Karolina Bosiek, Magdalena Czyszczoń i Natalia Jabrzyk wywalczyły brązowe medale Pucharu Świata w Tomaszowie Mazowieckim w rywalizacji drużynowej. To pierwsza zdobycz biało-czerwonych w tej konkurencji od 2016 roku. – Zdecydowanie zapamiętamy te zawody. Szczególnie, że zrobiłyśmy to u nas, w domu – mówiła przed dekoracją ostatnia z wymienionych.
Rosjanka zmieniła barwy i... przez to może nie wystąpić na IO
W takim składzie biało-czerwone wystartowały po raz drugi. Poprzednio, w Obihiro, zajęły czwarte miejsce. Tym razem pojechały równie dobrze. Po swoim przejeździe, w przedostatniej parze, były drugie. Szybsze o pięć sekund były Japonki, jedne z czołowych faworytek do złota.
W ostatniej parze wystartowały Kanadyjki i Holenderki. Jechały bardzo dobrym tempem. Jako pierwsze na metę wpadły "Pomarańczowe", notując najlepszy czas w stawce. Kanadyjki uplasowały się natomiast między Japonkami a Polkami.
Chwilę później nadeszła jednak zaskakująca informacja o dyskwalifikacji. Joy Beune nie założyła transportera. To wystarczyło, by nie zaliczyć Holenderkom czasu i zepchnąć je na koniec klasyfikacji. – Jakie są elementy obowiązkowe stroju? Kask, strój nieprzecinalny, specjalne skarpetki nieprzecinalne, rękawiczki, dwie opaski na rękach i transportery. No i zapięty zamek – wymieniała Czyszczoń.
– Musimy takich rzeczy pilnować. Na szczęście mamy taki skład, który nam przypomina. Olga Piotrowska zawsze czuwa pod tym względem. Dziękujemy jej za to – przyznała Bosiek.
W tej sytuacji czołowe dwa miejsca, podobnie jak w Obihiro, zajęły Japonki i Kanadyjki. Polki uplasowały się natomiast na trzeciej pozycji. Zdobyły tym samym pierwszy medal w drużynie od grudnia 2016 roku, kiedy to również po brąz w Heerenveen sięgnęły Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Natalia Czerwonka. – Mamy zgrany team. Jeszcze nad nim pracujemy, ale wszystko idzie w dobrym kierunku – skomentowała Czyszczoń.