| Piłka ręczna / Pozostałe rozgrywki
Do niewiarygodnej sytuacji doszło w środowym meczu Pucharu Niemiec w piłce ręcznej: SC DHfK Lipsk – MT Melsungen (21:27). Zawodnik gospodarzy i jednocześnie reprezentant Polski, Maciej Gębala, w trakcie spotkania bardzo długo zmagał się z... długimi włosami.
Reprezentant Polski rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Gdy jednak spotkanie nie układało się po myśli zespołu z Lipska, trener Runar Sigtryggsson poprosił, aby obrotowy przygotował się do wejścia na boisko. Pojawił się jednak nietypowy problem – Maciej Gębala nie mógł poskromić swoich długich włosów i walczył z nimi przy linii bocznej.
– Zdjąłem bluzę i wyciągnąłem gumkę do włosów, żeby je związać. Niestety tak się posklejała, że nie mogłem jej usunąć z włosów. Kiedy masz na dłoniach tyle żywicy, to sprawa się bardziej komplikuje. Walczyłem z tym i nawet wyrywałem sobie włosy. W końcu zacząłem szukać kogoś, kto nie miał żywicy na rękach, żeby mi pomógł – tłumaczył po meczu reprezentant Polski.
Oprócz fizjoterapeuty starał się pomóc także asystent pierwszego trenera – Milos Putera, a za ławką rezerwowych pojawił się nawet szef klubu – Karsten Guenther, który jednocześnie dopingował i wywierał presję, aby jak najszybciej Polak był gotowy do gry.
– Musiał walczyć ze sobą zamiast z przeciwnikiem. Prawie eksplodowałem i zapytałem, czy nie kupić mu nożyczek – skomentował Karsten Guenther.
Nożyczki nie były potrzebne, bo Gębali udało się poskromić włosy i wyjść na boisko. – Na szczęście trener wezwał mnie, gdy problem został już rozwiązany – dodał Gębala.
Niemieccy dziennikarze zastanawiali się, czy do niedzielnego meczu Bundesligi z Gummersbach, polski obrotowy planuje wizytę u fryzjera. – Tym razem miałem szczęście i wszystko skończyło się dobrze. Nie sądzę, że taka historia jeszcze kiedyś się powtórzy. A długie włosy? Oczywiście zostaną na miejscu... – podsumował Maciej Gębala.