Pickleball zyskał ogromną popularność nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w Europie i w Polsce. Wielu celebrytów zauważyło potencjał drzemiący w tej dyscyplinie i zdecydowało się na wielomilionowe inwestycje. Wielu tenisistów i tenisistek zaczyna grać w pickleball, bo nie jest tak forsowny, ryzyko kontuzji jest dużo mniejsze, a możliwość zarobienia pieniędzy coraz większa. Jak rozwija się pickleball w naszym kraju? Jakie są plany na najbliższe lata? O tym w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział prezes Związku Polskiego Pickleballa (Polski Pickleball), Marcin Matysik.
Michał Pochopień, TVPSPORT.PL: – Co przyciąga ludzi do pickleballa?
Marcin Matysik, Polski Pickleball: – Jest w tym sporcie pewien magnetyzm, który sprawia, że większość osób po odbiciu zaledwie kilku piłek, od razu połyka bakcyla. Większość z nas lubi pograć w pingponga, który nie jest specjalnie trudny, jest odprężający i nie wymaga posiadania super drogiego sprzętu oraz specjalistycznej odzieży. Pickleball to właśnie taki pingpong na sterydach – wyobraź sobie, że grasz w pingponga stojąc na stole i masz możliwość zagrywania piłek z powietrza. Niesamowita frajda!
– W USA korty tenisowe zamieniane są masowo na korty do pickleballa, dlaczego tak się dzieje?
– W Stanach Zjednoczonych obserwuje się dość spory odpływ ludzi z tenisa, to fakt. Powodów, dla których te osoby wybierają pickleball jest kilka. Pickleball jest po prostu łatwiejszy - nie jest tak forsowny, dlatego mogą w niego grać małe dzieci i osoby w podeszłym wieku, bez tak dużego ryzyka kontuzji. Pickleball jest atrakcyjny, gdyż bazuje głównie na strategii i precyzji zagrań – dwóch siedemdziesięciolatków może spokojnie pokonać w meczu deblowym dwudziestolatków. Do tego wszystkiego mały kort sprawia, że nie trzeba pokonywać dużych dystansów oraz umożliwia socjalizację, nawet w trakcie gry.
– Czy w takim razie rosnąca popularność pickleballa może stanowić poważną konkurencję dla tenisa?
– Ze swoją tradycją, prestiżem, rozpoznawalnymi w każdym zakątku świata gwiazdami i sponsorami wydającymi setki milionów dolarów, tenis znajduje się w czołowej piątce najbardziej popularnych dyscyplin sportowych na świecie. To prawdziwa potęga i w tym sensie ciężko mówić, że pickleball może stanowić jakieś realne zagrożenie w najbliższych latach. Tak się jednak składa, że już od lat osoby mające wpływ na to, co dzieje się w zawodowym tenisie, są oporne na innowacje. W rezultacie mecze tenisowe oglądane są przez coraz mniejsze rzesze fanów, które na dodatek stają się coraz starsze. Młodych tenis w telewizji po prostu nudzi i nie ma się co temu dziwić. Pickleball oferuje za to krótkie mecze, wiele efektownych akcji i mało przestoju w grze – a to może sprawić, że będzie stanowił ciekawą alternatywę dla młodszych widzów. W tym tkwi największy potencjał pickleballa.
– Tematyczny kanał Tennis Channel regularnie transmituje na swojej antenie rozgrywki zawodowego pickleballa. To nie do końca podoba się fanom tenisa.
– Tak, to tylko potwierdza trendy, o których wspominałem. Dwa miesiące temu wraz z władzami cyklu turniejów PPA, Tennis Channel stworzył już odrębny kanał tematyczny o nazwie Pickleball TV. Tego typu decyzje podejmuje się na podstawie badań rynku i szczegółowych analiz, a to sprawia, że ludzie zajmujący się pickleballem mogą patrzeć optymistycznie w przyszłość.
– Na jakim etapie rozwoju tej dyscypliny jesteśmy w Polsce?
– Od momentu pojawienia się pickleballa w Polsce w 2019 roku, działamy nieustannie, by ten nowy sport zaistniał w naszym kraju i podbił serca Polaków. Przystopowała nas nieco pandemia, ale nie straciliśmy zapału. Jako jedyna organizacja w Polsce zarządzająca dyscypliną, staramy się ją rozwijać kompleksowo. W styczniu 2023 roku zainaugurowaliśmy cykl rozgrywek Polish Pickleball Tour – obecnie prawie 300 osób jest sklasyfikowanych w naszych rankingach. W 2024 roku planujemy przeprowadzić 16 ogólnopolskich turniejów, w których weźmie udział 500-600 graczy z Polski i zagranicy. W rozgrywki planujemy również włączyć kategorie juniorskie. Wraz z Pickleball Coaching International (PCI) przeprowadziliśmy w sierpniu ubiegłego roku pierwszą edycję kursu dla instruktorów pickleballa w Gdyni, w którym wzięło udział 22 uczestników. W 2024 roku planujemy dwie edycje. Mamy również pierwszego sędziego międzynarodowego, Adama Malinowskiego. Jak widać pickleball rozwija się dynamicznie nie tylko za oceanem.
– Możemy mówić o jakiejś infrastrukturze w naszym kraju?
– Mamy obecnie 10 dedykowanych kortów z nawierzchnią typu hard. Ciekawostką jest fakt, że pierwsze pięć powstało w klubie tenisowym Arka Gdynia. W 2024 roku ma powstać kolejne 20-30 kortów. Dużą przewagą pickleballa jest jednak fakt, że można grać w zasadzie na każdej utwardzonej i równej nawierzchni – asfalt, tartan, wykładziny do badmintona sprawdzają się doskonale. W rzeczywistości można zbudować tysiące kortów wykorzystując istniejącą infrastrukturę.
– Jaką rolę pełni organizacja Polski Pickleball?
– Od samego początku moim celem było powołanie związku sportowego i z dumą mogę ogłosić, że właśnie powstał. Związek Polskiego Pickleballa (w skrócie Polski Pickleball) stworzyły trzy podmioty z Pszczyny (woj. śląskie), Poznania i Gdyni. W 2024 roku planujemy dołączyć kolejne siedem organizacji, które już zgłosiły chęć dołączenia i współpracy. Działamy też na arenie międzynarodowej. Od 2019 roku jesteśmy członkami International Pickleball Federation (IPF) oraz współtworzyliśmy European Pickleball Federation (EPF) wraz z naszymi partnerami z 25 krajów Europy. Wiele udało się już zrobić, ale jeszcze wiele przed nami. Jedynym z poważnych zadań na najbliższe miesiące będzie wyłonienie reprezentantów Polski na drużynowe Mistrzostwa Europy w listopadzie 2024 roku.
– Pickleballowa Polska zaistniała już w świecie za sprawą naszych zawodników. Niedawno Mateusz Matysik wygrał prestiżowy turniej w Austrii.
– Tak, to wielki i niespodziewany sukces. Należy wspomnieć także o Szymonie Zawartko, utalentowanym 20-latku z Warszawy, trzykrotnym zwycięzcy Polish Open w latach 2021-2023, który zdążył już zdobyć spore doświadczenie w turniejach międzynarodowych. Rozegrał nawet kilka turniejów w USA, wygrał również Mistrzostwa Australii. Na chwilę obecną Szymon i Mateusz to zawodnicy, którzy zarobili już na korcie pierwsze pieniądze i marzą o wielkiej karierze. Wspieramy ich jak możemy i liczymy na to, że będą podporą naszej reprezentacji na długie lata. Pośród kobiet liczymy na mieszkającą na co dzień w USA Darię Walczak oraz Ewę Radzikowską, obie są zawodniczkami w profesjonalnych ligach. Jeśli uda się przekonać panie do przyjazdu do Europy, mistrzostwo powinno być na wyciagnięcie dłoni.
– Czy liczycie na celebrytów, którzy mogliby pomóc w promocji pickleballa podobnie jak to miało miejsce w przypadku padla?
– Jak najbardziej! Pickleball jest nieodłączną częścią przygotowania do startów naszych skoczków, którzy pokochali ten sport i grają nawet w wolnym czasie. Według psychologa reprezentacji, pickleball działa na zawodników odstresowująco, tworzy dobrą atmosferę i scala całą drużynę. W pickleballa grywa także Dawid Celt, kapitan naszej żeńskiej reprezentacji tenisowej BJK Cup. Jest kwestią czasu, kiedy więcej celebrytów sięgnie po rakietki, podobnie jak ma to miejsce za oceanem.