Szymon Marciniak sędziujący regularnie w La Liga albo Premier League, w Saudi Pro League, ewentualnie w MLS, chyba że wybierze inaczej... Anglicy Anthony Taylor i Michael Oliver oraz Włoch Daniele Orsato zatrudnieni na stałe w Arabii Saudyjskiej. Sędziowie z Argentyny, Brazylii i Urugwaju – w hiszpańskiej La Lidze. To staje się coraz bardziej prawdopodobne. Zmiany na rynku pracy to szansa dla sędziów i lig, ale problem dla związków. Największy dla FIFA i UEFA.
Wszystko miało ułożyć się inaczej. FIFA od lat myślała o stworzeniu swojej grupy zawodowych sędziów pod roboczą nazwą "FIFA Elite", UEFA kilka lat temu zaczęła rozważać stworzenie grupy arbitrów "UEFA Profi". W obu pomysłach cel był podobny: zapewnić organizacji wybitnych fachowców na kontrakcie, którzy sędziowaliby najważniejsze turnieje międzynarodowe, najważniejsze mecze w eliminacjach, w Lidze Mistrzów, Copa Libertadores i – to miała być największa różnica i nowość w ich życiu zawodowym – regularnie, czasem nawet co tydzień, największe hity w różnych ligach narodowych. Tyle że realizacja pomysłu tak się odwlekała, że sędziowie zaczęli myśleć o zupełnie innych scenariuszach kariery.
CZYTAJ TEŻ: Szymon Marciniak co tydzień może sędziować w czołowych ligach świata
Szymon Marciniak, Daniele Orsato, Michael Oliver i Anthony Taylor drugi rok z rzędu są w czołówce rankingu najlepszych sędziów świata według TVPSPORT.PL, są także w czołówce klasyfikacji IFFHS – to UEFA cieszy. Martwi ją, że ci sami arbitrzy trafili również na szczyty listy… transferowych życzeń organizatorów najbogatszych lig świata. Z Saudi Pro League na czele. Oferty transferowe otrzymują też inni czołowi sędziowie z różnych kontynentów. Ale nie tylko Saudyjczycy kuszą sędziów.
Kilka dni przed zimowym kursem dla czołowych i nowych arbitrów UEFA możliwe transfery sędziów stały się najgorętszym tematem rozmów w środowisku sędziowskim. To pierwsza zima, kiedy ekscytują się tym dużo bardziej niż problemami z interpretacją "ręki" czy ewentualnymi zmianami w "Przepisach gry". Nawet spekulacje, kto będzie prowadził mecze turnieju Euro 2024, zeszły na dalszy plan.
Dla FIFA, UEFA i innych organizacji piłkarskich transfery Cristiano Ronaldo, Neymara czy Karima Benzemy do klubów Saudi Pro League były tylko newsem i ciekawostką, ale dla tych samych władz jest jasne, że transfery sędziów mogłyby okazać się dla piłki nożnej znacznie ważniejsze. Mogłyby nawet zmusić władze do zmiany zwyczajów i zasad obowiązujących w świecie piłki nożnej, a co najmniej – do reaktywacji pomysłu z powołaniem grupy "FIFA Elite" czy "UEFA Profi".
Kochanie, co z dziećmi, gdzie ja tam będę pracować?
Tak czy siak, wizje przyszłości – zdawałoby się do niedawna, że raczej odległej – zaczęły się zbliżać do rzeczywistości tak szybko, że teraz nikt już nie wie na pewno, ilu nowych sędziów będzie w następnym sezonie potrzebnych w Premier League, ilu w La Lidze, a ilu w… polskiej Ekstraklasie.
A przecież arbitra prowadzącego hitowe mecze jeden za drugim – parę razy w miesiącu czy kilkanaście razy w sezonie – trudno jest zastąpić. Tym bardziej trudno byłoby go zastępować przez cały sezon jakimś jednym nowym sędzią. Królików z kapelusza wyciągnąć się nie da, tym bardziej nagle. Klasowych sędziów "buduje się" latami – żaden "Lamine Yamal" nie przeskoczy z gwizdkiem nagle z rozgrywek juniorów do pierwszego składu seniorów, Ligi Mistrzów i meczów reprezentacji narodowych. Odejście jednego wybitnego arbitra może sprawić kłopot, odejście wybitnych dwóch czy trzech albo więcej – dla ligi, związku, a nawet dla konfederacji kontynentalnej, może stać się problemem krytycznie trudnym do rozwiązania. Transfery połowy arbitrów kategorii Elite byłoby dla UEFA jak trzęsienie ziemi.
Rafał Rostkowski: Władzom UEFA powinno zależeć, żeby Szymona Marciniaka zatrzymać w Europie
Nawet władze UEFA straciły poczucie pewności, czy sytuację kadrową z sędziami mają pod pełną kontrolą. Już w poprzednim sezonie przełamały swoje zwyczaje, powierzając Szymonowi Marciniakowi prowadzenie zarówno półfinału, jak i finału Ligi Mistrzów. Nie tylko z powodu sędziowskiej klasy Polaka.
Teraz Marciniak zgodnie z planem wypoczywa z rodziną w Meksyku, a w tym samym czasie jego koledzy z UEFA Elite i UEFA First Category wałkują tematy transferowe. Dyskutują, dlaczego tak naprawdę Michael Oliver nagle przestał sędziować w Premier League i dlaczego nie poleciał do Sewilli na seminarium FIFA dla kandydatów do sędziowania mistrzostw świata w 2026 roku. I oczywiście spekulują, jak to się ma do spraw prywatnych Olivera, a jak do coraz bardziej atrakcyjnych ofert, jakie czołowym sędziom składają przedstawiciele różnych lig. Mówią o nim, ale myślą też o sobie.
O możliwych przeprowadzkach dyskutują sędziowie, ich rodziny, sędziowie VAR, sędziowie asystenci, ich znajomi... Jeszcze nigdy przedszkolami i szkołami w innych krajach, czy potencjalnymi miejscami pracy dla żony, sędziowie piłkarscy nie interesowali się tak bardzo jak właśnie teraz.
Między szejkami a brzegiem pucharu
Dla UEFA i niektórych związków narodowych, zwłaszcza angielskiej The FA, finansowe aktywności arabskich szejków to potencjalny, czy raczej już całkiem realny, sędziowski problem z drugim dnem. Jeśli z europejskiego futbolu zniknie 38-letni Michael Oliver lub 45-letni Anthony Taylor, trudno będzie ich zastąpić – zarówno w Lidze Mistrzów, jak i – zwłaszcza – w Premier League. Jeśli natomiast zostaną, mogą czuć się co najmniej odrobinę niezręcznie sędziując niektórym europejskim czy angielskim klubom z kapitałem właścicielskim z Półwyspu Arabskiego. A takich jest coraz więcej, nie tylko w Anglii.
Ale również ta kwestia nie dotyczy tylko wpływów saudyjskich – dotyczy ogólnie wpływów biznesu i polityki – powiedzmy: na futbol.
Konfliktów interesów, niestosownych czy co najmniej niepożądanych powiązań, krępujących zależności lub co najmniej właśnie takich relacji, a także powodów do wdzięczności za otrzymane już oferty życia czy zaznane duże uprzejmości – uniknąć coraz trudniej, zwłaszcza sędziom z najsilniejszych lig. W tym być może szansa dla arbitrów ze słabszych lig i z mniejszych krajów – oni być może będą wkrótce postrzegani jako bardziej neutralni i niezależni. Przynajmniej do pewnego czasu.
CZYTAJ TEŻ: Szymon Marciniak i jego przyszłość. Plakietki FIFA nie da mu żadna liga, ale...
UEFA, jakby przeczuwając saudyjską ofensywę transferową i jej możliwe konsekwencje – bo przecież Cristiano Ronaldo i inni piłkarze z jego orbity przywykli do sędziowania na najwyższym poziomie, a to wcześniej czy później musiało zrodzić kolejne zapotrzebowanie ze strony Saudi Pro League – od paru sezonów pozwala w Lidze Mistrzów sędziować tak wielu arbitrom jak nigdy dotąd. Debiutują w niej nie tylko kolejni sędziowie z Bułgarii, Norwegii, Polski, Słowenii czy ze Szwecji, ale także – też alfabetycznie – arbitrzy z Albanii, Azerbejdżanu, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry czy – przeskakując już kilka liter alfabetu dla oszczędności czasu – Litwy czy Łotwy. Komisja Sędziowska w ten sposób przygotowuje ich do prowadzenia najbardziej prestiżowych meczów, bo jeśli w krótkim czasie Marciniak, Orsato, Taylor, Oliver czy inni z kategorii UEFA Elite zdecydują się na transfery poza Europę, to kto poprowadzi następne półfinały i finały Ligi Mistrzów? Arbitrzy z doświadczeniami wyłącznie w Lidze Europy i Lidze Konferencji? To wykluczone, gdyż UEFA dba o produkt pod nazwą "Champions League", więc nie może sobie pozwolić na zbytnie ryzyko.
Pokusy z krainy "Baśni tysiąca i jednej nocy"
Szefujący sędziom FIFA Włoch Pierluigi Collina oraz jego rodak i odpowiednik w UEFA Roberto Rosetti nie mają pojęcia, kiedy i ilu arbitrów z Ligi Mistrzów, widząc kuszącą ofertę na stole, może zrezygnować z swoich ambicji i prestiżu, wybierając "mieć" kosztem "być". Obaj muszą za to pamiętać, że FIFA i UEFA – z powodu złożonych sędziom lukratywnych ofert pracy w Szachtarze Donieck, Chinach czy właśnie w Arabii Saudyjskiej – straciły już tak sławnych arbitrów jak Słowak Lubos Michel, Serb Milorad Mażić czy Anglik Mark Clattenburg. Michel zrezygnował z pewnej nominacji na mundial w RPA w 2010 roku, Mażić – "tylko" z kontynuowania kariery w Lidze Mistrzów, a Clattenburg, który miał już w dorobku finał Ligi Mistrzów i finał Euro 2016, zrezygnował z nominacji na mistrzostwa świata w Rosji w 2018, gdzie teoretycznie też mógł prowadzić finał. Wtedy być może trudniej byłoby stwierdzić, kto jest najwybitniejszym sędzią XXI wieku – on czy Marciniak. Anglik swoje rozterki finansowo-sędziowskie opisał zresztą w autobiografii pt. "Whistle Blower. My Autobiography".
Te trzy historie zdarzyły się kilkanaście i kilka lat temu, gdy arabskie budżety na piłkę nożną były nieporównywalnie mniejsze niż obecnie. Teraz niektórym sędziom powiedzieć "nie" jest i będzie coraz trudniej. Sędziowie to też ludzie, a kto z państwa nie rozważyłby poważnie możliwości "zapewnienia rodzinie przyszłości" dzięki pracy w innym kraju przez rok, dwa czy trzy lata?
Dlatego Collina i Rosetti nie są i nie mogą być pewni, na kogo mogą liczyć jeszcze długo, a kogo mogą stracić w każdej chwili. Także dlatego, że sędziowskiego okna transferowego jeszcze nikt nie wymyślił i nie utworzył, a Arabowie poszerzają swoje wpływy bardzo dynamicznie.
Między mundialem w roku 2022, który odbył się w Katarze, a mundialem w 2034, który ma się odbyć w Arabii Saudyjskiej, stało się już chyba całkiem jasne, że wielki futbol na pustyni to nie chwilowa fatamorgana, lecz konsekwentna arabska realizacja hasła "Sky is the limit". Tu znaczy ono dużo więcej niż ktokolwiek w świecie futbolu mógł sobie wcześniej wyobrazić.
FIFA badge? Ależ panie sędzio, pan tu nie stał...
Ale pieniądze to oczywiście nie wszystko – także dla sędziów. Oni też mają różne ambicje, cele i marzenia, na przykład o sukcesach międzynarodowych. Dotychczas wielu nie chciało przeprowadzać się „tylko dla pieniędzy”, choćby dlatego, że zmiana kraju zamieszkania oznaczała automatycznie koniec kariery międzynarodowej.
Dotychczas związki narodowe z reguły dyskryminowały albo co najmniej ignorowały sędziów z zagranicy, czyli nowych i obcych – albo inaczej mówiąc: stawiały ich na końcu "kolejki do awansów". Bo nie znali języka danego kraju, bo przecież "nie musieli się tutaj przeprowadzać", a przede wszystkim dlatego, że "kolejka do awansów" bywa długa i jest wypełniona rodakami. Przepuszczenie w kolejce cudzoziemca mogłoby zepsuć atmosferę w lokalnym środowisku sędziowskim. Ale i to się zmienia, a gdzieniegdzie zmieniło się już spektakularnie.
Drzwi wyważyli Alireza Faghani z Iranu i Jarred Gillett z Australii. Irańczyk przeprowadził się do Australii, a Australijczyk – do Anglii. W nowych krajach zamieszkania najpierw zaczęli sędziować w narodowych rozgrywkach ligowych, a potem jeden i drugi zostali wpisani na listę sędziów FIFA jako arbitrzy reprezentujący nowe ojczyzny. To był przełom. W ponad stuletniej historii FIFA takie lub podobne przypadki zdarzały się incydentalnie, wyjątkowo, raz na wiele lat, a tu nagle w krótkim okresie trafiły się dwa. Transfery międzykontynentalne (tak, pamiętam, że w piłce nożnej Australia od 2006 roku jest członkiem AFC – Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej).
Proszę państwa, dziś sędziuje Szymon Marciniak z Arabii Saudyjskiej
I tak oto dla tych, którzy sędziów kusili nieskutecznie, i dla tych, którzy byli nieskutecznie kuszeni – pojawił się nowy argument w dyskusjach o ewentualnym transferze: "FIFA badge", czyli status sędziego międzynarodowego. Skoro Australia mogła wpisać Irańczyka na swoją listę sędziów międzynarodowych, a Anglia na swoją wpisała Australijczyka, to znaczy, że inni też mogą. O ile oczywiście na transferze sędziego naprawdę bardzo im zależy.
Jeśli tak, to na przykład władze Saudi Pro League powinny przekonać władze Saudi Arabian Football Federation, że warto lub trzeba wybranemu sędziemu z innego kraju przyznać nie tylko profesjonalny kontrakt sędziowski, ale również jedno z limitowanych miejsc na liście arbitrów FIFA. Bo o takich nominacjach decydują związki narodowe, a o ich zatwierdzeniu – FIFA. Tak samo na przykład władze PGMOL, czyli sędziowskiej spółki należącej między innymi do Premier League, powinny przekonać władze The FA: „my oferujemy wybranemu sędziemu kontrakt, od was on oczekuje plakietki FIFA”. Gdyby Ekstraklasa S.A. chciała zatrudnić arbitra z zagranicy, który jako warunek transferu stawiałby miejsce na liście FIFA, niezbędne byłoby przekonanie władz PZPN. Ale akurat nasza liga o transfery sędziów nie zabiega, bo w Polsce za sędziowanie w Ekstraklasie odpowiada tylko PZPN. W naszym kraju nawet nie ma organizacji typu PGMOL czy PRO, ani żadnej podobnej.
Gdyby istniała, lepiej byłoby zarówno PZPN-owi, Ekstraklasie S.A., klubom, jak i samym sędziom. Zanim w końcu kiedyś powstanie, może się zdarzyć, na przykład w czasie mistrzostw świata w USA, Meksyku i Kanadzie w 2026 roku, że Michael Oliver lub właśnie nasz Szymon Marciniak wyjdzie na boisko wyprowadzając drużyny, a komentator TVP Sport tuż przed rozpoczęciem meczu będzie musiał powiedzieć: "Sędzia oficjalnie reprezentuje Arabię Saudyjską". Albo wymieni jakiś inny kraj.
Co na to PZPN? Zwleka z reakcją na zmieniające się okoliczności, jak FIFA i UEFA z realizacją pomysłów na "FIFA Elite" i "UEFA Profi".
8 - 0
Malta
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
1 - 1
Albania
3 - 0
Andora
0 - 1
Norwegia
4 - 3
Walia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
18:45
Irlandia Północna
18:45
Niemcy
16:00
Turcja
18:45
Hiszpania
16:00
Malta
14:00
Walia
18:45
Belgia
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan