{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Fortuna 1.Liga. Olaf Kobacki: z Rakowem były jakieś rozmowy, ale tam młodzi zawodnicy nie dostają tylu szans, jak w innych klubach Ekstraklasy
Jakub Kłyszejko /
Napastnik Arki Gdynia ma za sobą najlepszą rundę w karierze. Jesienią zdobył osiem bramek i zanotował cztery asysty w Fortuna 1.Lidze. Olaf Kobacki posmakował już gry poza Polską. O kolejnym transferze przynajmniej na razie nie myśli. – Cel na teraz jest taki, żeby awansować z Arką do Ekstraklasy – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Optymizm w miejsce problemów. Wiosna również może do nich należeć
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Nie udało się wam zdobyć trzech punktów w ostatnim meczu, ale cała runda dla Arki jest chyba przynajmniej dobra?
Olaf Kobacki, piłkarz Arki Gdynia: – Mogę mówić jedynie bardzo pozytywnie. Zakończyliśmy 2023 rok w fotelu lidera pierwszej ligi. Przed sezonem chyba nikt nie zakładał, że będziemy mieli taki wynik. Szkoda meczu z Łęczną, bo tak naprawdę mieliśmy optyczną przewagę i wiele sytuacji, ale Maciej Gostomski był w znakomitej dyspozycji.
– Masz za sobą najlepszą rundę w karierze. Osiem goli i cztery asysty w Fortuna 1. Lidze. To może być moment przełomowy w twojej karierze?
– Tak. Takie chwile są przełomowe. Dzięki bramkom nabieram pewności siebie. To też jest ważne. Ogólnie głowa w piłce nożnej znaczy wiele i mogę jedynie się cieszyć. Chciałbym kontynuować to, co dotychczas robiłem. Będę ciężko pracować na treningach i powinno być dobrze.
– Ostatnio w jednym z wywiadów wspomniałeś, że piłka nożna ponownie zaczęła sprawiać ci radość. Jesienią widziałeś spore zmiany u siebie?
– To miało duże znaczenie, jeżeli chodzi o moją formę, ponieważ poprzedni sezon nie był zbytnio pozytywny. Z Miedzią Legnica spadliśmy z ligi i wtedy nie wydarzyło się zbyt wiele dobrego. Nie miałem tam powodów do radości, bo nie wygrywaliśmy meczów. Tutaj odżyłem. Wygrane, stwarzane sytuacje, zdobywane bramki dają kopa do pracy i do takiego pozytywnego myślenia.
– Podobno lubisz bardzo dużo trenować. To się w Gdyni nie zmieniło?
– Myślę, że to jest podstawa. Jeśli chcesz być lepszym, to musisz pracować na swój sukces. Trzeba poświęcić na to sporo czasu. Nic samo się nie wydarzy. Jestem świadomy, ile mam jeszcze do poprawy i w czym powinienem być lepszy.
– Co najbardziej chciałbyś zmienić w swojej grze?
– Niebawem sobie wszystko przeanalizuję i raz jeszcze przyjrzę się występom w tej rundzie. Staram się zwracać uwagę na drobne rzeczy, bo to od nich wszystko się zaczyna.
– Można powiedzieć, że gdyńskie powietrze ci służy. Pierwszy pobyt w Arce również był dobry.
– Nawet bardzo dobry, tylko wtedy była zupełnie inna specyfika grania. Występowałem na wahadle, więc myślę, że jak na tę pozycję, to liczby też były dobre, tak samo jak gra. Miałem zupełnie inne zadania.
– Lewy napastnik to twoja ulubiona, docelowa pozycja?
– No tak, bo mam zejście do środka, uderzenie i dośrodkowanie, to są moje firmowe zagrania. Lewa noga nie jest moją wiodącą, ale czasem mogę się pokusić na nieoczekiwane uderzenie. Myślę, że mój wachlarz możliwości na lewym napastniku jest dość duży.
– Od jakiegoś czasu na waszym stadionie znów zaczęli pojawiać się kibice. Jak grało się na pustym obiekcie?
– Jak w sparingu, tak mogę powiedzieć. Przychodziła garstka osób. Ludzie tylko oglądali mecze, nie było dopingu. Czuło się atmosferę piknikową.
– Patrząc na to, co w tym roku działo się wokół klubu, można powiedzieć, że wycisnęliście z tej rundy maksa?
– Nie chcę tak mówić, bo potencjał w tej drużynie jest bardzo duży. Mamy wiele młodzieży w drużynie i zimą pewnie pojawią się jakieś wzmocnienia. Ważne, żeby na ławce była odpowiednia jakość. W zespole powinna być rywalizacja, bo wtedy każdy z piłkarzy się rozwija.
– Lepiej czujesz się na boisku razem z Karolem Czubakem, czy wolisz grać w pojedynkę w ataku?
– Ja mam inne zadania, Karol jest tak naprawdę dziewiątką. On ma zdobywać bramki i utrzymywać się przy piłce, ja mam przede wszystkim kreować akcje. Można się tylko cieszyć, że i ja, i Karol cieszymy się z goli. Oby tak pozostało do końca sezonu.
Czytaj też:
Fortuna 1. Liga. Adam Nocoń o świetnej grze Odry Opole. "Nie może być samowolki" [WYWIAD]
– Kilka dni temu twój były klub Atalanta Bergamo przejechał się po Rakowie Częstochowa. Spodziewałeś się takiego wyniku?
– Szczerze, nie oglądałem nawet tego meczu. Staram się nie żyć przeszłością, bo to już było dawno temu. Widziałem, że paru chłopaków, z którymi jeszcze grałem, weszło na boisko. Cieszę się, że pojedyncze osoby są w stanie się przebić. Niektórym się nie udaje i szukają miejsca gdzieś indziej, tak, jak ja. Trzeba się cieszyć, z tego co jest.
– Co przede wszystkim dała ci włoska przygoda?
– Na pewno rozwinąłem się piłkarsko. Była tam duża rywalizacja. Na każdy trening trzeba było zawsze wchodzić zawsze na maksymalnych obrotach, żeby stawać się lepszym. Były tam wybitne jednostki, które teraz grają w Premier League czy Serie A. Nauczyłem się dodatkowego języka. Bariera językowa jest teraz zdecydowanie mniejsza.
– Nauczyłeś się włoskiego i angielskiego?
– Włoskiego tam na miejscu, a z angielskim miałem już do czynienia w szkole. W Bergamo wszystko podszkoliłem. Tam było tak, że zagraniczni piłkarze rozmawiali ze sobą po angielsku, a z Włochami rozmawiało się po włosku. Myślę, że w innych akademiach też jest podobne.
– Czujesz się już gotowy na ewentualny kolejny wyjazd za granicę?
– Cel na teraz jest taki, żeby awansować do Ekstraklasy z Arką. Taki klub powinien być w najwyższej lidze. Ciężko stwierdzić, czy jest się gotowym na wyjazd. Mam już pewne doświadczenie z piłki juniorskiej, choć teraz wszystko jest zupełnie inne. Bardzo prawdopodobne jest, że dokończę sezon tutaj, bo nie wiem, czy byłbym skłonny do zmiany zimą, ale nie chcę niczego wykluczać.
– Rok temu mówiło się o poważnym zainteresowaniu Rakowa Częstochowa i Lecha Poznań.
– Z Rakowem były jakieś rozmowy, ale oni tam mnie widzieli na wahadle, ja nie chciałbym, żeby była to moja docelowa pozycja. Jak widać, mam większy potencjał na lewym ataku, skrzydle. Myślę, że to była dobra decyzja, żeby trafić do Arki. W Rakowie młodzi zawodnicy nie dostają tylu szans, jak w innych klubach Ekstraklasy. Moja docelowa pozycja, jak w sumie widać, to większy potencjał mam na tym lewym skrzydle.
– Nawiązując jeszcze do Włoch, chciałbyś tam wrócić i sprawdzić się w Serie A?
– Nie, chyba nie. Wolałbym inny kierunek. Nie jest tak, że się zraziłem, ale to nie jest mój styl bycia i pracy. Włosi są tacy, że im się nigdy nie spieszy, ciężko mi nawet to opisać. Są po prostu specyficzni. Nie czułem się tam idealnie, choć dodam, że byłem tam w czasach juniorskich. Miałem kilka urazów, była pandemia, wiele rzeczy mogło się nawarstwić, że mój odbiór był po prostu gorszy.
– Ostatnio coraz częściej u młodych zawodników pojawiają się inne kierunki. Szymon Włodarczyk wybrał Austrię, Miłosz Matysik Cypr. Rozważyłbyś coś podobnego?
– Nie chciałbym się na coś konkretnie ukierunkowywać. Najpierw wolałbym zobaczyć, jakie dostanę oferty. Ważne jest to, jaki plan na ciebie ma dany klub. Karol Struski, mój dobry znajomy poszedł do Arisu i udało mu się zadebiutować w pierwszej reprezentacji. Jak widać, są różne drogi, żeby dotrzeć potem do wymarzonego miejsca.
– Jaki jest twój cel na 2024 rok?
– Teraz cieszę się wreszcie chwilą. Nie chcę sobie narzucać dodatkowej presji. Jestem zadowolony z tego, co robię. Jak widać, wszystko całkiem nieźle wygląda.
– Trochę już rozmawiamy i uśmiech nie schodzi z twojej twarzy. Od razu widać zupełnie inną radość.
– Tak. Musiałem trochę popracować nad sobą. W Legnicy miałem ciężki sezon. Spadliśmy przecież z ligi. Z czegoś takiego należy wyciągnąć lekcje na przyszłość. Pozytywów wiele w takich momentach nie ma. Myślę, że wszystko dobrze przepracowałem w głowie i teraz staram się z tego korzystać.
– Jak spędzisz święta?
– Z rodziną i moją dziewczyną. Będę miał troszkę jeżdżenia, ale cieszę się, że będę mógł wszystkich spotkać.