| Piłka ręczna / Pozostałe rozgrywki
To jedna z największych sensacji w historii mistrzostw Europy! Debiutujące w turnieju Wyspy Owcze po kapitalnym meczu zatrzymały jednego z głównych faworytów do medalu, Norwegię, remisując w sobotni wieczór 26:26 (13:14). Taki rezultat definitywnie wyrzucił za burtę turnieju rywalizujących w tej samej grupie Polaków.
👉 Dwa mecze i... do domu. Klęska Polaków na Euro...
Po sobotniej klęsce ze Słowenią (25:32), biało-czerwoni mieli już tylko matematyczne szanse na awans do drugiej rundy mistrzostw. By tak się stało, w pierwszej kolejności musieli liczyć na pomoc Farerów w wieczornym starciu z Norwegami. Jedynym wynikiem, jaki urządzał naszych graczy, było zwycięstwo kopciuszka – i to jak największą liczbą goli.
Zakładając jednak, że Farerzy pokonaliby Norwegów jednym trafieniem, biało-czerwoni w dalszej kolejności musieliby sami wygrać w poniedziałek z Farerami i to – uwaga – różnicą minimum 22 goli, a następnie ściskać kciuki za Słoweńców, by ci zwyciężyli w kończącym rywalizację w grupie meczu z Norwegami.
Tak scenariusz dałby biało-czerwonym awans do kolejnego etapu. I jednocześnie był zupełnie abstrakcyjny, tak jak i nierealne wydawało się, by mające ledwie 50 tysięcy mieszkańców Wyspy Owcze wygrały z jedną z czołowych reprezentacji świata.
Norwegowie w ostatnich siedmiu latach dwukrotnie zostawali wicemistrzami świata (2017 i 2019). Przed czterema laty wrócili z mistrzostw Europy w Chorwacji z brązem. Dwa lata temu zakończyli Euro na 5. pozycji, a przed rokiem wywalczyli 6. miejsce w rozgrywanych w Polsce i w Szwecji mistrzostwach świata.
Dla Wysp Owczych sobotni mecz był natomiast drugim (!) w historii spotkaniem na imprezie rangi mistrzowskiej. Pierwsze rozegrali przed dwoma dniami – i po niezwykle ambitnej walce ulegli Słoweńcom 29:32. I choć w oczach ekspertów i kibiców zyskali tym występem wiele, to nikt nie zakładał, że będą w stanie zatrzymać rozpędzonych Norwegów, którzy dwa dni wcześniej rozbili Polaków 32:21.
Ale tak właśnie się stało. Po niezwykle zaciętym i wyrównanym spotkaniu Farerzy wywalczyli pierwszy punkt w historii startów w mistrzostwach Europy – i dokonali tego w niezwykłych okolicznościach. Do 51. minuty i wyniku 23:23 obie ekipy szły łeb w łeb. Wtedy jednak Norwegowie zdobyli trzy gole z rzędu, odskakując na prowadzenie 26:23. Taką przewagę utrzymywali jeszcze na 98 sekund przed końcem spotkania. Potem jednak Farerzy rzucili dwie bramki, a w ostatnich sekundach doszło do cudu.
Cztery sekundy przed końcem meczu norweski rozgrywający Harald Reinkind w prostej sytuacji dał sobie odebrać piłkę i dodatkowo sfaulował uciekającego mu rywala. Sędziowie musieli wykluczyć go z gry, a Farerom przyznać rzut karny. Ten na bramkę zamienił Elias Ellefsen a Skipagotu, wprawiając w ekstazę ponad 5 tysięcy rodaków na trybunach hali w Berlinie.
Zdobywając punkt, Farerzy zachowali szansę na awans do kolejnego etapu. Do tego będą jednak potrzebować zwycięstwa nad Polakami w poniedziałek (i to jak najwyższego) oraz porażki Norwegów ze Słoweńcami (również jak najwyższej). Mecz biało-czerwonych o godz. 18:00. Relacja "na żywo" na TVPSPORT.PL.
ME piłkarzy ręcznych, grupa D:
Wyspy Owcze – Norwegia 26:26 (13:14)
Najwięcej goli: dla Wysp Owczych – Elias Ellefsen a Skipagotu i Teis Horn Rasmussen – po 5, Hakun West av Teigum – po 4; dla Norwegii – Alexandre Blonz 8, Goeran Johannessen 6