{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Argument FIS jest bez sensu! Echa PolSKIego Turnieju w skokach
Michał Chmielewski /PolSKI Turniej w skokach narciarskich zakończony. Nie wyszedł idealnie, lecz bardzo obiecująco i Adam Małysz zapowiada rozmowy z FIS ws. jego kontynuacji. Szef Pucharu Świata Sandro Pertile zaczął być jednak sceptyczny. Mówi, że dyscyplina potrzebuje miejsca na nowe rynki, choć jeśli to jest główny argument na nie, to działacz jest w błędzie. Polska impreza w ogóle tego nie ogranicza. I z nią, i bez niej i tak zajmujemy w PŚ dwa weekendy zimy. To w PZN powinna być główna linia negocjacyjna na przyszłość.
Sensacyjne odejście z pracy. PZN będzie miał duży problem
FIS spytał Stefana Krafta: – czy jest lepsze miejsce na pobicie rekordu Janne Ahonena niż Zakopane?
Kraft odpowiedział, że nie. A potem po zeskoku paradował w specjalnie przygotowanym plastronie z numerem 109 – odpowiadającym liczbie podiów, które już uzbierał w Pucharze Świata. Wcześniej na wybiegu Anze Lanisek ze spikerami tańczył i animował publiczność. Jeszcze wcześniej – jak zwykle zresztą – pod Centralnym Ośrodkiem Sportu zebrał się tłum, który przyszedł tam tylko po to, aby pomachać skoczkom przejeżdżającym busami pod szatnie na Wielkiej Krokwi.
Takie są Puchary Świata skoczków w Polsce. Już trzy, bo to dał nam pierwszy raz w historii PolSKI Turniej.
PolSKI Turniej w skokach się udał. Komplementy od skoczków i samej FIS
Przez 10 dni odbyło się pięć konkursów. Do tego dni treningowe z kwalifikacjami, dwukrotnie przejazdy. Łącznie w Wiśle, Szczyrku i Zakopanem zobaczyliśmy ok. tysiąca skoków. To gigantyczne natężenie dla ekip, organizatorów i kibiców.
– Było tu dużo skakania, ale czy aż tak wiele? Bez przesady. Raw Air jest dużo bardziej intensywny, w dodatku są dużo większe odległości do przebycia między konkursami. Tu po Wiśle i Szczyrku był dzień przerwy. Można było się zregenerować, odwiedzić dom. Ja nie odczułem tu przesadnego zmęczenia – zapewnia jednak Dawid Kubacki.
– Było kompaktowo i szybko. Do końca toczyła się walka o wygraną, więc to wzorowa sytuacja – dodał Sandro Pertile, szef cyklu PŚ, cytowany przez Onet.
Fani w większości wybierali pewnie jedno, góra dwa odwiedzane miasta, ale mimo to – a także pomimo słabszej formy kadry – w dni zawodów trybuny były niemalże pełne. To pokazało, że zainteresowanie i głód obejrzenia skoków w Polsce wciąż jest spory. Tym większy, jeżeli kibice decydowali się na zakup horrendalnie drogich wejściówek na ostatni przystanek tournée. A ci, którzy tego nie robili, znów do tego stopnia wypełnili ulicę obok Krokwi, że ruchem pieszych na niej musiała sterować policja.
Ci pierwsi, czyli organizatorzy, mieli półtora tygodnia wyjęte z życiorysów. Oczywiście, nie wszystko wyszło perfekcyjnie. FIS z pewnością będzie miał zastrzeżenia do logistyki na Skalite w Szczyrku czy niedociągnięć debiutantów. Zawodnicy z szatni na wyciąg maszerowali w wąwozie między wozami transmisyjnymi, ponoć w którymś momencie zabrakło dla nich jedzenia. Było ogólnie ciasnawo. Kilka razy wysiadał prąd. To jednak prawo początkujących do błędów. Tak samo – też w środku tygodnia – zaczynała ciasna i nieforemna skocznia w Wiśle, która dzisiaj – po dekadzie ciężkiej pracy – uchodzi za jeden ze wzorów organizacji w środowisku. Kuriozalnej architektury obiektu na Malince nikt już nie zmieni. Doświadczenia z kolejnymi sezonami w PŚ pozwoliły jednak maksymalnie wykorzystać to, co jest.
I to pewnie czekałoby też Szczyrk, gdyby tylko kurort dostał jeszcze od FIS swoją szansę.
Małysz przyznaje, że finansowo PZN wyszedł na turnieju nieźle. I że będzie walczyć
Zapewne turniej mógłby mieć odrębną szatę graficzną, logo, promowaną statuetkę, a nie wyłącznie czek. Widać, że odrębna klasyfikacja była jedynie pretekstem do wciśnięcia w kalendarz Szczyrku, a nie celem samym w sobie. Kubacki, który był pytany o wrażenia turniejowe po ostatnim skoku w Zakopanem, jednoznacznie stwierdził jednak, że chciałby go kontynuować.
– Chciałbym, żebyśmy mieli więcej domowych konkursów. Myślę, że kibice również. Sądzę, że to jest fajne do oglądania, a dla sztabów, trenerów i całych ekip motywujące jest podsumowywanie punktów drużyn, a nie indywidualnych dokonań skoczków. Pytanie tylko, jak się spina finansowo? – zastanawia się skoczek.
Odpowiedzi na ostatnie pytanie udzielił Adam Małysz.
– Powiem tyle, że jest nieźle – prezes uciął debatę, zachowując konkretne kwoty w tajemnicy. Te zresztą dopiero później mają zostać podliczone.
Małysz i cały PZN wiedzą, że największe straty – niestety – przyniosły wiatry w Szczyrku. Nie udało się tam dokończyć choćby jednej serii konkursowej, a to oznaczało, że do związku nie wpłynęły pieniądze związane z prawami telewizyjnymi i te z umów sponsorskich. Do tego, jak wynika z informacji TVPSPORT.PL, polska federacja w przeciwieństwie do wielu organizatorów z urzędu oddała wówczas pieniądze wydane przez kibiców na bilety. Nie wiemy, jakie dokładnie straty poniósł PZN na odwołaniu imprezy na Skalite, jednak można śmiało założyć, że te sumy idą w kilkaset tysięcy złotych.
Mimo to prezes w studio TVP Sport potwierdził wolę rozmów z FIS o dalszych losach PolSkiego Turnieju.
– To faktycznie jest kompaktowe. Na pewno będziemy próbować utrzymać na stałe ten turniej. Wiemy, że będzie ciężko, bo kandydatów do organizacji pojedynczych zawodów jest sporo. Ale jeśli otrzymamy pozytywne oceny za organizację tegorocznego testu, będzie warto podjąć próbę kontynuacji – zapewnił.
Pertile jest raczej na nie. Mówi: chcemy rozwijać skoki na nowych rynkach
Sandro Pertile, od którego będzie zależało najwięcej w kontekście decyzji o losach naszej imprezy, w temacie PolSkiego Turnieju nabierał ostatnio wody w usta. Jeszcze na początku stycznia pytany o sprawę deklarował, że po próbie zamian kalendarzowych dałoby się wcisnąć imprezę w sezon 2024/25. Do tego potrzebne byłyby zgody ze strony Kulm lub Willingen, o czym szerzej pisaliśmy już na łamach portalu. Potem jednak nie chciał już jednoznacznie się wypowiadać. W końcu, po finale turnieju w Zakopanem, w rozmowie z Onetem zmienił front. Na raczej negatywny.
– Nie możemy włączyć Polskiego Turnieju do kalendarza na stałe, ale to było oczywiste od samego początku. Mieliśmy po prostu do wykorzystania możliwość, która pozwoliła wzbogacić kalendarz – przyznał.
Pertile potwierdził, że oczywiście docenia Polskę i skoki u nas. Jednak poza imprezami mistrzowskimi, które nadchodzą w trzech kolejnych zimach (MŚ-igrzyska-MŚ), jego celem jest rozwój PŚ na nowych rynkach.
Polska impreza nie ogranicza rozwoju skoków. To słaby argument FIS
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to kiepski argument. Wszystko, ponieważ nie tylko zdaniem Polaków dołączenie jednego konkursu w środku tygodnia nie zaburza szans na rozwój. Polska i tak ma dwa pełne weekendy w kalendarzu, to się nie zmieni, bo pozycje Wisły i Zakopanego są nienaruszalne. Co więcej, Niemcy (które obecnie są mniejszym rynkiem niż polski – tego dowiodły badania firmy Nielsen) mają dziś więcej zawodów od nas i to w FIS nikomu nie przeszkadza. Chodzi więc wyłącznie o to, aby weekendy w naszym kraju mieć obok siebie, a nie w odstępie czasu. Wtedy Szczyrk nie zabiera miejsca ani Rumunom, ani USA, ani Chinom. Ani też Dubajowi, który marzy się działaczowi jako zawody w pierwszej skoczni przykrytej dachem.
Kolejną sprawą jest sama turniejowość sezonów PŚ. Z Pertile oraz Borkiem Sedlakiem rozmawialiśmy o tym przy okazji Szczyrku. Idea, która dawniej była czymś normalnym w skokach, zanikła. Tymczasem jej korzyści są dość wymierne. Podzielenie sezonu tak, aby w blokach znajdowały się lokalizacje położone niedaleko siebie, ogranicza podróże skoczkom, a przy okazji dostarcza rywalizacji dodatkowego smaku. W przypadku sponsorów i gospodarzy gotowych poświęcić środki i czas pracy zawodnicy dostają dodatkową możliwość zarobku, a kibice – emocje.
Jest jednak podstawowy warunek. Obie strony – czyli federacja krajowa i światowa – muszą tego chcieć. W przypadku zawodników, zwłaszcza tych najmocniejszych, mamy w tym aspekcie raczej jednomyślność.
FIS o kalendarzach zawodów na sezon 2024/25 ma rozmawiać wiosną.