| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Byliśmy w poważnych tarapatach, ale wyszliśmy z tego. Jesteśmy w takim momencie, że nie musimy sprzedawać piłkarza tylko dlatego, że pojawiła się jakaś oferta. Mamy też nadwyżkę w budżecie i... możemy sobie pozwolić na pewne ruchy. Jednocześnie najwięcej dyskutujemy już o letnim oknie transferowym – przyznaje Jacek Zieliński, dyrektor sportowy Legii Warszawa w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Świetna przygoda na arenie międzynarodowej, piąte miejsce w PKO BP Ekstraklasie i pożegnanie z Pucharem Polski. Jak ocenić ostatnie miesiące Legii Warszawa?
Jacek Zieliński: – Początek sezonu był niezwykle ważny i mocno się przygotowaliśmy, by radzić sobie z grą co trzy dni. Ścieżka eliminacji do Ligi Konferencji Europy jest bardzo trudna, bo wystarczy jedna pomyłka i wylatuje się z pucharów. Ile zespołów przeszło trzy rundy? Bodajże dwa, a tym gronie jest Legia. Mieliśmy bardzo trudne kwalifikacje. Ordabasy były mocno lekceważone przez opinię publiczną, ale jednocześnie okazały się bardzo niebezpieczną drużyną. Austria? Mówiono o problemach finansowych, ale kiedy wiedeńczycy się otrząsnęli, to mieli serię dziewięciu spotkań bez porażki w lidze. Ograli Sturm Graz, a niewiele im brakowało do wygranej z Red Bullem Salzburg. O Midtjylland nie trzeba wiele mówić. To trudniejsza ścieżka niż ta wiodąca do Ligi Mistrzów w 2016 roku! Jak do wspomnianego grona przystawić Zrinjski Mostar, AS Trenczyn i Dundalk? Nie da się tego porównać.
Zmierzyliśmy się też z trudnymi przeciwnikami. Zrinjski się rozwinął. AZ Alkmaar to półfinalista poprzednich rozgrywek, choć w listopadzie i grudniu zaczęli notować kryzys. Aston Villa jest rewelacją trwającego sezonu Premier League.
Po fakcie wszystko łatwiej się ocenia i na pewno były rzeczy, które dało się zrobić lepiej. To co zrobili piłkarze i sztab Kosty Runjaica to po prostu dobra robota. Do tego dochodzi też budowanie innych aspektów, choćby protokołów regeneracyjnych. Cały czas zyskujemy nowe doświadczenia, a zagraliśmy w tej rundzie 34 spotkania. To tyle, co dla wielu ligowców nie jest doświadczane przez cały sezon. Niektórzy nasi piłkarze na koniec rozgrywek będą mieli rozegrane około 4500 minut. Naszym celem jest rozwój. To banalne, ale ten rozwój ma nam przynosić trofea i większą jakość. Jednocześnie muszę deklarować na początku pewne cele, które mają też wpływ na budżet i płace zawodników.
– Jakie cele zostały zgłoszone przed startem sezonu?
– Tajemnica! Na razie osiągamy swoje cele. Zgłosiłem na przykład awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy, choć… miałem problem, by przeszło mi to przez gardło. Przyznaję, że miałem wątpliwości, bo wiedziałem, że przed nami trudna ścieżka. Jednocześnie rozmawiałem z radą drużyny, zawodnikami i pojawiło się przekonanie, że możemy wiele zrobić w obecnych rozgrywkach. Stanęło na optymistycznym wariancie, choć nie tak optymistycznym jak mógłby być.
– Dobrze rozumiem, że… założyliście brak wygranej w Pucharze Polski?
– Puchar Polski bodajże nie był w to wkalkulowany. Jednocześnie trzeba mieć perspektywę optymistyczną, ale i pesymistyczną. I to nawet podwójnie. Wtedy łatwiej podjąć trafne decyzje. Zawsze było tak, że zakładano nadmiernie dobre wyniki, a potem trudno było pogodzić się z kryzysami. Potem wychodziło tak, że było się kilkanaście milionów w plecy w budżecie. To idealna droga do bankructwa. Najważniejsze, że w tym roku udało się zrobić nadwyżkę budżetową. Pomijam już pozytywy, choćby w postaci punktów do rankingu UEFA, bo to jednak inny temat. Na pewno Liga Konferencji Europy z nawiązką zrekompensowała finansowo pożegnanie z Pucharem Polski.
– Co można było zrobić jesienią lepiej?
– Cały czas to analizujemy i zastanawiamy się nad tymi kwestiami. To choćby aspekt rotacji i wykombinowania tego tak, by miało jak najmniejszy negatywny wpływ na zespół. Być może trzeba było nieco zluzować choćby Pawła Wszołka, by go nie zajechać? Dało się wykorzystać innych zawodników i możliwe, że nie byłoby gorzej, a nawet lepiej. To jednak kwestia i perspektywa, którą mamy teraz, a która nie zawsze jest jasna w trakcie rozgrywek. Analizujemy aspekty motoryczne, ale zerkamy także na niedostateczną regenerację mentalną. W takich momentach różnica między naszą drużyną a rywalami po prostu się zmniejsza. Nikt nie spodziewał się, że dojdzie do sytuacji, w której przegramy cztery mecze z rzędu, choć… większość spotkań, w których traciliśmy punkty mogliśmy wygrać. Zdarzały się tylko pojedyncze sytuacje jak we Wrocławiu, gdzie głowy się zagrzały i całkowicie zepsuliśmy drugą połowę. Całkowicie zapomnieliśmy wtedy o naszym modelu gry, a do tego doszły fatalne błędy w organizacji. Wszyscy chcieli szybko odrobić straty, choć do przerwy Gual miał świetną okazję, a sędzia nie podyktował dwóch ewidentnych rzutów karnych.
Legia Warszawa na koniec roku zajmuje piąte miejsce w PKO BP Ekstraklasie, a do tego awansowała do 1/16 finału Ligi Konferencji Europy. Nie jest wykluczone, że wiosną skład wicemistrzów Polski ulegnie zmianie. Przy Łazienkowskiej pojawiają się propozycje dla zawodników drużyny Kosty Runjaica. Czy skład Wojskowych zmieni się w trakcie zimowego okna transferowego?
– To zadajmy kolejne szerokie pytanie: jesteście zadowoleni z letnich transferów?
– Ocenianie zawodników na początku nie zawsze jest obiektywne. Bywa, że początkowo wszystko wygląda idealnie. Zawodnik X wydaje się idealny – potrzebujemy kogoś na taką pozycję, o tym profilu, zgadza się jego doświadczenie z przeszłości. Wszyscy mówią wtedy, że to dobry ruch, ale mijają trzy miesiące i… coś już jest nie tak. Wtedy powstaje pytanie, czy ten zawodnik potrzebuje więcej czasu, czy jednak nie o to chodzi. Steve Kapuadi na początku był krytykowany, to był nieoczywisty transfer, ale… uparłem się na niego i długo walczyłem o Francuza. Byłem przekonany, że w Legii, z naszym sztabem i zawodnikami, zrobi postęp. Zaskoczył szybciej niż się spodziewałem! Dyskutuje się też o Marco Burchu. Z jednej strony jest mecz z Jagiellonią, ale z drugiej przeciwko Rakowowi był najlepszy na boisku, wygrał większość pojedynków i posyłał doskonałe prostopadłe podania. Kapuadi za to nie był w pełni gotów na spotkanie z Widzewem, ale poradził sobie. Sytuacja nas do tego zmusiła, ale tak samo było ze Szwajcarem w Białymstoku. Być może potrzebował jeszcze nieco czasu, ale jednak pojawił się na murawie. Sądzę, że wiosną będzie mocniej wkomponowany, a ważny będzie w tym aspekcie zimowy okres przygotowawczy. Czasem ktoś oceniany jest za szybko. Kramer w poprzednim sezonie nie zdążył wiele zagrać, a już twierdzono, że się nie nadaje.
Następne
Marc Gual dobrze znał ligę i był królem strzelców. Ma odpowiedni potencjał, ale jego adaptacja trwa nieco dłużej. Wydawało się, że potoczy się to szybciej dobrze wyglądał w sparingach i w trakcie eliminacji. Jednocześnie przyszedł kryzys, nieco się zablokował. W rewanżu z AZ zagrał bardzo dobrze. Nie strzelił gola, ale wykonywał pozytywną pracę. To kwestia czasu, kiedy zacznie dawać tyle na ile liczymy. Nasi nowi piłkarze nigdy nie grali z taką intensywnością, jak w rundzie jesiennej. Radovan Pankov też potrzebował czasu na adaptację. Mieliśmy świadomość, że jeden czy drugi będzie miał chwilowe zniżki formy, ale generalnie piłkarze pozyskani latem są wprowadzani do zespołu dość planowo. Nie ma nadmiernych odstępstw. Czasem jest więcej pozytywów, czasem mniej, ale nie ma nadmiernych odstępstw od naszych wyobrażeń.
– Gual to król strzelców poprzedniego sezonu. Przez całą rundę często zmieniał się z Ernestem Mucim. Rywalizacja nie była za duża?
– Trenujemy i gramy bardzo ofensywnie. Nawet niektóre hiszpańskie zespoły tak nie grają. Piłkarz musi też zaakceptować i przystosować się do nowej roli w zespole. Do Legii trafił piłkarz będący liderem zespołu, a w Legii staje się jednym z kilkunastu zawodników. Mariusz Śrutwa w przeszłości trafiał na Łazienkowską jako król strzelców, a przy Łazienkowskiej efekty nie były tak dobre. To problem znany od dawna. Na poukładanie sobie tego w głowie też potrzeba czasu. Gual ma ogromny potencjał. Jeśli strzelał gole, to będzie je też strzelał u nas. Współczynnik oczekiwanych trafień ma całkiem niezłe. To normalne, że będąc liderem, mając zadanie trenera i kibiców, grasz pierwsze skrzypce, to nerwowości jest mniej. Umiejętności techniczne, poruszanie się, wykorzystywanie przestrzeni – pod tym kątem Mark jest czołowym graczem ligi. Często jest sam, gubi rywali, jakby był magnesem o przeciwnym biegunie odpychającym przeciwników. Dodatkowo jest pracowity i ma dobre wartości kinematyczne.
👉 Legia Warszawa będzie miała nowego piłkarza! To reprezentant azjatyckiego kraju
Na jednej szali jest obdarzenie zaufaniem, a na drugiej uczciwe podejście do konkurencji. Żaden gracz nie może być forowany. Rozmawialiśmy też o sposobach na dodatkową pomoc Gualowi. Chodzi na przykład o to, by nie wciskać go zbyt mocno w pewne ramy taktyczne. Skoro potrafi znaleźć wolną przestrzeń, to przy otwieraniu akcji nie musi być blisko Pekharta. W odpowiednim momencie pojawi się przy nim i da mu wsparcie. Proces wkomponowania Hiszpana do zespołu cały czas trwa.
– Zostaje też wypożyczony Gil Dias. Portugalczyk jesienią był wykorzystywany głównie w rotacji.
– Spodziewaliśmy się, że początek może nie być najlepszy. Mało grał w Bundeslidze i potrzebuje ogrania oraz pewności siebie. Jego pozyskanie, jak i Burcha, stało się faktem po awansie do fazy grupowej LKE. Byliśmy świadomi, że potrzebujemy rotacji na wahadle. Niezbędny był też kolejny stoper. Pod tym kątem ich sprowadzaliśmy. W sprawie Portugalczyka musimy podjąć decyzję o wykupie do końca kwietnia.
– Zimą czeka was kolejna próba zrobienia miejsca w składzie i budżecie płacowym. Lindsay Rosę, Ihor Charain, Makana Baku, Robert Pich… To pierwsze nazwiska, które pojawiają się w myślach, gdy rozmawiamy o pożegnaniach.
– Nie mogę na nikogo się złościć, że z ważnym kontraktem nie chce opuścić Legii. Czasem się dziwię, że ktoś nie gra i zostaje, bo to nie jest sytuacja, w której poprawia się pozycja tego zawodnika, a przecież potencjalni pracodawcy też obserwują sytuację. Lindsay Rose czasem mówi, że chce odejść, a innym razem, że zostanie do końca umowy. Mamy pewne plany, ale czekają mnie też rozmowy i chcę, by najpierw gracze usłyszeli z naszej strony pewne zdania.
Kilka miesięcy temu dostaliśmy zapytanie o Charatina. Kilka klubów podpytywało o Rose’a i wciąż to robią. Poważny temat pojawił się w kontekście Pucha, ale sam zawodnik nie zdecydował się na tę propozycję. Interesują nas też wypożyczenia. Jeśli mielibyśmy pokryć 30-40 procent wynagrodzeń, to też podejmiemy takie rozmowy. Jeśli zaoszczędzę już takie 60 procent pensji, to pojawi się etat dla innego zawodnika. To nie są źli piłkarze, ale nie pasują do nas od strony sportowej i spadli w hierarchii.
– Może też dojść do ruchów, które pozwolą Legii zarobić? Duże zainteresowanie budzą Bartosz Slisz czy Ernest Muci. Któryś z nich odejdzie zimą? Może obaj pożegnają się z Łazienkowską?
– Nie wykluczam opcji, że ktoś odejdzie z Legii, ale to nie jest nasz priorytet. Kluczowe jest dla nas zdobywanie trofeów. Na pewno takie ruchy poprawiłyby naszą sytuację od strony finansowej. Byliśmy w poważnych tarapatach, ale wyszliśmy z tego. Jesteśmy w takim momencie, że nie musimy sprzedawać piłkarza tylko dlatego, że pojawiła się jakaś oferta.
– Sliszowi za rok wygaśnie kontrakt. To ostatni moment na godny zarobek?
– Chcielibyśmy go zatrzymać pod względem sportowym, choć biorę pod uwagę długość umowy. Jednocześnie propozycje na poziomie 2-2,5 miliona euro już odrzucałem. Równie dobrze może się nam opłacić, by był z nami i pomagał w walce o trofea. Tak, mógłby wtedy odejść za darmo, ale jego wkład w sukcesy mógłby de facto spłacić wspomniane oferty. Mówiłem już Bartkowi o takiej opcji. Rozmawiamy od roku o przedłużeniu umowy, bo to też pozwoliłoby na lepszą sprzedać. Cały czas te dyskusji trwają, choć mowa o zawodniku, który myśli o zmianie ligi, bo chciałby się sprawdzić w lepszych rozgrywkach.
– Jak wygląda kwestia Muciego?
– Pojawiały się nieoficjalne zapytania. Padały nawet kwoty, które pewien klub mógłby zapłacić. Ale zupełnie się z tym nie spieszymy. Przed nim letni występ na mistrzostwach Europy. Trafili do grupy śmierci, choć nasz piłkarz lubi grać z mocnymi rywalami, co pokazał z Aston Villą. Ernest nie ma ciśnienia na odejście, cały czas się rozwija. Jednocześnie nie jest tak, że wymiata w każdym meczu. Ma znakomite spotkania, ale te słabsze także.
– Za chwilę rozpocznie się zimowe okno transferowe. Mówiliśmy o trwającej adaptacji, a za chwilę to samo będzie tyczyło się nowych zawodników.
– To fakt. Musimy zadbać o organizację grupy, a taką jest drużyna. Dyskutujemy z trenerem od jakiegoś czasu o ruchach do wykonania zimą. Jestem zwolennikiem tego, by nie było ich zbyt dużo. Dużo rozmawiamy i myślimy o tym, ale wiele naszych spotkań tyczy się już lata i okna transferowego po sezonie.
– Odejście Patryka Sokołowskiego i sytuacja Bartosza Slisza zmuszają was do transferu do środka pola?
– Dyskutujemy i mamy wiele opinii. Jeśli sprzedamy kogoś za kilka milionów euro, to musimy mieć na jego miejsce jakiegoś kandydata. Jednocześnie trudno jest pozyskać kogoś lepszego. Jeśli zarabiamy za kogoś osiem milionów, to nie jest łatwo liczyć, że za przykładowe 500 tysięcy euro ściągniemy gracza o wyższej klasie. Jesteśmy jako PKO BP Ekstraklasa dawcami na rynku transferowym. Oddajemy najlepszych i musimy mieć przemyślanych kandydatów, by w krótkim czasie zrobić z nich dobrych piłkarzy. Kandydatem tego rodzaju jest Juergen Celhaka. Już nie jest źle, a jak zacznie grać regularnie to może osiągnąć wysoki poziom. Mocny fizycznie jest też Rafał Augustyniak, którego można przesunąć na pozycję numer sześć. Znakomicie radzi sobie tak, jak i na stoperze, gdzie w swojej karierze rozegrał raptem 20 procent meczów.
– Jaki jest budżet transferowy na zimę?
– Jest uzależniony od tego, za ile kogoś sprzedamy. Jeśli tak się stanie, to będą pieniądze, choć nie wypełniliśmy jeszcze planu transferowego. Możliwe, że dokonamy dodatkowego ruchu gotówkowego, nieco na krety. Zaryzykujemy wtedy, bo przychodów było więcej niż się spodziewaliśmy.
– Spróbujmy nieco poznać wasze plany. Czy jest w PKO BP Ekstraklasie zawodnik, który zimą byłby do wzięcia i interesował Legię?
– Nie sądzę, by był taki, który by nas interesował. Tacy na pewno pojawią się latem, ale ile z tego wyjdzie? Zobaczymy.
– Pojawi się temat Erika Exposito?
– Nie mogę rozmawiać o wszystkich naszych planach. Myślę, że sprawdziłby się w Warszawie. To… świetny piłkarz. I tylko tyle powiem.
– Josue, Artur Jędrzejczyk, Tomas Pekhart, Yuri Ribeiro… Spore jest grono zawodników, którym latem wygasną umowy.
– Będziemy ze wszystkimi rozmawiali o kontraktach, przyszłości i planach. Do końca marca chcemy mieć jasność. Jednocześnie może się zdarzyć, że z kim temat się przeciągnie i potrwa nieco dłużej. Ten termin ma jednak pozwolić na zamknięcie większości spraw.
Może być tak, że pewne rozmowy potrwają dłużej. Wszyscy zawodnicy muszą dawać argumenty, by zostać. Piłkarz często ma coś do udowodnienia. Nikt nie dostanie nowej umowy w prezencie. Josue, Pekhart czy Jędrzejczyk to świetni faceci, ale przede wszystkim działamy w najlepiej rozumianym interesie klubu. Portugalczyk ma nieco mniejsze liczby względem poprzedniego sezonu, ale gra bardziej zespołowo i nadal ma duży wpływ na naszą postawę. Starsi zawodnicy są zmotywowani, bo chcą pokazywać, że nadal stać ich na grę na wysokim poziomie. Nie ma co się spieszyć. Na polskim rynku nikt nam ich nie podbierze, a jeśli ktoś dostanie ofertę z Bliskiego Wschodu, to… I tak nie będziemy w stanie rywalizować pod względem finansowym.
– Zimowe rozstania obejmą bramkarzy? Latem mieliście ich czterech: Tobiasza, Hładuna, Kobylaka i Misztę. Chyba wśród bramkarzy musi dojść do pewnych ruchów i wypożyczeń.
– Mieliśmy zostać na jesień z trzema. Robiliśmy wiele, by tak się stało, ale pewne tematy wysypały się na ostatniej prostej. Teraz założenie jest podobne, choć… może nam wystarczyć nawet dwóch zawodników. Na wypożyczenie mogą wtedy trafić Miszta i Kobylak. Popracujemy nad najlepszym rozwiązaniem dla klubu i graczy. W takim wypadku dołączymy do kadry pierwszego zespołu Jakuba Zielińskiego z rezerw.
– Legia poprze przepis o młodzieżowcu na kolejny sezon?
– Te wszystkie działania mają na celu zmuszenie klubów do inwestycji w akademię. To się nie udało. Ci, którzy chcieli szkolić, nadal to robią. Jeśli wszystko miałoby działać, to na boisku powinien być przepis o wychowanku, lecz nie o młodzieżowcu. To by zmusiło kluby do działania, bo teraz wystarczy kogoś pozyskać lub wypożyczyć. Większość klubów nie jest Jenak chętna na takie rozwiązanie. Jeśli zostanie jak jest, to należałoby rozmawiać o zwiększeniu ekwiwalentów za wyszkolenie. Teraz są kluby, które szkolą, inwestują, a na końcu ktoś podbiera gracza jedynie w zamian za obietnicę gry. I w ten sposób płaci się 50 tysięcy złotych i ma młodzieżowca z potencjałem. To trochę oszustwo.
Jeden z prezesów klubów powiedział, że jeśli miałby 12 milionów rocznie wykładać na akademię, to za te pieniądze woli kupić czterech rokujących 18-latków. Dwóch może wypalić. Trudno odmówić logiki. Trzeba posiedzieć, pomyśleć i stworzyć system, który faktycznie będzie zachęcał do inwestycji w szkolenie. Na pewno mamy kandydatów na młodzieżowców na kolejny sezon. W tym gronie są Filip Rejczyk, Igor Strzałek, Maciej Kikolski czy Jordan Majchrzak. Na zgrupowanie z pierwszym zespołem pojedzie 4-5 młodych zawodników.
– Swoją drogą: do kiedy obowiązuje kontrakt Rejczyka? Formalna data nie jest nigdzie podana, więc... jak wygląda sytuacja jednego z największych legijnych talentów?
– To też uznam za swoją tajemnicę. Ciekawi mnie za to, że wygrywając mecze, wiele osób zaczęło pytać o Strzałka. Jednocześnie nikogo już nie interesował po porażkach. Teraz też pojawiają się pytania o kolejnego młodego. A skąd zawodnicy mają ciśnienie na odchodzenie? Czemu wychowankowie obrywają najmocniej? Wiele przeżyli, mają grubą skórę i twarde tyłki, ale po kilku latach, czasem szybciej, mają dosyć.
Takie hejtowanie tworzone jest przez małe grono, bo Legia ma miliony kibiców, a jednak publicznie jest mnóstwo negatywnych opinii. Kto myśli pozytywnie, ten nie siedzi na forum czy w mediach społecznościowych i o tym nie pisze. W internecie najaktywniejsi są często frustraci, którzy lepiej się czują, kiedy komuś dowalą. Takie opinie czasem docierają do zawodników. Jednocześnie Żyleta w tym samym czasie reaguje inaczej i skanduje imię i nazwisko Macieja Rosołka. To inna rzeczywistość.
– Na koniec inna kwestia. Wiadomo już, że w LKE zagracie z norweskim Molde. Jakie macie odczucia i przewidywania?
– Szanse oceniam pół na pół. Pamiętamy jak Lech grał w poprzednim sezonie z Bodo/Glimt. To była bardzo trudna rywalizacja. Skończyło się na bezbramkowym remisie i wyniku 1:0 w Poznaniu. W obu spotkaniach posiadanie piłki i oczekiwane gole były po stronie Norwegów. To zespół porównywalny do Molde.
Molde na pewno wykorzystało rok temu fakt, że Bodo/Glimt grało na arenie międzynarodowej. Nasi rywale zdobyli wtedy mistrzostwo kraju. Teraz grali w Lidze Europy i… skończyli ligę na piątym miejscu. To kolejny przykład pokazujący, że ciężko pogodzić grę na kilku frontach.
– Jakie były odczucia, kiedy docierały do was komentarze z Internetu, które nawoływały momentami do zwolnienia Kosty Runjaica?
– Nie ma takiego tematu.
– Czy Legia wyobraża sobie, że nie zdobędzie mistrzostwa Polski?
– Jesteśmy zdeterminowani, by zdobyć mistrzostwo. To jest nasz cel. Jednocześnie, z punktu zarządzania, także budżetem, musimy brać pod uwagę wszystkie warianty. Dobre i złe. Nie da się inaczej, kiedy systematycznie chce się pracować nad rozwojem klubu i drużyny.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
Radomiak Radom
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.