Ekspert Telewizji Polskiej, Radosław Gilewicz stwierdził, że choć czwartkowy mecz towarzyski Niemców z Izraelem nie był prawdziwym sprawdzianem formy dla wicemistrzów Europy, to należy zakładać, że są oni wciąż faworytem do tytułu.
Były reprezentant Polski podkreślił, że czwartkowy rywal podopiecznych Joachima Loewa okazał się bardzo słaby. – Izrael pokazał się z bardzo złej strony, więc trudno oceniać formę Niemców po tym meczu. Formacja defensywna, która od dawna jest piętą achillesową reprezentacji Niemiec, nie miała w czwartek okazji, by się wykazać – ocenił Radosław Gilewicz.
– Niemcy trenują w pełnym składzie dopiero od kilku dni. To grupa wybitnych zawodników, którzy jako cel minimum stawiają sobie grę w finale. Już od meczu z Portugalią będą grali na maksymalnych obrotach – wyjaśnił Gilewicz. Dodaje też, że ostatnie porażki piłkarzy Bayernu Monachium nie będą miały wpływu na wyniki kadry.
– Piłkarze klubu z Monachium z pewnością wciąż mają w głowach bolesny finał Ligi Mistrzów, w którym byli lepsi od Chelsea, ale i tak przegrali. Mistrzostwa Europy to jednak inna historia – dla nich jest to cel nadrzędny. Niemcy, także ci z Bayernu, chcą wygrać Euro i podkreślają, że mają znacznie silniejszy skład, niż na mundialu przed dwoma laty – podkreślił były król strzelców austriackiej ekstraklasy.
Gilewicz uważa, że czołową postacią na Euro 2012 będzie w ekipie Niemiec Bastian Schweinsteiger, który obecnie zmaga się z urazem. – Wszyscy w Niemczech modlą się o jego zdrowie. Schweinsteiger nabawił się kontuzji kostki w finale Ligi Mistrzów i jest przemęczony po trudnym sezonie, ale gdy tylko będzie zdrowy, będzie pełnił rolę lidera – zapowiedział były reprezentant Polski.
Ekspert Telewizji Polskiej zaznacza też, że w ofensywie Joachim Loew ma kłopot bogactwa. – Mario Gomez i Miroslav Klose są w szczytowej formie. Ich szanse na grę w wyjściowej jedenastce oceniam na 50/50. Klose to jednak piłkarz typowo turniejowy, który wiele razy udowadniał, że w reprezentacji spełnia pokładane w nadzieje – zaznaczył wychowanek GKS-u Tychy.
Czytaj także: Niemcy ciągle zmartwieni formą przed Euro