Aryna Sabalenka obroniła tytuł w Australian Open!

Jakub Kazula obserwuj

Aryna Sabalenka pokonała Qinwen Zheng 6:3, 6:2 i wygrała rozgrywany w Melbourne wielkoszlemowy Australian Open. Tym samym obroniła tytuł sprzed roku i umocniła się na drugim miejscu w rankingu WTA, co w kolejnych miesiącach może mieć znaczenie w rywalizacji z Igą Świątek.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Hurkacz zapłaci za... wulgaryzmy. Duża kara dla Polaka

Polak mistrzem Australian Open. Spełnił marzenie zmarłego ojca

Czytaj też

Zarówno dla Su-Wei Hsieh, jak i Jana Zielińskiego, to pierwszy wielkoszlemowy tytuł w mikście (fot. Getty)

Polak mistrzem Australian Open. Spełnił marzenie zmarłego ojca

Białorusinka była zdecydowaną faworytką tego spotkania i to nie tylko ze względu na to, że wszystkie dotychczasowe mecze kończyła dość szybko w dwóch setach. Istotne było także zestawienie stylów obydwu pań. O ile Sabalenka miewa problemy z zawodniczkami dobrze się broniącymi i returnującymi, jak chociażby Iga Świątek i Coco Gauff, tak Zheng do tej grupy tenisistek nie należy. Ona gra przede wszystkim siłowo, a w takiej grze Aryna czuje się jak ryba w wodzie i mało kto jest w stanie jej wtedy dorównać.

Widać to było w zasadzie od samego początku meczu. W pierwszych dwóch gemach obie zaczęły agresywnie, jednak to Sabalenka trafiała znacznie lepiej, przegrywając w tym czasie zaledwie jeden punkt i szybko przełamując niżej notowaną rywalkę. Co więcej, chwilę potem Zheng straciła ogromną szansę na przełamanie powrotne – prowadziła już 40:0 przy podaniu przeciwniczki, jednak nie dała rady tego wykorzystać. W przypadku meczów z drugą rakietą świata takie sytuacje nie zdarzają się zbyt często i niewykorzystane rzadko powracają. Tak było i tym razem – mimo że w końcówce seta Chinka zaczęła grać lepiej, to przy własnym serwisie Sabalenka nie pozwoliła jej już na kolejne breakpointy i wygrała 6:3.

Wydawać by się mogło, że po lepszym fragmencie Zheng drugi set okaże się bardziej wyrównany, szczególnie jeśli partia nie zacznie się od przełamania. Tymczasem już w pierwszym gemie Chinka... popełniła trzy podwójne błędy serwisowe. To oczywiście nie mogło skończyć się inaczej, jak zwycięstwem Białorusinki i powtórką z pierwszego seta, kiedy przewaga została zaznaczona w zasadzie od razu. Niestety dla Zheng, tym razem nie przydarzyła się taka szansa na powrót jak w pierwszej odsłonie meczu. Do końca spotkania już nie dała rady obronić strat. Wręcz przeciwnie – dała się przełamać po raz kolejny i gładko przegrała 2:6.

Dla Sabalenki to drugi wielkoszlemowy tytuł w karierze i drugi z rzędu w Australian Open. Korty w Melbourne to w ostatnim czasie zdecydowanie jej miejsce. Rozpoczęcie kolejnego sezonu od wygranego szlema to na pewno wymarzony początek roku 2024. Dzięki temu Białorusinka zbliżyła się do Igi Świątek na 865 punktów w rankingu WTA i w kolejnych miesiącach powalczy o odzyskanie miana liderki światowego tenisa. Teraz jednak skupi się na pewno na celebracji – Australia staje się terenem, na którym z Aryną Sabalenką będzie wygrać niezwykle trudno.

Polak mistrzem Australian Open. Spełnił marzenie zmarłego ojca