Pickleball robi furorę w Stanach Zjednoczonych, ale nowa dyscyplina coraz odważniejsze kroki stawia także w Europie. Ku naszemu zadowoleniu – przy czynnym udziale polskich zawodników. Mateusz Matysik sięgnął po triumf w turnieju WPC European Finals rozgrywanym w Arlberg, na który byli zaproszeni najlepsi gracze ze Starego Kontynentu.
Z miesiąca na miesiąc można śledzić wyraźny rozwój pickleballa, który jako dyscyplina zdążył już ugruntować swoją pozycję w Stanach Zjednoczonych. Śmiało można oderwać mu łatkę sportu dla seniorów, co widać po profesjonalnych cyklach rozgrywkowych, których za oceanem jest coraz więcej. Dużo dla promocji tej dyscypliny robią także nazwiska znane z tenisowych kortów. Swoich sił w zawodowych turniejach próbowali już między innymi Jack Sock czy Sam Querrey. W przyszłym roku ich śladem ma pójść Eugenie Bouchard.
Pickleball popularniejszy staje się także w Europie. Niedawno w austriackim Arlberg zorganizowano imprezę WPC European Finals, do której zaproszono zawodników z najwyższym współczynnikiem DUPR w Europie. Triumfatorem w grze pojedynczej mężczyzn – w drabince rywalizowało ośmiu graczy z Polski, Hiszpanii, Austrii, Szwecji oraz Francji – okazał się Mateusz Matysik. 16-latek, który jest liderem Polish Pickleball Tour, w finale pokonał Mauro Garcię i tym samym zrewanżował mu się za porażkę w fazie grupowej.
Matysik nie był jedynym biało-czerwonym rywalizującym w austriackim resorcie. Na najniższym stopniu podium stanął Szymon Zawartko (w półfinale musiał uznać wyższość młodszego rodaka), który w meczu o brązowy medal okazał się lepszy od Francuza Theo Platela.
Dobre wyniki w WPC European Finals to dla reprezentantów Polski ogromny prestiż, ale także spory zastrzyk gotówki. Matysik za końcowy triumf otrzymał czek na 1500 euro, a Zawartko zarobił 600 euro.