Przejdź do pełnej wersji artykułu

"Spowiedź" Głowackiego. "Nie byłbym sobą, gdybym stosował doping"

Jak grom z jasnego nieba spadła na początku roku informacja o wykryciu niedozwolonych środków w ciele Krzysztofa Głowackiego po walce z Richardem Riakporhe'em. Były dwukrotny mistrz świata WBO w wadze junior ciężkiej udzielił szczerego wywiadu TVP Sport, w którym ujawnił nieznane kulisy sprawy. Rozmowa ukazała się w magazynie Ring TVP Sport.

 👉  Szef POLADA bezlitosny dla Głowackiego. To groziłoby mu w Polsce

Czytaj też:

Grzegorz Proksa pełni obowiązki trenera reprezentacji Polski w boksie od 1 stycznia 2024 roku (fot. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl)

Grzegorz Proksa po nominacji na stanowisko trenera kadry olimpijskiej: chcę wprowadzić nowe standardy [WYWIAD]

Do walki Głowackiego z Riakporhem doszło 21 stycznia 2023. Polak przegrał w 4. rundzie po technicznym nokaucie. O zarzutach dopingowych nasz rodak dowiedział się na początku kwietnia. W wywiadzie dla TVP Sport zdradził, jak przebiegało dochodzenie. 

– Oczywiście, że nie stosowałem dopingu. Nie byłbym sobą, gdybym go stosował. Nie mam zielonego pojęcia, skąd się wzięły pozytywne wyniki testu antydopingowego. Dochodzenie trwało ponad pół roku. Było bardzo śmieszne. Cały czas spotykaliśmy się na FaceTime. Były tam chyba cztery osoby, ja byłem z tłumaczem. Ciągle mi powtarzali, żebym się przyznał. Mówili, że grożą mi cztery lata, ale jeśli się przyznam, to dostanę dwa lata. Pytałem, do czego mam się przyznawać? Nic nie brałem, chyba że dali mi w Anglii coś do jedzenia. Przesłuchania wyglądały ciągle tak samo. Nie przyznałem się – powiedział. 

"Główka" nie zgadzał się z działaniami Brytyjczyków. Stwierdził, że cała sytuacja była grą w "kotka i myszkę". Głównym zarzutem polskiego pięściarza jest czas, po jakim odezwano się do niego w sprawie dopingu. 

– Nie wierzę w argumentację brytyjskiej komisji. Pytałem, dlaczego odezwali się dopiero w kwietniu. Jeśli kontrola antydopingowa złapie cię po zawodach, to wiesz o tym już po dwóch czy trzech tygodniach. Odezwali się trzy miesiące po walce, więc nawet nie mam pewności, czy to moje próbki. Tak im powiedziałem – opisał. 

Czytaj też:

Krzysztof Głowacki (fot. 400mm.pl)

KSW zareagowało na dyskwalifikację Krzysztofa Głowackiego

Kilka dni przed walką w Manchesterze Polak odwiedził warszawską klinikę z powodu kontuzji ręki. Przyznał, że otrzymał blokadę sterydową. Komisja nie przyjęła lekarskiej dokumentacji.

– Do teraz jeszcze nie mogę domknąć ręki. Co pół roku muszę przyjmować blokadę ze sterydu. Dzięki temu mogę boksować. Powiedziałem o tym komisji. Spytali, dlaczego nie poinformowałem o tym podczas kontroli. Ale czy ja mam wszystko po walce pamiętać? Mój błąd. Miałem wziąć papier od lekarza i wszystko dać. 18 października wydali na mnie wyrok, a w listopadzie chcieli papier. Gdy go dałem, stwierdzili, że dokumentacja nie jest wystarczająca – opowiedział. 

Głowacki został zdyskwalifikowany na cztery lata w świecie zawodowego boksu, ale nie wpływa to na jego obecne działania, gdyż oficjalnie zakończył przygodę z pięściarstwem. Obecnie jest zawodnikiem MMA w federacji KSW. Polak przeprosił kibiców za całe zamieszanie, jednocześnie przyznając, iż nie żałuje tego, jak potoczyła się jego historia. 

– Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie dajcie się zwieść. Nie wiem, dlaczego tak jest. Bardzo was przepraszam za taką sytuację. Mimo wszystko cieszę się, że tak wyszło, bo nadal bym tkwił w tym boksie, gdzie są układy i układziki. Rządzą promotorzy, a pięściarze są marionetkami. Jestem teraz w poważnej grupie KSW. Tu człowiek jest zupełnie inaczej traktowany. Tam jesteś jak taki piesek – skwitował. 

Całą rozmowę, w której poruszonych zostało więcej wątków, w tym m.in. duża walka w Kanadzie, którą Głowacki miał stoczyć w czerwcu, można obejrzeć na kanale YouTube TVP Sport. Temat będzie również omówiony w czwartkowym programie "Ring TVP Sport".


Źródło: tvpsport.pl
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także