{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Sędziowie piłkarscy jak policjanci i ratownicy? Możliwe, że będą biegać po boisku z kamerami!
Rafał Rostkowski /Sędziowie biegający w czasie meczów z kamerami zainstalowanymi na ich koszulkach? Tak już wkrótce może wyglądać rzeczywistość w rozgrywkach piłki nożnej na wszystkich szczeblach, także w Polsce.
Wybór nigdy nie był tak prosty. Marciniak najlepszy na świecie
Takie same kamery, jakich używają na przykład policjanci czy ratownicy, w piłce nożnej mogłyby pełnić trzy funkcje:
– tam, gdzie jest VAR, pomagałyby w weryfikacji kontrowersyjnych sytuacji widocznych i słyszalnych tylko z pozycji sędziego;
– wszędzie indziej dostarczałyby materiał dowodowy w sprawach dotyczących znieważenia sędziów, prób zastraszania i kierowania gróźb karalnych pod adresem arbitrów;
– ale przede wszystkim miałyby zniechęcać do przemocy i podnosić standardy zachowań, aby piłka nożna przestała kojarzyć się z powszechnym chamstwem i bandytyzmem.
Propozycję, żeby sędziowie sportowi zostali wyposażeni w takie same kamery, jakich używają na przykład służby mundurowe czy ratownicze, zgłosił adwokat Marcin Śmiałek zajmujący się różnymi sprawami dotyczącymi sędziów piłki nożnej. Pierwszy napisał o tym redaktor Robert Błoński. Przeprowadził z mecenasem Śmiałkiem wywiad, który ukazał się w "Przeglądzie Sportowym" pod tytułem "Sędzia, czyli funkcjonariusz publiczny".
Rozmowa redaktora Błońskiego z mecenasem Śmiałkiem zajmuje całe dwie strony w papierowym wydaniu "PS". Niektóre jej fragmenty mogą być szokujące – tylko nie dla sędziów, którzy to, o czym mówi Śmiałek, znają z cotygodniowej rzeczywistości piłki nożnej niższych szczebli: lig okręgowych, różnych klas A czy B, a nawet z rozgrywek młodzieżowych i dziecięcych. Śmiałek potwierdza, że sędziowie ukrywają akty przemocy nawet wtedy, gdy sami są bici, opluwani, zastraszani czy słyszą groźby karalne.
– Nazwałbym to realizmem sędziów – mówi Marcin Śmiałek. I tłumaczy przyczyny tego zjawiska: – Przecież najczęściej są pozostawieni sami sobie oraz zmuszeni do samodzielnego finansowania, by sprawiedliwości stało się zadość. (…) W przypadku najczęstszych sytuacji, to jest naruszenia nietykalności cielesnej z rozstrojem zdrowia krótszym niż siedem dni, zniewagi, czy zniesławienia, mówimy o przestępstwach z oskarżenia prywatnego. Oznacza to, że sędzia musi z własnej inicjatywy sformułować akt oskarżenia, wskazywać dowody, popierać sprawę w sądzie. Prowadzenie postępowania z oskarżenia prywatnego wiąże się najczęściej z potrzebą pomocy adwokata i odbywa się na koszt sędziego sportowego wychodzącego z inicjatywą aktu oskarżenia. Jego zajęciem nie jest przecież ściganie aktów przemocy, na które ten arbiter jest stale, z racji profesji narażony, lecz podejmowanie właściwych decyzji na boisku. W tym sensie, doświadczony sędzia, mając świadomość, jak działa system prawny, niejednokrotnie odpuszcza kierowanie sprawy do sądu. Brak wyciągania konsekwencji wobec stosujących przemoc może niestety stanowić zachętę do dalszego takiego postępowania, zachętę zarówno dla sprawcy przemocy, jak i zachętę dla tych osób, które widzą, że przemoc pozostaje bezkarna.
Śmiałek twierdzi, że dla lepszej ochrony sędziów sportowych przed przemocą potrzebne są odpowiednie kampanie medialne, formalne wsparcie ze strony związków sportowych oraz zmiany w prawie. Adwokat zauważa, że pomysł wpisania sędziów sportowych na listę funkcjonariuszy publicznych – jednogłośnie uznany za słuszny przez senacką Komisję Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz zgodnie poparty przez polskie związki sportowe oraz przez Ministerstwo Sportu i Turystyki – powinien "prowadzić do wyeliminowania napaści fizycznej oraz zniewag czy gróźb wypowiadanych publicznie", ale mecenas mówi również, że zniewagi, groźby czy próby zastraszania sędziów twarzą w twarz, na osobności, czyli bez żadnych świadków, można będzie wyeliminować z piłki nożnej, czy w ogóle ze sportu, tylko dzięki wyposażeniu sędziów w odpowiednią technologię.
– Dajmy arbitrom narzędzia, by mogli skutecznie przeciwdziałać przemocy. Dobrym rozwiązaniem byłyby na przykład takie kamery, jakimi posługują się np. służby mundurowe czy ratownicze – mówi adwokat Marcin Śmiałek.
Według niego byłby to logiczny krok, zarówno zważywszy na istniejące możliwości techniczne i popularność takich kamer, jak również dla uniknięcia wątpliwości co do rzeczywistego przebiegu różnych zdarzeń.
– Jest to urządzenie, które chroni nie tyle konkretnego człowieka, ile prowadzi do zobiektywizowania wydarzenia. Może służyć ochronie sędziego sportowego, ale i sportowca czy kibica, gdy w emocjach arbitrowi wydaje się, że został znieważony, a po odtworzeniu nagrania, na spokojnie, wychodzi, że się przesłyszał. Proszę zauważyć, że gdy np. policja jest zaopatrzona w kamery i informuje obywatela, że interwencja jest nagrywana, ma to efekt studzący emocje. Obie strony starają się zachowywać jak najspokojniej, mając świadomość, że w razie wątpliwości każde zachowanie może zostać odtworzone i ocenione. Prowadzi to do zwiększenia kultury realizowanej interwencji i analogicznie powinno prowadzić do zwiększenia kultury komunikacji na boisku oraz zmniejszenia patologicznego zjawiska przemocy wobec sędziów – mówi mecenas Marcin Śmiałek.
Problem narastającej przemocy wobec sędziów piłki nożnej dostrzegają również FIFA i The IFAB, czyli jedyna organizacja upoważniona do ustalania treści piłkarskich "Przepisów gry". Z obu tych źródeł wiemy, że obie organizacje szukają możliwie najlepszych sposobów zwalczania przemocy i wspólnie konsultują, co można zrobić, aby znacząco poprawić bezpieczeństwo sędziów. Gdy piłkarscy konserwatyści, którzy przez długie dziesięciolecia w świecie piłki nożnej stanowili większość, nie chcieli pozwolić sędziom korzystać z powtórek wideo, to właśnie władze FIFA i The IFAB wspólnie uzgodniły, że wprowadzą system VAR. Podobnie może być z wyposażeniem sędziów w kamery i dodatkowe mikrofony.