Mamed Chalidow nie ukrywa, że starcie z Tomaszem Adamkiem jest dla niego ogromnym wyzwaniem. Legenda KSW przyznała, że inspiracją były... słowa Adamka sprzed kilku miesięcy, w których wyrażał chęć powrotu. – Zobaczyłem jego rozmowę i zwariowałem na tym punkcie.
Patryk Prokulski, TVPSPORT.PL: – Mamed, wspominałeś już wcześniej, że siedzi ci to w głowie. Co najbardziej cię intryguje w tym zestawieniu?
Mamed Cahlidow: – Intryguje mnie postać, z którą będę walczył – Tomek Adamek. Cieszę się, że dzięki Bogu dojdzie do tej walki. Martin Lewandowski dopiął swego. Dziękuję Tomkowi, że wziął tę walkę i dał mi możliwość spróbowania się z nim. Jestem bardzo szczęśliwy, że to kolejne wyzwanie. Typowo sportowe. Muszę się znów nauczyć czegoś nowego, choć oczywiście w MMA boks to nieodłączony element. Trzeba podjąć nowe wyzwanie.
– Duże rękawice, ale z tego, co usłyszałem od Tomka Adamka, klatka. Czy ty lobbowałeś za tym, żeby były małe rękawice czy jedna runda boks, a druga jakoś inaczej?
– Nie pamiętam, żebym z Martinem w ogóle przeprowadzał rozmowę o rękawicach czy MMA. Tomek wraca do boksu, do swojej dyscypliny i uważam, że to raczej my powinniśmy dostosować się do niego. Jedyne co nowego to klatka, ale robimy to w ramach KSW.
– Nie tęsknisz za tymi ringami z KSW? Niektórzy kibice żywią nostalgię i myśleliśmy, że to może będzie taki moment, aby do nich wrócić.
– Do MMA lepsza jest klatka. W tym kontekście nie myślałem, żeby wrócić do korzeni. Wiadomo, że boks to co innego. Tomek walczył całe życie w ringu i ta przestrzeń to będzie dla niego coś nowego. Nie mam pojęcia czy mu będzie to przeszkadzało.
– Mówił, że jako zawodnik nie bazował na walce na linach, więc dla niego bez różnicy.
– On wie najlepiej więc myślę, że to nie jest problem.
– Zastanawiam się, czy Artur Szpilka może być w tych przygotowaniach ważnym aspektem i pomocą.
– Artur jest pomocny w każdym aspekcie i jestem z nim w kontakcie cały czas. Zawsze coś podpowie, tak samo było zresztą jak robiliśmy jego przygotowanie do MMA. Był u mnie, dostał jakieś podpowiedzi i to fajne, że możemy nawzajem się wspierać. Połączyły się dwie dyscypliny, naprawdę bardzo ciężkie. Zawodnicy MMA walczą w boksie i odwrotnie. Cieszy mnie to bardzo.
– Czy to ma dla ciebie znaczenie, że walka odbędzie się pod szyldem KSW? Mówiło się, że owszem, do takiej walki dojdzie, ale w FAME.
– Ja się bardzo cieszę. To się dzieje nie we freakowej organizacji, a typowo sportowej. Freaki to freaki, a prawdziwa sportowa organizacja to sportowa organizacja.
.– To zestawienie nie wynika trochę z faktu, że organizacja ma problem z rywalami dla ciebie jeśli chodzi o MMA?
– Nie, to nie jest tak. Zawodników jest bardzo dużo. Mamy nowe pokolenie, które weszło na bardzo wysoki poziom. Tu bardziej chodzi o to, że z pół roku temu przeczytałem wywiad Tomka Adamka, że chciałby wrócić i wtedy po prostu zwariowałem na tym punkcie. Zastanawiałem się, czy uda się doprowadzić do tej walki. Takie zestawienia już są na świecie. Wiemy, że pięściarze walczą z zawodnikami MMA, ale w boksie. Myślałem sobie, że to możliwe, dlaczego nie. Powoli, powoli i udało się do tego doprowadzić. Ta postać, którą jest Tomek, motywuje mnie i zachęca. Dla mnie to coś nowego, trzeba się doszkolić, wykazać, zrobić więcej, przeciwnik jest potężny. A jak tak jest to mam maksymalną motywację.
– Wiele osiągnąłeś, jesteś mistrzem dwóch kategorii i tak naprawdę czy nawet mocni zawodnicy, ale jeszcze nie legendy KSW, wzbudzają w tobie ekscytację?
– Przede wszystkim liczy się poziom sportowy, a o nim już powiedziałem. Te walki zależą jednak także od tego, co chcą ludzie oglądać. To nie jest tak, że się wychodzi, bo samemu się chce. Ja zawsze szedłem za swoim głosem, ale też słuchałem kibiców. Pytałem, wrzucałem na swoje media społecznościowe czy taki pomysł czy inny pomysł, patrzyłem na reakcję ludzi. Jeżeli istniała chemia to w to wchodziłem, bo razem z nimi idę przez całą drogę. Mam swój klub, przyjaciół, całą ekipę organizacyjną, ale kibiców jest bardzo dużo zatem ich opinia jest dla mnie bardzo ważna.
– Kiedy rozpocząłeś treningi stricte pod walkę bokserską? Musisz się pozbywać pewnych nawyków z MMA?
– Zacząłem półtora miesiąca temu. Boksowałem już wcześniej, ale inaczej, bo pod MMA. Pewne niuanse trzeba dopracować, nie można sobie na nie pozwolić w boksie, a w MMA są potrzebne. Większe odchylenie, bronienie nóg, wejście w nogi, o wszystko trzeba zadbać… W boksie ważny jest każdy centymetr.
– Mówiłeś, że twoim marzeniem jest ujrzeć raz jeszcze pas na biodrach Michała Materli, a to się nie udało. Jak oceniasz jego występ?
– Zabrakło troszeczkę pracy na nogach. Pawlak to prawdziwy młody mistrz, najwyższy poziom. Ciężko teraz sięgnąć do młodych, którzy są na takim poziomie. To nie była deklasacja. Było ryzyko, że Pawlak dostanie i padnie. Cieszy mnie, że do dziś legenda i stara gwardia jest na szczycie, walczy o najwyższe laury, czyli pas. Michał nie wygrał, takie jest życie, ale dał emocje. Prawdziwy wojownik, prawdziwa legenda.