Dla fanów boksu gwiazdka w tym roku rozpocznie się nieco wcześniej. W sobotę 23 grudnia w Rijadzie dojdzie do jednej z największych gal ostatnich lat, a do tego aż 6 z 8 walk rozegra się w wadze ciężkiej. W rolach głównych wystąpią Anthony Joshua (26-3, 23 KO) i Deontay Wilder (43-2-1, 42 KO). Nie spotkają się w ringu, ale jeśli wygrają swoje walki to ich długo oczekiwane starcie może się zmaterializować w 2024 roku – i to więcej niż raz.
MASTERNAK ZAKOŃCZY KARIERĘ? JASNA DEKLARACJA
"Sezon w Rijadzie" nabiera rozpędu. Szereg sportowych wydarzeń organizowanych z olbrzymim rozmachem to oczywiście sportwashing najwyższej próby. W ten sposób na dłuższą metę przeprowadzane jest wybielanie działań saudyjskiego reżimu, który niewiele sobie robi z praw człowieka. Boks jednak nigdy nie był odporny na tego typu zagrożenia – do wielkich walk wielokrotnie dochodziło w miejscach, gdzie można było po prostu najwięcej zarobić. Nikomu nie przeszkadzało nawet jeśli płatnikiem był krwawy dyktator...
Do wielkich bokserskich gal na Bliskim Wschodzie dochodziło już w ostatnich latach. W grudniu 2019 roku w Ad-Dirijja doszło do rewanżowej walki Anthony'ego Joshuy z Andym Ruizem (33-1). Brytyjczyk wygrał na punkty ze swoim sensacyjnym pogromcą i zarobił kilkadziesiąt milionów dolarów. Scenariusz powtórzył się w październiku 2022 roku, ale już bez happy endu. Według różnych szacunków "AJ" mógł zarobić nawet ponad 60 milionów dolarów, ale tym razem przegrał w rewanżu z Ołeksandrem Usykiem (19-0).
Kilka tygodni później w Abu Zabi spotkali się Dmitrij Biwoł (20-0) i Gilberto Ramirez (44-0). W każdy z tych trzech pojedynków zaangażowany był promotor Eddie Hearn, który chwalił się najbardziej rozwiniętą siecią kontaktów na Bliskim Wschodzie. Ostatnie miesiące przyniosły w tej kwestii ogromną zmianę, a wszystko właśnie za sprawą "Sezonu w Rijadzie", który umożliwił jeszcze bardziej zdecydowane postawienie na boks.
O włos od sensacji
Szefem projektu został Turki Alalshikh – minister ds. rozrywki w Arabii Saudyjskiej. Na cykl sportowych imprez składają się wydarzenia tenisowe, piłkarskie, ale też choćby gale wrestlingu. Oficjalna inauguracja bokserskiej części projektu odbyła się 28 października, a twarzą przedsięwzięcia został Tyson Fury (34-0-1, 24 KO). Mistrz wagi ciężkiej miał się łatwo rozprawić z debiutującym w ringu Francisem Ngannou (0-1), jednak sam musiał zbierać się z desek i liczyć na przychylność sędziów.
Werdykt nie był jednomyślny i wzbudził spore kontrowersje. Świat boksu poniekąd przyjął wygraną faworyta z ulgą. W końcu to właśnie dzięki tej wygranej Fury może się wreszcie zmierzyć z Usykiem w starciu dwóch niepokonanych mistrzów wagi ciężkiej. Długo odwlekany pojedynek stanie się faktem już 17 lutego i również będzie częścią aktualnego "Sezonu w Rijadzie".
Pierwotnie do tej walki miało dojść właśnie 23 grudnia, ale kontuzja "Króla Cyganów" zmieniła te plany. Organizatorzy zadbali jednak o najlepsze możliwe zastępstwo –stąd obecność Wildera i Joshuy, którzy zmierzą się w dwóch najważniejszych walkach wieczoru. To ma być wstęp do rozstrzygnięcia rywalizacji dwóch artystów nokautu, która rozpala wyobraźnię kibiców mniej więcej od 2015 roku.
W sobotę obu nie czekają jednak typowe "walki na przetarcie", które są jedną z największych plag współczesnego boksu. Byli mistrzowie świata zmierzą się z niewygodnymi przeciwnikami, którzy są zaliczani do TOP 10 najlepszych zawodników wagi ciężkiej przez prestiżowy magazyn "The Ring". Joshua i Wilder będą faworytami, ale obu otaczają liczne znaki zapytania.
Amerykanin ma już 38 lat. W październiku 2021 roku został ciężko znokautowany w finale trylogii z Furym, a od tamtej pory spędził w ringu tylko niecałe 3 minuty, bo tyle potrzebował do tego by znokautować Roberta Heleniusa (31-3). Wiadomo, że zrzucił dodatkowe kilogramy, a w międzyczasie odbył również... duchową podróż po spożyciu ayahuaski. – Dzięki temu odnalazłem szczęście. Czuję się jak nowonarodzony – przekonywał Wilder.
I rzeczywiście – były mistrz świata na moment przestał snuć absurdalne teorie spiskowe na temat porażek z Furym. O jedynym pogromcy potrafił wypowiedzieć się ciepło, doceniając jego umiejętności, a nawet wyrażając nadzieję na kolejne spotkania. Nie wybiega jednak za bardzo w przyszłość – docenia skalę wyzwania, które czeka go już w sobotę. – Skupiam się na tym co przede mną. Wiele osób pyta mnie o walkę z Joshuą, o jego reakcje i tak dalej, ale nie mogę o tym zbyt dużo powiedzieć. Gdy wygramy nasze walki będziemy się mogli zastanowić nad tym co dalej – stwierdził Amerykanin.
Jedyna stała to zmiana
Joshua po porażkach z Usykiem wybrał inną drogą – postawił na aktywność. Sobotnia walka będzie jego trzecim pojedynkiem w 2023 roku – w ścisłej czołówce wagi ciężkiej niewielu pięściarzy stawia na tak dużą częstotliwość występów. AJ ostatni raz stoczył tyle walk w tym samym roku kalendarzowym... 8 lat wcześniej – gdy pierwszy raz został mistrzem. Dziś to zupełnie inny człowiek – 34-latek po przejściach, który wciąż szuka optymalnej formuły.
W pogoni za ringową doskonałością Joshua kolejny raz zmienił trenera. Nowym szkoleniowcem został Ben Davison – były opiekun... Tysona Fury'ego. Promotor Brytyjczyka przekonuje wprawdzie, że to rozwiązanie tymczasowe, które wymogła specyfika bokserskiego kalendarza. Faktem jest, że Derrick James – poprzedni trener AJ-a – to rozchwytywany fachowiec, który przygotowuje pięściarzy w Stanach Zjednoczonych, a ostatnio nie ma też najlepszej serii w wielkich walkach.
Davison z kolei doskonale zna Wallina – pojedynek z ambitnym Szwedem we wrześniu 2019 roku był zresztą ostatnią walką, przy której współpracował z Furym. Choć "Król Cyganów" został mistrzem świata już w kolejnym występie z innym narożnikiem, to zawsze z szacunkiem wypowiadał się o młodym szkoleniowcu, z którym zaczął współpracę po pokonaniu depresji – gdy ważył jeszcze grubo ponad 150 kilogramów.
– Najważniejsze, że Tyson wygrał. Przed rewanżem z Wilderem powiedział mi, że chce postawić na bardziej agresywne podejście. Walka pokazała, że miał rację, a ja życzyłem mu tego zwycięstwa bardziej niż czegokolwiek innego. Cieszę nie tylko za sprawą relacji trener-zawodnik, która nas połączyła, ale głównie przez naszą przyjaźń – ocenił Davison.
Czas pokazał, że nie potrzebował Fury'ego, by zdobyć uznanie kibiców. Pomogła w tym głównie praca z Leigh Woodem (28-3, 17 KO), który z Davisonem w narożniku został dwukrotnie mistrzem świata kategorii piórkowej, a dziś w wieku 35 lat wygląda najlepiej w całej karierze. Młody szkoleniowiec wyrobił sobie nazwisko również dzięki sukcesom z Joshem Taylorem (19-1, 13 KO) i Devinem Haneyem (31-0, 15 KO).
W duecie Joshua – Davison to trener jest tym młodszym. 31-latek nigdy nie stoczył zawodowej walki, ale stale wydłużająca się lista sukcesów najlepiej potwierdza jego potencjał. – Mój tata walczył na ringach amatorskich, więc boks poznałem mniej więcej wtedy gdy nauczyłem się chodzić. Sam stoczyłem kilka amatorskich pojedynków, a potem grałem na niezłym poziomie w piłkę – zdradził szkoleniowiec.
Na wielką scenę wprowadził go Billy Joe Saunders (30-1, 14 KO) – były mistrz świata dwóch kategorii. Potem Davison wygrał los na loterii z Furym, a każda kolejna współpraca otwierała przed nim nowe drzwi. Ważną rolę w jego sztabie odgrywa analiza. Odpowiada za nią Lee Wylie – analityk znany z rozkładania boksu na czynniki pierwsze na swoim YouTube'owym kanale.
I to właśnie postawienie na analizę i psychologię to atuty Davisona, które mogą wydatnie pomóc jego najnowszemu podopiecznemu. Joshua żyje boksem, ale w ostatnich latach można było odnieść wrażenie, że bywa mentalnie chwiejny. Najlepiej było to widać w ringu po drugiej porażce z Usykiem, gdy po kuriozalnej przemowie wyrzucił mistrzowskie pasy należące do rywala.
Ryzyko na ostatniej prostej
Wallin to jednak wymagający przeciwnik, który po raz pierwszy pokazał się na wielkiej scenie w 2019 roku podczas walki z Furym. Przeboksował wówczas 12 rund z faworytem, a w ostatniej zmusił nawet rywala do głębokiej defensywy i był blisko wygrania przed czasem. Brytyjczyk przez większość walki musiał walczyć z potężnym rozcięciem, które wielu innych arbitrów ringowych mogłoby skłonić do przerwania pojedynku.
W kolejnych latach Szwed był unikany, ale zdołał pokonać choćby solidnego Dominica Breazeale'a (20-2). Styl Wallina bywa efektywny, ale rzadko efektowny – większość jego walk w ostatnich latach kończyła się wygranymi na punkty. Pod koniec września Wallin odniósł jednak najcenniejsze zwycięstwo w karierze – w Turcji pokonał niejednogłośną decyzją Murata Gassijewa (30-1), byłego mistrza świata kategorii cruiser.
Walka z Joshuą może jednak z kilku względów dziwić. – Jeśli AJ ma się potem zmierzyć z Wilderem to dlaczego w grudniu walczy z niewygodnym mańkutem, który jest zupełnie innym pięściarzem? – pytał krytyczny wobec rodaka Carl Froch. Rzeczywiście trudno to logicznie argumentować, ale można się mimo wszystko cieszyć, że Joshua wybrał jednego z najlepszych dostępnych rywali, choć wcale przecież nie musiał.
Być może jest po prostu pewny siebie? Wallina zna już dobrze ponad dekadę. Pokonywał go w boksie olimpijskim, a w 2015 roku to właśnie Szwed był głównym sparingpartnerem przed pierwszą walką o tytuł mistrzowski z innym mańkutem – Charlesem Martinem (23-0-1). Stary znajomy tym razem dość nieoczekiwanie próbował zajść Brytyjczykowi za skórę. – Zakończyłem współpracę Davisona z Furym i w tym przypadku zrobię to samo – zapowiedział.
Potencjalnie trudny pojedynek może czekać także Wildera, który zmierzy się z byłym mistrzem świata. Król nokautu w długiej karierze pokonał tylko dwóch takich zawodników. Jego walka z Parkerem była przez moment rozważana w 2017 roku – gdy obaj byli niepokonanymi czempionami. – Wtedy uciekł przede mną. Zobaczył jak znokautowałem Geralda Washingtona i nagle zapadł się pod ziemię – tłumaczył Wilder na konferencji prasowej.
Dziś obaj są w innym miejscu. I o ile rywal Joshuy zalicza najlepsze miesiące kariery, tak Parker potrafił odrodzić się po raz kolejny. W 2018 roku zarobił fortunę za przegrane walki z Joshuą (23-1) i Dillianem Whytem (20-0) na Wyspach Brytyjskich. Potem nie zachwycał – dwukrotnie pokonał Derecka Chisorę (32-11), ale zdaniem dużej części obserwatorów w pierwszej walce otrzymał prezent od sędziów punktowych.
We wrześniu 2023 roku znany z niesamowitej odporności na ciosy Parker po raz pierwszy przegrał przed czasem – porozbijał go Joe Joyce (14-0). Nowozelandczyk wyciągnął jednak wnioski i szybko wrócił do ringu. Od tamtej pory stoczył trzy pojedynki – wygrał wszystkie i znów pojawił się w rankingach wagi ciężkiej. Ostatnia wygrana wpadła w oko szejkom – 28 października efektownie znokautował w Rijadzie Simona Keana (23-1).
Joshua i Wilder będą faworytami, a jeśli wygrają to w 2024 roku w Arabii Saudyjskiej dojdzie do dwóch walk, które sporo wyjaśnią w hierarchii najlepszych "ciężkich" ery post-Kliczko. Robocza data ich pierwszego spotkania to 9 marca, ale po ostatnim występie Fury'ego chyba mimo wszystko lepiej się do niej nie przywiązywać. Organizatorzy w ogóle odważnie poczynają sobie w królewskiej kategorii – aż 6 z 8 sobotnich walk odbędzie się właśnie w najcięższym limicie.
Z przystawek najlepiej zapowiadają się starcia Daniela Duboisa (19-2, 18 KO) z Jarrellem Millerem (26-0-1, 22 KO) oraz Arslanbeka Machmudowa (19-0, 18 KO) z Agitem Kabayelem (23-0, 15 KO). W pierwszym z nich młody Brytyjczyk wraca na ring po laniu z rąk Usyka i nieoczekiwanie daje szansę rywalowi, który kilka razy został złapany na dopingu, a do ringu może wnieść nawet 150 kilogramów. Druga walka to z kolei pojedynek niepokonanych zawodników o diametralnie różnych stylach.
W sobotę kibice zobaczą w sumie aż 6 zawodników z TOP 10 wagi ciężkiej według magazynu "The Ring". Dwaj najlepsi również są zaangażowani w projekt Saudów i do ringu wyjdą 17 lutego. A już wczesną wiosną można się spodziewać kolejnych hitowych zestawień – być może także z Chisorą, Ngannou, Zhileiem Zhangiem (26-1-1, 21 KO), Martinem Bakole (20-1, 15 KO) i Jaredem Andersonem (16-0, 15 KO).
– Przed nami festiwal boksu, coś absolutnie wyjątkowego. A za rok najlepsi w tych walkach będą rywalizować w jeszcze większych pojedynkach – zapowiada promotor Frank Warren. Dla kibiców to najlepsza możliwa wiadomość. Największym problemem ostatnich lat była stagnacja – najlepsi rzadko chcieli ze sobą walczyć. Wygląda na to, że niemoralne pieniądze szejków to niestety jedyna rzecz, która może to zmienić.
Boks, gala w Rijadzie - szczegóły:
Kiedy gala: sobota 23 grudnia
Start: 17:00 czasu polskiego
Karta walk:
Anthony Joshua (26-3, 23 KO) vs Otto Wallin (26-1, 14 KO)
Deontay Wilder (43-2-1, 42 KO) vs Joseph Parker (33-3, 23 KO)
Daniel Dubois (19-2, 18 KO) vs Jarrell Miller (26-0-1, 22 KO)
Dmitrij Biwoł (21-0, 11 KO) vs Lyndon Arthur (23-1, 16 KO)
Jai Opetaia (23-0, 18 KO) vs Ellis Zorro (17-0, 7 KO)
Arslanbek Machmudow (18-0, 17 KO) vs Agit Kabayel (23-0, 15 KO)
Frank Sanchez (23-0, 16 KO) vs Junior Fa (20-2, 11 KO)
Filip Hrgović (16-0, 13 KO) vs Mark De Mori (41-2-2, 36 KO)