Pierwsza część rywalizacji była fatalna. To fakt, nie opinia. Dawno nie było tak trudnego momentu. Sezon jest jeszcze do odratowania – mówi nam Jakub Kot, trener i były skoczek. Przed biało-czerwonymi starty w Turnieju Czterech Skoczni. Być może w nim dojdzie do odrodzenia. Relacja tekstowa ze zmagań w TCS w TVPSPORT.PL.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jak oceniasz zmianę w sztabie Thomasa Thurnbichlera?
Jakub Kot: – Naprawdę się zdziwiłem. Nieoczywisty termin na takie ruchy. Wszystko zadziało się na dzień przed najważniejszym turniejem w sezonie. Pamiętam, gdy Adam Małysz robił reformę, dziękując Michalowi Doleżalowi i Grzegorzowi Sobczykowi. Wtedy wziął do siebie Thomasa, Mathiasa Hafele i Marca Noelke. To był nowy kręgosłup biało-czerwonych. Nagle okazuje się, że jeden z nich został odsunięty. Coś poszło nie tak, jak zakładali. Miałem okazję poznać Marca przed rokiem. Bardzo miły facet w rozmowie. Jest zakochany w neurocoachingu. Ma ogromną wiedzę. Nie zmienia to faktu, że miał też ciemne strony.
– Mianowicie?
– Nie jest to osoba z łatwym charakterem. Zaczął nieco tracić zaufanie trenera i zawodników. Kluczowy był fakt, że był odpowiedzialny za plany treningowe, które wysyłał do realizacji. Niestety, więcej przebywał w Niemczech niż w Polsce. Większość rzeczy wysyłanych przez niego realizowali Wojciech Topór i Krzysztof Biegun. Skoki to sport indywidualny. Trzeba poświęcać dużo czasu poszczególnym osobom. Tego zabrakło. Początek sezonu nie ułożył się po myśli. Wychodzi na to, że popełniono błędy w okresie przygotowawczym. W pewnym stopniu winę ponosił za to Noelke. Nie szukamy korekt w sprzęcie. Pozostaje skupić się na fizyczności.
– Podjęta decyzja ma na celu pobudzenie ekipy?
– Gdy są wyniki, jest pięknie. Rok temu w trakcie Turnieju Czterech Skoczni były zabawy w jajkami, układanie domków. Budowało się dobrą atmosferę. Teraz jest gorzej. Pojawiały się wypowiedzi Kamila Stocha i Dawida Kubackiego, że nie podobają się im uwagi, które otrzymują. Wewnątrz zespołu nie było kolorowo. Rozpędzony wózek nieco wyhamował. Odsunięcie Noelke to gest w kierunku starszych kadrowiczów. Marc niekoniecznie mógł złapać dobry kontakt z doświadczonymi skoczkami. Zastępuje go Topór. Wszyscy go znają. Jest od początku reformy. Ma bardzo dobry kontakt z Dawidem, Kamilem i Piotrem. Jest spokojnym trenerem. Będą mogli pogadać o każdym problemie. Nie bazuje na emocjach. Przeciwieństwo Noelke. Nastąpiło "przewietrzenie" szatni. Inwestujemy w przyszłość. Wojtek ma okazję dużo nauczyć się od Thurnbichlera.
– 22 grudnia w Zakopanem miały zostać przeprowadzone mistrzostwa kraju. Przeszkodziła pogoda, a zawodnicy dostali więcej wolnego. Ten czas im pomógł?
– Mimo wszystko jestem lekko zaniepokojony. Miał być spokojny trening, ale udało się wykonać tylko jedną jednostkę – w czwartek po południu. Trener nie miał okazji porównać najlepszych z tymi, którzy nadal walczą o miejsce w składzie. Przydałyby się zawody, w których wszyscy skaczą z jednej belki. Koniec końców przerwa i reset mentalny może wyłącznie pomóc. Nie zaszkodzić. Był czas na rozmowy z najbliższymi, skosztowanie dobrego jedzenia. Na chwilę można było zapomnieć o kryzysie. W skokach kluczowa jest głowa i mózg. Adrenalina, presja i koncentracja męczą ten mięsień. Zachowajmy spokój. Nie oczekujmy cudów.
– Co może nas czekać już w Oberstdorfie?
– Nie będzie tak, że od razu wygramy zawody. Liczę, że TCS będzie dobrą sportową imprezą. Austriacy i Niemcy są w znakomitej dyspozycji. Budzą się też Norwegowie i Ryoyu Kobayashi. Z polskiego punktu widzenia nie będzie tak, że mrugniemy i dwóch biało-czerwonych znajdzie się na podium, a czterech pozostałych powalczy o TOP15. To nierealny scenariusz. Chciałbym, żeby panowie – z konkursu na konkurs – stawali się coraz pewniejsi. Trener na pewno da każdemu z osobna zadania do wykonania. Trzeba będzie przebrnąć kwalifikacje i rywalizację w KO. Za nami bardzo słaby pierwszy period. Liczę, że teraz równia pochyła będzie skierowana ku górze. Trzymam za nich mocno kciuki. Jeśli będziemy mieli jednego zawodnika w TOP10, a dwóch w czołowej dwudziestce, na koniec turnieju, to będzie bardzo dobry wynik.
– W statystykach znów mamy bardzo starą kadrę...
– Z jednej strony musimy się cieszyć, że liderzy chcą nadal trenować. Mają motywację i chęci. Są najlepsi w kraju, dlatego jeżdżą na zawody. Stać ich na wygrywanie Pucharu Świata, ale jeszcze nie w tym momencie. Z drugiej strony trzeba zerkać na zaplecze. Nie ma kto zastępować mistrzów. Logiczne, że zawodnicy, którzy mają ponad 30 lat będą mieli od czasu do czasu kryzys. Szkoda, że szybko w ich miejsce nie pojawia się zawodnik z nową energię, walczący z czołówką. Miejsca w drugiej-trzeciej dziesiątce Pucharu Kontynentalnego nam nie imponują. Statystyki są nieubłagane. Mamy najstarszą kadrę i na tę chwilę tego nie zmienimy. Pielęgnujmy doświadczonych zawodników i szukajmy zdolnej młodzieży. Potrzeba wewnętrznej rywalizacji.
– Sezon jest jeszcze do uratowania?
– Zapewne tak, ale pierwsza część była fatalna. To fakt, nie opinia. Dawno nie było tak trudnego momentu. Przed nami TCS, PolSKI Turniej, potem mistrzostwa świata w lotach. Do końca marca dużo czasu. Jest co ratować. Nikt się nie załamuje. Turnbichler ma wizję, której trzeba zaufać. Czasu się nie cofnie, a bez sensu non stop analizować złe momenty. Na tę chwilę jest walka z wiatrakami. Fajnie byłoby, gdyby nasi nie drżeli o awans do 30. Liczę na realną zmianę.
– Thurnbichler ma się obawiać o przyszłość?
– Nie ma o czym gadać. Ma długofalowy plan. Nie sprowadziliśmy go tylko po to, by przez rok wycisnął jak najwięcej się da z doświadczonych zawodników. On chce rozwijać młodzież. Robi reformę systemu, która powoli, powoli jest wdrażana. Potrzebujemy czasu i cierpliwości. Nawet, jeśli sezon pójdzie na straty, nie powinniśmy podejmować bardzo radykalnych ruchów. Thomas ma wiele pomysłów. Czerpmy z tego. Nie panikujmy. Działajmy z głową. Odsuńmy tę dyskusję daleko w czasie.
Skoki narciarskie dzisiaj. Program TCS w Oberstdorfie (28.12.2023)
– czwartek 28.12.2023
14:00 – oficjalny trening
16:30 – kwalifikacje
– piątek, 29.12.2023
15:45 – seria próbna
17:15 – konkurs