| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Warta Poznań rozpoczęła w środę przygotowania do drugiej części sezonu. W pierwszych zajęciach udział wzięło 28 piłkarzy. – Odkąd jestem tu trenerem, nigdy nie miałem tylu zawodników na treningu – nie krył zadowolenia trener Zielonych Dawid Szulczek.
Śląsk bierze talent z Lecha Poznań! [NASZ NEWS]
Pierwszy trening Warciarze musieli przeprowadzić na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Ze względu na ujemne temperatury, boiska z naturalną trawą, którymi dysponuje klub, nie nadawały się do użytku.
– Na pewno jest to jakiś mały problem, bowiem te obciążenia mocniej "wchodzą w nogi". Na ten moment boiska naturalne się nie nadają, więc musimy sobie radzić inaczej. Może pogoda na razie trochę przeszkadza, ale mamy takie warunki i trzeba po prostu ciężko pracować – stwierdził pomocnik Warty Maciej Żurawski.
Szulczek przyznał, że praca na sztucznej trawie nie jest aż tak dużym dyskomfortem. Cieszył się przede wszystkim ze znakomitej frekwencji na inauguracyjnych zajęciach.
– Nie zaprzątam sobie głowy tym, czy trenujemy na naturalnej trawie, czy na sztucznej. Szukam pozytywów i cieszymy się, że jest nas tak wielu. Odkąd jestem trenerem Warty, pierwszy raz miałem 25 zawodników z pola, w tym 24 zdrowych. Adam Zrelak trenuje indywidualnie, a rehabilitację przechodzi jeszcze Kacper Przybyłko. Pozostali piłkarze, którzy mieli drobne urazy, wyleczyli się i są w pełnej dyspozycji – podkreślił opiekun poznańskiego zespołu.
Jak dodał, w czerwcu ubiegłego roku, gdy drużyna zaczynała przygotowania do nowego sezonu, sytuacja kadrowa była daleka od idealnej.
– Teraz zaczynamy pracę zupełnie z innego pułapu. Wczoraj w naszym gronie wspominaliśmy, że na pierwszym treningu przed nowym sezonem było zaledwie pięciu zawodników, którzy nie byli w wieku młodzieżowca. Dziś takich piłkarzy było więcej niż 15. I to jest dla mnie powód do optymizmu – powiedział.
Szulczek zapewnił, że podczas zimowych treningów będzie kładł nacisk przede wszystkim na trening z piłkami, a przygotowanie motoryczne, praca nad siłą będzie tylko dodatkiem.
– W tej kwestii dużo zależy od wyników badań. To one pokazały trenerowi od przygotowania motorycznego kierunek, w którym powinniśmy iść w naszej pracy. Generalnie 80 procent treningu to czas, gdy mamy piłkę przy nodze, a biegi kompensacyjne są tylko dodatkiem. To nie jest tak, jak 10 lat temu, gdy zaczynałem swoją przygodę z piłką. Rozkładało się pachołki, trenowało się z zegarkami, a piłki nie zawsze były na zajęciach. Teraz jest nieco inaczej, mamy GPS-y i jeśli ktoś, czegoś nie zrobił, to musi na koniec treningu to uzupełnić.
Szkoleniowiec przyznał, że w najbliższych tygodniach nie należy spodziewać się większych ruchów kadrowych.
– Gdybyśmy nie zrobili tych trzech wzmocnień we wrześniu i październiku (Warta pozyskała w tym okresie Martona Eppela, Tomasa Prikryla i Bogdana Tiru), pewnie teraz byłoby więcej zamieszania, a tak mamy zawodników, którzy się znają i są ze sobą zgrani. Jeśli ktoś do nas dojdzie, to będzie to odpowiedzią na to, że ktoś od nas odejdzie. Czekamy na powrót do zdrowia Zrelaka, który będzie czymś więcej niż nawet dwa transfery. Potrzebuje on jeszcze kilku tygodni, ale jedzie z nami na zgrupowanie do Turcji. Wierzymy, że w okolicach marca wróci na boisko – wyjaśnił.
Warta przez najbliższe 10 dni będzie trenować w Poznaniu lub w Grodzisku Wielkopolskim. 20 stycznia rozegra w Łodzi mecz kontrolny z Widzewem. Dzień później poznaniacy polecą na dwutygodniowe zgrupowanie do tureckiego Side, gdzie rozegrają trzy sparingi: z ukraińskim LNZ Czerkasy, czeskim Slovanem Liberec oraz macedońską Szkendiją Tetowo.
Zieloni po 19 kolejkach zajmują 15. miejsce w tabeli. W pierwszym spotkaniu ligowym w tym roku 11 lutego w Grodzisku Wielkopolskim podejmować będą mistrza Polski Raków Częstochowa.