Przejdź do pełnej wersji artykułu

Szef POLADA bezlitosny dla Głowackiego. To groziłoby mu w Polsce

/ Richard Riakporhe (z lewej) i Krzysztof Głowacki (fot. Getty Images) Richard Riakporhe (z lewej) i Krzysztof Głowacki (fot. Getty Images)

Nie milkną echa wpadki dopingowej Krzysztofa Głowackiego, w którego ciele wykryto zabronione substancje po ostatniej walce z Richardem Riakporhe'em. Były dwukrotny mistrz świata WBO w wadze junior ciężkiej został zawieszony na cztery lata. – Z dużym prawdopodobieństwem mogę założyć, że nałożona kara w Polsce byłaby identyczna – wyjaśnił dyrektor POLADA Michał Rynkowski w rozmowie z TVPSPORT.PL.

👉 KSW zareagowało na dyskwalifikację Krzysztofa Głowackiego

Czytaj też:

Grzegorz Proksa pełni obowiązki trenera reprezentacji Polski w boksie od 1 stycznia 2024 roku (fot. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl)

Grzegorz Proksa po nominacji na stanowisko trenera kadry olimpijskiej: chcę wprowadzić nowe standardy [WYWIAD]

Głowacki po walce z Riakporhe był podejrzewany o "obecność zabronionej substancji w organizmie" oraz "użycie lub próbę użycia zabronionej substancji". Chodziło o boldenon i jego pochodną. W dużym uproszczeniu to środek, który ma wpływać na zwiększenie siły fizycznej lub przyspieszenie procesu powrotu do zdrowia.

Polak dowiedział się o pozytywnym wyniku testu 6 kwietnia 2023 roku i od tego czasu był warunkowo zawieszony. Od tej daty Brytyjska Agencja Antydopingowa UKAD prowadziła też szeroko zakrojone postępowanie. Gdy Głowacki 12 czerwca 2023 roku złożył oświadczenie, w którym zapewnił o swojej niewinności (bez podania dowodów), w sprawę zaangażował się także Brytyjski Krajowy Panel Antydopingowy NADP. Zdaniem UKAD i NADP "nie ma wątpliwości, że pan Głowacki musiał użyć zabronionej substancji, aby wykryto ją w moczu". Zdaniem brytyjskich komisji Polak miał "wystarczająco dużo czasu od przesłuchania, by przedstawić dowody", ale tego nie zrobił. Efekt? Oficjalne oskarżenie i dyskwalifikacja na 4 lata. Kara rozpoczęła się 6 kwietnia 2023 i potrwa do 5 kwietnia 2027 roku.

Czytaj też:

Krzysztof Głowacki (fot. Getty Images)

Krzysztof Głowacki zabrał głos po ogłoszeniu, że w jego organizmie wykryto niedozwolone substancje

Mamy niemal identyczne przepisy dopingowe

Jak powiedział nam dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej POLADA Michał Rynkowski, Głowackiemu groziłaby taka sama kara, gdyby sytuacja miała miejsce w Polsce:

Przepisy antydopingowe funkcjonujące w Wielkiej Brytanii są niemalże identyczne jak w Polsce. UKAD oraz POLADA stosują przepisy Światowego Kodeksu Antydopingowego. Wobec tego, sprawa byłaby rozpatrzona w sposób analogiczny i z dużym prawdopodobieństwem mogę założyć, że nałożona kara byłaby identyczna – tłumaczy Rynkowski w rozmowie z TVPSPORT.PL.

"Sam jestem zaskoczony"

Co ciekawe, w teorii jest możliwe, że boldenon jest naturalnie wytworzony przez organizm. Biorąc pod uwagę fakt, jak długo trwało śledztwo wobec Głowackiego, trudno przypuszczać, by Brytyjczycy się pomylili lub tego nie sprawdzili:

– Dzisiaj w przypadku wykrycia śladowych ilości boldenonu, stosuje się dodatkową analizę rozstrzygającą za pomocą, której można zweryfikować pochodzenie substancji i stwierdzić czy została ona naturalnie wytworzona przez organizm, czy jest pochodzenia zewnętrznego. Zakładam, że w przypadku Krzysztofa Głowackiego właśnie taka analiza została zastosowana – dodaje.

Czytaj też:

Witalij Kliczko złożył życzenia Mateuszowi Masternakowi. "Nigdy się nie poddawaj, walcz dalej i idź naprzód"

Jak zaznacza, wyniki próbek są znane w ciągu 20 dni od dnia otrzymania ich przez laboratorium. Dlaczego zatem dopiero teraz, prawie rok od walki, poznaliśmy wyniki badań?

Sam jestem zaskoczony, POLADA informuje o swoich sprawach najpóźniej po postawieniu zarzutu. Widocznie przedstawiciele UKAD uznali, że dla dobra sprawy wcześniejsza publikacja nie jest konieczna – podsumowuje dyrektor POLADA.

Głowacki i tak będzie walczył

Czy to oznacza koniec kariery Głowackiego w sportach walki (obecnie jest zawodnikiem KSW)? Absolutnie nie. Dyskwalifikacja wpływa tylko na jego działalność bokserską. Jego występy w MMA nie są zagrożone.

Nic się nie zmienia. Nie dotyczy to KSW, bo nie działo się to pod auspicjami federacji – powiedział Martin Lewandowski, współwłaściciel federacji w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Źródło: tvpsport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także