{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Monika Kobylińska po ostatnim meczu na MŚ: chciałabym dalej pracować z tym sztabem szkoleniowym

Polki na 16. miejscu zakończyły udział w mistrzostwach świata piłkarek ręcznych. Po meczu Polska – Rumunia (26:27) w rozmowach z viaplay.pl wypowiedziały się zawodniczki oraz trener reprezentacji.
Znamy pary ćwierćfinałowe MŚ, Polki kończą na 16. miejscu
Monika Kobylińska (kapitan):
– Zwycięstwo było w naszym zasięgu. Na pewno w pierwszej połowie nie wyglądało to tak jak chciałyśmy. Przyznaję, że Dunki i Niemki były poza naszym zasięgiem. Inne spotkania wygrałyśmy, a z Rumunią było bardzo blisko. To pokazuje, że poczyniłyśmy postępy. Jestem dumna z naszego zespołu. Nasze emocje są jednak dziś stonowane. Nie jest tajemnicą, że w takich państwach jak Dania i Norwegia piłka ręczna cieszy się większą popularnością niż w Polsce. Tam gdy jedna piłkarka wypada ze składu to na jej miejsce pojawia się inna, która zapewnia taką samą jakość. Dalej chciałabym pracować z tym samym sztabem szkoleniowym. Wierzę, że ta ekipa może jeszcze dużo osiągnąć.
Arne Senstad (trener reprezentacji Polski):
– Myślę, że mogliśmy nawiązać walkę z Rumunkami. Mieliśmy problem, żeby zestawić cały zespół w turnieju. Mieliśmy wzloty i upadki. Wszystkie nasze piłkarki próbowały dać z siebie maksimum. Zabrakło nam koncentracji w ostatnim meczu. Dlatego nie wykorzystywaliśmy szans z kontrataków. Za dużo było kombinacji, kozłowania, zamiast prostych podań. Pokazaliśmy, że potrafimy grać. W meczach z Japonią i Serbią nie widać było braku doświadczenia. Wygrywamy jako zespół i przegrywamy jako zespół. Teraz po wynikach Japonii widać jak silny to zespół. Dlatego doceniam to zwycięstwo. Wygrana z Serbią nie przyszła nam łatwo. Z kolei Niemcy i Dania to drużyny poza naszym zasięgiem. Z Rumunią pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować na równi. Powoli zbliżamy się do najlepszych zespołów. Jednak trudno jest rywalizować z takim teamem jak chociażby Norwegia. Z drugiej strony mamy trochę rzeczy do poprawy. Musimy wykonać jeszcze więcej pracy, aby walczyć na światowym poziomie.
– Nie mamy największych gwiazd w zespole, ale potrafimy jako całość grać dobrą piłkę ręczną. To są pozytywne rzeczy, na których się skupiam. Zbieraliśmy doświadczenie od kilku lat. W tym turnieju nie mieliśmy jednak w kadrze wystarczającej liczby zawodniczek, grających na odpowiednim poziomie. Karolina Kochaniak-Sala reprezentuje wszystko czego oczekuję i utożsamiam z walką, z piłką ręczną. Jest przebojowa, bez respektu dla rywalek. Monika Kobylińska gra na podobnym poziomie. Potrzebujemy jednak zestawić drużynę z wielu takich piłkarek. Być może w niektórych meczach, aby wygrać trzeba było wznieść się ponad nasz potencjał. Będziemy grać jeszcze lepiej, gdy kontuzjowane zawodniczki wrócą do składu.
Karolina Kochaniak-Sala:
– Mogłyśmy ukąsić Rumunki, ale musiałybyśmy wystrzec się błędów, które przydarzyły się w ważnych momentach. One towarzyszyły nam przez cały mecz. I często były niewymuszone. W innych sytuacjach zawodziła skuteczność. Czuję niedosyt z braku awansu do ćwierćfinału. Nigdy bardziej nie wierzyłam w drużynę jak w tym turnieju. Drużyna też uwierzyła, że potrafi, że może, że jesteśmy drużyną, a nie grupą, która spotyka się co jakiś czas. Wiem jednak, że wyniki nie przekonują.