bo mamy wielu dobrych trenerów w Polsce. W wielu aspektach nie mamy się czego wstydzić. Mnóstwo inspiracji można znaleźć w polskiej Ekstraklasie czy pierwszej lidze.
– No właśnie, jeżeli sobie mówimy o polskich trenerach, to widzimy chyba, że trend się mocno zmienia. Pojawiło się mnóstwo młodych szkoleniowców i po latach trenerska karuzela mocno się otworzyła.
– Nie jestem zwolennikiem dzielenia trenerów na starych i młodych pod względem wieku i doświadczeń. Myślę, że trenerzy powinni być po prostu rozliczani przez skuteczność swojej pracy. To po pierwsze. Po drugie, jestem uczestnikiem kursu UEFA Pro w Szkole Trenerów. Muszę przyznać, że mamy naprawdę fantastyczną grupę. Bardzo dużo uczę się właśnie od swoich kolegów, od rozmów z nimi. To jest największy plus wspólnych spotkań. W rozmowach możemy dzielić się doświadczeniami i podyskutować na wiele tematów. Wielu trenerów już teraz pracuje w mocnych klubach i to tylko kwestia czasu, kiedy kolejni do nich dołączą. Dużą przyjemnością są rozmowy i spotkania z nimi. W ich trakcie bardzo dużo się uczę.
– Muszę zadać to pytanie fachowcowi od stałych fragmentów. Kto w Europie wykonuje je najlepiej?
– Powiem szczerze, to trudne pytanie. Jest kilka takich drużyn i w tym gronie na pewno znajdzie się Liverpool. To zespół, który mocno kładzie na to nacisk. Znakomicie potrafi wykorzystać warunki fizyczne Virgila van Dijka. Jeżeli ktoś szuka inspiracji do stałych fragmentów, to polecałbym ligi skandynawskie, a także włoską Serie A. Tam zawsze jest wiele ciekawych rozwiązań. Często zespoły w różny sposób próbują nadrobić braki indywidualności. Stałe fragmenty są jedną z takich możliwości.
– Wspominał pan kiedyś w jednym z wywiadów, że wyjątkowe mecze zawsze się później trenerowi z czymś kojarzą. To jak zapamięta pan ten zwycięski debiut na stadionie Widzewa?
– Będzie to słodko-gorzkie wspomnienie. Z jednej strony zwycięstwo i wspaniałe chwile, ale z drugiej zapamiętam sytuację z niestety nieudaną reanimacją kibica. Po meczu miałem informację, że wszystko jest ok. Dzień później dowiedziałem się, że jednak nie udało się uratować tej osoby. Chciałem złożyć kondolencje dla rodziny zmarłego kibica. Łączę się z nimi w bólu i żałobie.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1004 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.