| Koszykówka / Rozgrywki ligowe
Trefl po raz drugi przegrał z Asseco Prokomem w finale Tauron Basket Ligi. Tym razem różnica miedzy pretendentem z Sopotu, a mistrzem z Gdyni była jeszcze bardziej widoczna.
– W pierwszej kwarcie graliśmy tak jak należy, czyli agresywnie i zdecydowanie w obronie, ale w drugiej całkowicie się pogubiliśmy i nasza strategia legła we gruzach. Po przerwie próbowaliśmy zmieniać systemy gry zarówno w ataku jak i obronie. Częściowo przyniosło to efekt, ale nie wystarczyło do odniesienia zwycięstwa – skomentował mecz trener Trefla, Karlis Muiznieks.
– Nie pozostaje nam nic innego jak zrobić to, co Asseco Prokom uczyniło we własnej hali, czyli wygrać w Ergo Arenie – zapowiedział Jermaine Mallett z Trefla. – Tylko dwa zwycięstwa mogą przedłużyć nasze nadzieje na wywalczenie mistrzostwa Polski. Warto podkreślić, że tym razem w gdyńskim zespole słabiej zagrali liderzy, ale pozostali koszykarze godnie ich zastąpili – zauważył.
Adamek chwali i... wytyka błędy
– Ponownie zespołowo zagraliśmy w ataku, o czym świadczy naszych 19 asyst przy siedmiu rywali. Cieszymy się ze zwycięstwa, jednak w perspektywie dwóch spotkań w Sopocie musimy poprawić zwłaszcza dwa elementy - ograniczyć liczbę własnych strat oraz lepiej walczyć pod koszami, bo na bronionej tablicy pozwoliliśmy koszykarzom Trefla na zebranie aż 18 piłek – podsumował grę swojej drużyny trener Asseco Prokomu, Andrzej Adamek.
– Bardzo dobrze zagraliśmy w obronie. Zresztą w tym spotkaniu dominowała zdecydowana i twarda, niekiedy prowadzona nawet wręcz walka. Cieszymy się z drugiego zwycięstwa, ale nie zamierzamy jeszcze świętować mistrzowskiego tytułu. Twardo stąpamy po ziemi i zdajemy sobie sprawę, że rywalizacja jeszcze się nie skończyła – przyznał środkowy obrońców tytułu, Adam Hrycaniuk.
Czytaj również: Asseco Prokom – Trefl 11:0!