Kłopoty polskiej kadry saneczkarskiej. W niedzielę o zawieszeniu kariery poinformował Mateusz Sochowicz. Żelazny członek sztafety ma dość słabych warunków i sprzętu, na którym traci czas do rywali. – Mateusz jest bardzo ambitny, ja u niego to bardzo cenię. Jestem zaskoczony jego wpisem, który jest emocjonalny, napisany pod wpływem stresu – odpowiada sekretarz generalny Polskiego Związku Sportów Saneczkowych, Janusz Tatera, który odnosi się też do wypowiedzi trenera kadry, Marka Skowrońskiego. – Trochę jestem nimi zniesmaczony – przyznaje.
Polscy saneczkarze pod górkę mają od dawna. Głównym problemem od lat wydawał się brak toru, na którym mogliby trenować. Okazuje się jednak, że są jeszcze bardziej prozaiczne sprawy. Sprzęt biało-czerwonych odstaje od tego, na którym startuje reszta świata – i w wynikach jest to widoczne coraz bardziej. Szansę na jakikolwiek wynik Polacy mają tylko w sztafecie. I to jeśli inne ekipy będą miały kłopoty.
Sytuacji tej dłużej nie mógł znieść najlepszy z naszych saneczkarzy w konkurencji jedynek, Mateusz Sochowicz. Olimpijczyk z Pjongczangu i Pekinu w niedzielę poinformował o zawieszeniu kariery. "Jeśli chcemy się ścigać, liczyć w stawce, potrzebujemy wsparcia! Bo na razie Polacy przyjeżdżają na Puchary Świata podpisać obecność i liczymy na to, że komuś się potknie noga. Wtedy drużynowo awansujemy wyżej niż 7. miejsce, bo w zmaganiach indywidualnych nie mamy nawet czego szukać! Jeżeli nie zmieni się nic (...) to ja dziękuję!" – napisał w swoich mediach społecznościowych. – Ścigamy się Golfem III z Porsche – obrazowo przyznał w rozmowie z TVP Sport.
Z takimi wypowiedziami nie zgadza się sekretarz generalny Polskiego Związku Sportów Saneczkowych, Janusz Tatera. – Zareagowaliśmy tak, jak chyba każdy zdroworozsądkowy człowiek. Jestem zaskoczony wpisem Mateusza Sochowicza, który jest emocjonalny, napisany pod wpływem stresu po nieudanym występie podczas mistrzostw Europy w Innsbrucku – mówi TVP Sport.
– Mateusz to człowiek ambitny i świetny zawodnik, odważny, dynamiczny. Idzie na całość, nie boi się. Ma świetnie poprawiony start. I teraz ma zwątpienie, ale myślę, że mu minie. Jak z nim rozmawiałem, to chciałby dociągnąć do Cortiny d’Ampezzo. Ta frustracja jest dla mnie po części zrozumiała, ale nie zgadzam się do poszukiwania przyczyn tej frustracji. Ze sprzętem jest tak, że po prostu jesteśmy zdani na taki, który możemy dostać na rynku, a trener Marek Skowroński dokonuje tu bardzo dużo wysiłku i starań, współpracuje z trenerami niemieckimi, z którymi bardzo dobrze się zna. Kupujemy to, co możemy dostać. A przecież wiadomo, że nikt nie sprzeda nam najnowszego sprzętu, żeby dać się pokonać. Finansowanie jest wystarczające. Bo nie było takiej sytuacji, żeby trener powiedział nam, że brakuje mu na jakiś zakup – podkreśla.
Pytany o to, czy istnieje możliwość produkcji sanek w Polsce, nakreśla plany PZSSan. – Prowadzimy badania naukowe w Krakowie dotyczące metali. Z Politechniką Warszawską i Instytutem Sportu w Warszawie prowadziliśmy badania nad optymalizacją miski saneczkowej i stroju, korzystając z tunelu aerodynamicznego – zaznacza. – Ale Mateusz ma rację, że najlepsze ekipy póki co mają przewagę – podkreśla sekretarz generalny.
Pytany o współpracę na linii związek – kadra, zwłaszcza po wywiadzie trenera, Marka Skowrońskiego, który w rozmowie z TVP Sport wielokrotnie podkreślił skalę osamotnienia i oddalanie się od poziomu reszty świata ze względu na starzejący się sprzęt i brak mechaników.
– Marek Skowroński nigdy nie chciał mieć drugiego trenera. Zawsze mówił, że to mu niepotrzebne. Jeśli chodzi o mechaników, to temat przerabiamy od trzech, czterech lat. Taki mechanik musi zarobić co najmniej kilka tysięcy euro. Ministerstwo było skłonne zapłacić połowę tej kwoty, prezes zaproponował ze swojej firmy sponsorskiej dodać drugą połowę. Trener Skowroński jednak takiego mechanika nie znalazł. Takiego, który mógłby nam pomóc w sezonie startowym. Trochę jestem zniesmaczony akurat taką wypowiedzią, ale wiem, że mówi on szczerze i z dobrej woli – zaznacza Tatera.
Sekretarz spytany został też przez nas o kwestię seniorskich mistrzostw Polski, których ponownie brakuje w kalendarzu na obecny sezon. I tak od 2021 roku. – Co roku drukuję dyplomy, drukuję medale. Już nie piszę gdzie. Problem polega na tym, że brakuje torów. Trener podczas startów Pucharu Świata uzgadniał możliwość zorganizowania tych imprez albo w Oberhofie, albo w Siguldzie. Ale te tory w marcu nie mają dostępności. Gdybyśmy mieli własny tor, to nie byłoby żadnego problemu – zauważa przedstawiciel PZSSan.
A koło się zamyka. Nie ma toru, nie ma sanek, nie ma rozwoju.