| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn
Za reprezentacją Polski dwa mecze i dwie porażki na Euro 2024. Selekcjoner Marcin Lijewski zapewnia, że jego zespół nie jest tak słaby, jak wskazują na to wyniki spotkań z Norwegią i Słowenią. – Sami pomogliśmy im w tych zwycięstwach. Takie głupie błędy na poziomie mistrzowskim nie powinny się zdarzyć – ocenia i tłumaczy, co będzie najtrudniejsze w meczu z Wyspami Owczymi.
Damian Pechman, TVP Sport: – Gdybyś miał jeszcze raz zacząć mecz ze Słowenią, to czy coś byś zmienił? A może rywal był poza zasięgiem i zmiany nic by nie dały?
Marcin Lijewski: – Tak, oglądając jeszcze raz mecz ze Słowenią – jako trener zrobiłbym kilka rzeczy inaczej. Tak, zgadzam się – rywal jest lepszy. Ale też nie na tyle, jak pokazuje to wynik naszego spotkania. Nie podoba mi się liczba popełnionych błędów. Takich seryjnych błędów. To po raz kolejny "wyrzuciło" nas z meczu. Wcześniej z Norwegią, teraz ze Słowenią. To nasz największy kłopot – popełniamy błędy, które nie są wymuszone przez przeciwnika. Rozgrywamy spokojnie akcję i na koniec ktoś poda piłkę koledze w nogi albo metr za wysoko, albo dwa metry do przodu. To są głupoty, które na poziomie mistrzowskim nie powinny się zdarzyć.
– Jesteś przekonany, że nie jesteśmy tak słabi, jak wskazują na to wyniki meczów z Norwegią i Słowenią?
– Tak, jestem. Uważam, że sami wyciągnęliśmy rękę do rywali i sami im pomogliśmy w tych zwycięstwach.
– Dostrzegasz w naszej grze jakieś plusy? Coś optymistycznego?
– Jesteśmy rzetelnie przygotowani do każdego spotkania. W drużynie panuje naprawdę dobra atmosfera. W tych dwóch meczach mieliśmy dobre początki. Gdybyśmy byli naprawdę słabi, to byśmy od początku zaczynali źle i później byłaby jedna, wielka rzeźnia. A my – do 15-20 minuty – potrafiliśmy grać nimi jak równy z równym. Niestety, ale – i tutaj się powtórzę – głupie błędy są przyczyną naszych problemów. Musimy to zniwelować. Zespół musi być bardziej skoncentrowany. Zawodnicy muszą mieć świadomość, że w ten sposób całe nasze przygotowania i ciężka praca, idą na marne.
– W meczu ze Słowenią na pewno nie pomogli nam bramkarze...
– Nie mieli w sobotę dużego pola do popisu. Było kilka kontrowersyjnych piłek, które mogli wyciągnąć, ale nie zrobili tego. Na przykład wkrętka, którą Mati (Mateusz Kornecki – red.) dostał pod koniec pierwszej połowy, nie powinna się zdarzyć. Inna sprawa, że na czasie mówiłem obrońcom, że nie mogą pozwolić Słowenii na oddanie rzutu. Na pewno bramkarze chcieli zagrać dobrze, chcieli odbić więcej piłek. Ale nie będę ich teraz biczował. Bramkarz jest częścią drużyny i stanowi naczynie połączone z obroną. Bez dobrej obrony nie jest w stanie wiele zrobić.
– Czy zespół w ogóle wie, jak ma grać w ataku? Można odnieść wrażenie, że jest w tym dużo przypadku.
– Popełniamy w ataku błędy, ale nie wynikają one z tego, że zawodnicy nie wiedzą, co i jak mają grać. Nasza taktyka została mocno uproszczona. Nie było czasu, aby uczyć zawodników skomplikowanych zagrywek. W większości je znają, bo grają tak w swoich klubach. Teraz tylko musi się to wszystko się ładnie zgrać na boisku. Na przykład: gramy w ataku zagrywkę "X" – Michał Olejniczak musi zaatakować na środek, a Maciej Gębala musi odejść na bok, o jednego przeciwnika dalej. Ale Maciek tego nie robi i wtedy rodzą się problemy. W meczu ze Słowenią było kilka sytuacji, w których ustalenia taktyczne nie funkcjonowały.
***
Marcin Lijewski o meczu z Wyspami Owczymi:
– Będzie bardzo trudno. Wyspy Owcze zagrały dwa, bardzo dobre mecze. Spełniają swój amerykański sen. Chyba oni sami nie przewidywali, że ten turniej pójdzie im tak dobrze. My mamy cały czas pod górkę. Przede wszystkim musimy się pozbierać. Nikt z nas się nie spodziewał, że będzie tak ciężko. Żeby powalczyć w poniedziałek z Wyspami Owczymi, to trzeba najpierw uleczyć nasze głowy.
– Mamy swoje argumenty, oni mają swoje. Trzeba to tylko wykorzystać w trakcie meczu. Wielu im zarzuca, że są młodzi, że nie mają warunków fizycznych, co oni przekuli na swój atut. Nie kalkulują, idą do przodu. Każda ich akcja jest grana na 120 procent. Nie zawsze to wygląda racjonalne, ale jest w tym tyle wiary, tyle przekonania, że piłka im czasami sama wpada do bramki.