Od marca 2022 roku Filip Peliwo występuje w zawodowych turniejach jako reprezentant Polski. Niegdyś najlepszy junior świata w rozmowie z TVPSPORT.PL podsumował ten okres i zastanowił się, czego mu obecnie brakuje względem lat, gdy odnosił największe sukcesy. 29-latek także bez zahamowań opowiedział o problemie, który zjada od środka turnieje niższej rangi. – Stawka wahała się chyba od trzech do pięciu tysięcy euro za mecz. I miała ona wzrastać wraz z liczbą ustawionych spotkań – zdradził obecnie 462. zawodnik rankingu ATP.
Michał Pochopień, TVPSPORT.PL: – Ponad półtora roku temu zadecydowałeś się na grę pod polską flagą. Owa decyzja przyniosła za sobą coś pozytywnego, albo wręcz przeciwnie – negatywnego?
Filip Peliwo, tenisista: – Absolutnie nie wpłynęło to na mnie negatywnie. Pomogło mi to szczególnie na początku, ale późniejsze zmiany w Polskim Związku Tenisowym skomplikowały sprawę. Po jakimś czasie wszystko się pomieszało, ale z tego, co wiem, to jeśli poprawię swój ranking, to będę opcją do gry w Pucharze Davisa.
– A czy w tym czasie otrzymywałeś jakieś wsparcie od PZT?
– Tak, na początku, właściwie do końca 2022 roku, mogłem na nie liczyć. Później nadeszły wspomniane zmiany i od tego czasu nie otrzymałem od związku nic. W tej chwili nie wspierają mnie w ogóle.
– Decyzja o grze dla Polski zbiegła się w czasie z twoimi przenosinami do naszego kraju. Jak się w nim czujesz? Co by nie mówić, większość dotychczasowego życia spędziłeś w Kanadzie.
– Na pewno jest inaczej, ale w Krakowie czuję się komfortowo. I co najważniejsze – będąc tenisistą, dobrze jest mieszkać w Europie. Łatwiej się podróżuje, do tego mam przy sobie rodziców. Zdecydowanie częściej ich widzę i myślę, że dobrze się zaaklimatyzowałem w Polsce.
– Traktujesz Kraków jako dom? A może tęsknisz za Kanadą?
– Czuję się tutaj jak w domu, ale także tęsknię. W końcu moja siostra i brat nadal są w Vancouver. Nie mogę zaprzeczyć, że nie chciałbym tam wrócić, bo świetnie byłoby ich zobaczyć, ale nie ciągnie mnie, aby znów tam żyć, nie chcę tego robić za wszelką cenę.
– A jak wiele czasu spędzasz w Krakowie? Każdą chwilę wolną od turniejowych startów wykorzystujesz na powrót do domu?
– W tym roku mało pracowałem z trenerem, miałem okres, że trenowałem w różnych miejscach. Przez to, że nie miałem jednej bazy, to często wracałem do Krakowa, gdy nie grałem turniejów. Teraz przenoszę się do Włoszech, co oznacza, że zmniejszy się liczba moich wizyt w tym mieście. Ale generalnie, jak mam kilka dni odpoczynku, to chętnie to robię. Natomiast, gdy jestem w treningu, to nie mam na miejscu fajnych warunków.
– Malezja, Tajlandia, Australia, Kazachstan, Tunezja czy Grecja to tylko kilka krajów, które w 2023 roku odwiedziłeś grając w tenisa. Przeciętny człowiek na pewno pozazdrościłby ci wizyt w tych destynacjach, a ty czym się kierowałeś przy wyborze?
– Zawsze w moich decyzjach kieruję się tym, aby zwiększyć szanse na zdobycie punktów rankingowych. A jeśli przy okazji mogę zobaczyć fajne miejsce, czy coś zwiedzić, to zawsze jest to fajny bonus. Generalnie nie wybieram miejsc, które mogą kojarzyć się tylko z fajnymi wakacjami. Najważniejsze jest, aby wszystko zgadzało się pod kątem tenisowym.
– Odliczasz już dni do końca 2023 roku? To nie był najlepszy sezon w twoim wykonaniu. Zakończyłeś go będąc notowanym w rankingu ATP na najniższej pozycji od 2016 roku.
– Cóż, to po prostu nie był dobry rok. Jak wspomniałem, nie miałem stałej bazy, a wiele meczów nie potrafiłem domknąć, nie wykorzystywałem swoich szans. Teraz skupiam się na okresie przygotowawczym, w którym zrobię wszystko, co mogę, aby pracować nad tym, czego brakowało w tym sezonie.
– Czego brakuje obecnemu Filipowi w porównaniu z Filipem z 2018 roku, który odnosił najlepsze wyniki w karierze?
– Jak to się mówi po polsku… Pewności siebie? Mam wiarę w siebie, wiem na co mnie stać, co mogę osiągnąć, ale problem pojawia się w decydujących fragmentach meczów. Ostatnio mi nie szło, to też siedzi w głowie.
Tamten Filip miał stałego trenera, który jeździł ze mną co tydzień na turnieje. Wykonywaliśmy dobrą pracę, szliśmy krok po kroku do przodu. Przez kilka miesięcy w tym roku też miałem trenera, ale on opiekował się także innym zawodnikiem i to wszystko się nie zgrywało. Było widać, że nic dobrego z tego nie wyjdzie, w połowie roku zrezygnowałem. Starałem się rozwiązać ten problem, ale trwało to dłużej, niż powinno. Dobrzy trenerzy albo byli zajęci albo bardzo drodzy. Nie ma łatwo, gdy nie ma się sponsora.
Udało mi się w końcu znaleźć rozwiązanie tej sytuacji i teraz powinno być lepiej. Chodzi o pełen podział obowiązków, organizację. Będąc bez trenera musisz wszystko robić sam. Samemu wychodzić na kort i jednocześnie dawać sobie rady. Sam decydujesz, co jest dla ciebie najlepsze. I możesz myśleć, że masz racje, ale spojrzenie trenera z innej perspektywy jest ważne. Mając go u swojego boku wychodzisz na kort i po prostu grasz. Nie masz miliona rzeczy w głowie, a wszystko analizujesz z trenerem po meczu. Dla mnie wszystko musi być proste, nieskomplikowane. Wówczas gram najlepszy tenis.
– Gdzie będzie się mieścić twoja baza?
– W mieście Foligno, klub to Tennis Training School. Niedawno odbyłem taki testowy tydzień. Różni włoscy gracze tam trenowali: Stefano Travaglia, Thomas Fabbiano czy Luca Vanni. Trenerami są byli tenisiści Claudio Fortuna i Riccardo Maiga. Dużo dobrych zawodników przeszło przez ten system. Sprawdziłem, jak on działa i wszystko mi odpowiada. Na miejscu mam wszystko: trenera od przygotowania fizycznego, fizjoterapeutę.
– Czy obecnie jesteś lepszym tenisistą niż kilka lat temu, w najlepszym okresie kariery?
– Czysto tenisowo? Ciężko powiedzieć. Technicznie pewnie tak, bo jest kilka rzeczy, które poprawiłem przez lata. Ale gra, jako całość, się nie zgrywa. Często ktoś może dobrze grać, dobrze uderzać w piłeczkę, ale meczów nie wygrywać. Wystarczy, że nie masz pewności siebie i wszystko inaczej wygląda. To na szczęście może się zmienić w jeden dzień, jeden turniej. Mam świetne momenty w spotkaniach, ale często nie umiem dowieźć prowadzenia do końca, utrzymać wysokiego poziomu gry. Jestem pewny, że to się zmieni. Jeszcze nie wiem, ile to potrwa, ale mam nadzieję, że krócej, niż dłużej.
– Rozegrałeś w 2023 roku mecz, po którym byłeś w pełni zadowolony z tego, co pokazałeś? Z którego gdybyś utrzymał poziom przez dłuższy czas, to byłbyś w innym miejscu w rankingu ATP?
– Dużo było takich spotkań. I co najciekawsze, często je przegrywałem, bo koniec końców nie utrzymywałem poziomu. Tak chociażby było w finale imprezy ITF w Izraelu, gdzie prowadziłem z Yshaiem Olielem 6:1, 5:2 i serwowałem. Grałem naprawdę świetnie, ale on wrócił, a mój poziom zaczął spadać. Mecz mi uciekł, ale do tego momentu mój rywal nie istniał.
Bardzo dobrze zagrałem też w Szanghaju z Li Tu. Co ciekawe rundę wcześniej wygrałem z Marcem Polmansem, ale nie grałem na aż tak wysokim poziomie. Z Li Tu przegrałem, ale gdybym regularnie grał w tenisa tak, jak w tym meczu, to…
– Przygotowywałbyś się obecnie do wylotu do Australii?
– Tak myślę! Mam poziom, który do tego jest potrzebny, ale prezentuję go niewystarczająco często. Dużo zmienić może obecność trenera na turniejach. Szczególnie teraz, jak w wielu turniejach jest dozwolony coaching, wskazówki w trakcie meczów są bardzo ważne.
Pamiętam mecz z Astany, gdzie grałem z Jewgienijem Karlowskijem. Przegrałem pierwszego seta, w drugiej partii prowadziłem 4:1. Wtedy zaczęło padać, przerwa trwała pięć albo dziesięć minut. Wówczas jego trener, Denis Istomin, odmienił jego grę. Gość wyszedł na kort i kompletnie zmienił swój plan gry, nawet inaczej poruszał się między punktami. Widać, że trener odbudował go mentalnie i napełnił go dobrą energią. Karlowskij wrócił i wygrał ten mecz w dwóch setach. Nie traktuj tego, jako moją wymówkę. Chcę tylko pokazać na przykładzie, jak dużą różnicą jest posiadanie szkoleniowca.
– Jaka jest rzeczywistość blisko 30-letniego tenisisty notowanego w połowie piątej setki rankingu ATP? Zarabiasz na siebie grając w tenisa?
– Zdecydowanie nie. Patrząc na ten rok, to mój bilans na koncie bankowym świecił na czerwono. Wydawałem więcej, niż zarabiałem. Na szczęście przed laty zdążyłem trochę odłożyć. Przede wszystkim miałem sponsorów, więc oszczędzałem. Mam ten komfort, że nie jestem w sytuacji paniki. Ale z drugiej strony kasa nie będzie się trzymać mnie zawsze i jeśli nie poprawię swojej pozycji rankingowej, to nie będę w stanie utrzymać się tylko z pieniędzy zarabianych w turniejach ITF, szczególnie przy obecnych wynikach.
– Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie życie bez tenisa?
– Zawsze jest zagrożenie, że przytrafi mi się jakaś groźna kontuzja albo skończą się pieniądze. Na pewno jednak szukałbym rozwiązania. Nie zostawiłbym tego tak po prostu. Mógłbym nawet łączyć to z trenowaniem innych tenisistów, aby mieć tylko szansę na granie.
– A widzisz siebie w jakiejś innej dziedzinie?
– Myślałem o tym nawet wtedy, gdy miałem najlepsze lata kariery. Interesowały mnie finanse, biznes. Jednak czym bardziej się angażowałem, to stwierdzałem, że to nie dla mnie. Na ten moment myślę, że po zakończeniu kariery zostanę trenerem. Nie dla mnie jest praca w korporacji, siedzenie przy biurku.
Nie mogę mieć pewności, jak to będzie wyglądać, ale z tenisem jestem związany całe życie. Myślę, że mam wiedzę, którą mógłbym wykorzystać pomagając innym, mam dobre oko. Dlatego wydaje mi się, że po tenisie będzie tenis. Tylko w innym wydaniu.
– Cieszy cię obecnie gra w tenisa? Czy to, co robisz, robisz po to, aby tę radość odzyskać?
– Bardzo dobre pytanie. To jest taka mieszanka. Radość zawsze jest, kocham to, co robię, uwielbiam podróżować. Dlatego stwierdzenie, że nie odczuwam radości, byłoby kłamstwem. Ale tak, całą pracę, którą wykonuję, wkładam w to, aby przyszłość była lepsza. Wiadomo, że jakbym grał na Wimbledonie, to cieszyłbym się dużo bardziej. Dajmy przykład Jana Zielińskiego, który świetnie sobie radzi w deblu. Na pewno on w tej chwili lubi tenis bardziej, niż ja.
– Nastolatkowie marzą o byciu numerem jeden czy wygrywaniu imprez wielkoszlemowych. W co ty celujesz na tym etapie kariery?
– Nic się nie zmieniło. Nadal marzę o byciu numerem jeden i wygraniu Wielkiego Szlema. Jeśli chodzi o krótkoterminowe cele, to chciałbym być notowany w okolicy 220. miejsca w rankingu, aby łapać się do wielkoszlemowych eliminacji.
– Groźby w mediach społecznościowych. Nie zapytam cię, czy je dostajesz, a po prostu jak dużo ich jest?
– Tak, otrzymuję je po każdym meczu. Także tych wygranych. Blokuję takich ludzi, nikomu nie odpowiadam, bo nie ma po co. Muszę jednak przyznać, że teraz jest tego mniej, niż chociażby kilka lat temu, gdy byłem świeżo po juniorskich sukcesach, czy w najlepszym etapie kariery. Nie mogę powiedzieć, aby był chociaż jeden mecz, który przegrałem, a moja skrzynka była pusta. Zawsze coś tam się pojawia.
– Jesteś w stanie się od tego odciąć?
– Wiadomo, że wolałbym czegoś takiego nie widzieć, ale na szczęście nie mam tak, że zobaczę taką wiadomość i myślę o niej przez kilka godzin. Emocjonalnie to nie jest jakiś wielki problem dla mnie, choć to jest jedna z najbardziej nieprzyjemnych konsekwencji gry w tenisa. Każdemu z nas zabiera to trochę energii, ja tracę ją na wspomniane blokowanie osób piszących do mnie. Ja już się do tego przyzwyczaiłem, ale wiem, że są zawodnicy, którym bardzo to przeszkadza.
– Często mecze podczas turniejów ITF ogląda pięć osób, z czego cztery robią to z powodu zakładów u bukmachera.
– Teraz jest tego mniej, niż kilka lat temu. Zaczęto przykładać do tego dużą wagę. Zdarzały się nawet turnieje, podczas których nie pozwalano zawodnikom wyciągać telefonów w pobliżu kortów. Osobiście potrafię na to nie zwracać uwagi, jak gram, ale gdy sam jestem obserwatorem, to z łatwością rozpoznaję takie osoby.
– Zdarzyły ci się sytuacje, że w trakcie turniejów twarzą w twarz dostawałeś niemoralne propozycje?
– Nigdy nie było tak, że ktoś podszedł do mnie i powiedział, że zapłaci mi za przegraną czy wygraną, ale miałem jedną sytuację, w której gość przed meczem powiedział mi, że obstawił na moje zwycięstwo. Odpowiedziałem mu, że zachował się trochę głupkowato, bo jego wyznanie nie pomogło ani jemu ani mi! (śmiech)
A kilka razy zdarzało się, że proponowano mi udział w ustawianiu meczów przez internet. Tak było w tym roku, gdy brałem udział w turniejach ITF w Wielkiej Brytanii. Na Instagramie dostałem propozycję współpracy z jednym z brytyjskich sklepów sportowych. Wszystko wyglądało dość legitnie – konto miało około 25 tysięcy obserwujących, byli naprawdę dobrze przygotowani. Często dostajemy dziwne propozycje sponsoringu, ale szybko da się wyczuć, że to jakiś bot czy naciągacz. Tutaj było inaczej. Uznałem, że może dostanę jakiś rabat na buty, albo naciągi, wstępnie się zgodziłem. Wtedy poproszono o kontynuowanie rozmowy na Whatsapp. Tam od razu dostałem propozycję ustawiania meczów, zachęcano mnie tym, że robi to inny gracz z TOP 600, podano kwoty, jakie zarabia.
– Możesz zdradzić o jakich kwotach w ogóle mowa?
– Stawka wahała się chyba od trzech do pięciu tysięcy euro za mecz. Ona wzrastała wraz z liczbą ustawionych spotkań.
Od razu zgłosiłem to do dyrektora turnieju i osób w Tennis Integrity Unit. Jeśli się nie mylę, to problem można mieć nawet wtedy, gdy ktoś wyśle ci propozycję, a ty jej nie zauważysz.
– Czyli koniec końców trzeba wszystko czytać...
– Tak. Łatwo jest powiedzieć, że nie widziało się wiadomości, ale może ona wyjść na jaw przy jakiejś innej sprawie i może być problem. Lepiej czytać wszystko. Szkoda byłoby stracić karierę przez coś tak głupiego i błahego.
– Osoby nakłaniające tenisistów do ustawiania meczów w imprezach ITF mają świetny plan działania. Czego przede wszystkim brakuje tym zawodnikom? Najczęściej właśnie pieniędzy, które im oferują, i to nie małe.
– Oni są świetnie zorganizowani, zazwyczaj nie kryje się za tym jeden człowiek. Nie chcę powiedzieć, że to mafia, ale swego rodzaju organizacja.
– Czy match-fixing jest swego rodzaju tematem tabu wśród tenisistów? Oglądacie jakiś mecz i ktoś wysuwa tezę, że jest on ustawiony? Czy unikacie takich tematów?
– Na pewno zdarzają się sytuacje, że patrzysz na mecz i myślisz, że dzieje się coś dziwnego. Albo gość miał kontuzje, nie chciało mu się grać, albo go ustawił. Nigdy nie mamy sto procent pewności. Często coś podejrzewamy, ale te osoby są też bardzo ostrożne. To nie jest tak, że jako tenisiści wiemy, kto ustawia mecze, jest z tego znany.
– Jesteś sobie w stanie wyobrazić, że są tenisiści, którzy po prostu żyją z ustawiania?
– Jestem o tym przekonany i dzięki temu zarabiają dużo więcej, niż mogą w turniejach ITF. Ktoś porzuca ambicje i łatwo jest w stanie się z tego utrzymać. To jest ludzka natura, że zdarza nam się wybierać drogę na skróty. Tak jak wspomniałem – mnie próbowano zachęcić tym, że robią to gracze z TOP 600, a sądzę, że tacy znajdą się też w Challengerach. Oczywiście nie mam sto procent pewności, ale bardzo bym się zdziwił, gdybym nie miał racji.
– A jak wielu z nich jest za to karanych?
– Ciężko powiedzieć. Widać jednak, że łapanych nie jest zbyt wielu zawodników. Myślę, że dużo trudniej jest kogoś złapać, niż po prostu to robić. Jakbym musiał odpowiedzieć, to powiedziałbym, że to pomiędzy 10 a 20 procent, ale to zgadywanie.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.