Sobotnia porażka Barcelony z Villarrealem (3:5) przelała czarę goryczy. Xavi Hernandez zrozumiał, że jego czas w klubie dobiegł końca. Na pomeczowej konferencji prasowej poinformował o tym, że po sezonie opuści zajmowane do tej pory stanowisko. Kto zostanie jego następcą?
Naturalnym kontynuatorem strategii obranej jakiś czas temu przez Barcelonę wydaje się Rafa Marquez. Obecny trener drużyny rezerw zostałby kolejnym – po Xavim, Ronaldzie Koemanie, Ernesto Valverde, Luisie Enrique czy Pepie Guardioli – byłym zawodnikiem prowadzącym pierwszy zespół.
– Kto nie byłby szczęśliwy, gdyby dostał taką szansę? – powiedział już po meczu sam Meksykanin, zapytany o to, czy byłby gotów przejąć FC Barcelona. – Nie można odrzucić takiej oferty. Jeśli się ona pojawi, to na pewno ją przyjmę i spróbuje zrobić wszystko, co w mojej mocy – zadeklarował.
Entuzjazmu Marqueza nie podzielają jednak hiszpańscy dziennikarze. Ich zdaniem Meksykanin pozostanie w przyszłym sezonie trenerem drugiej drużyny. Tę pierwszą przejmie za to ktoś o większym doświadczeniu...
Ktoś taki jak Thiago Motta, który również wpasowuje się w klubową strategię. W latach 2001-2007 reprezentował Barcelonę na boisku, a teraz mógłby poprowadzić ją z ławki trenerskiej. W roli trenera drużyny o granatowo-bordowych barwach radzi sobie bowiem nie najgorzej.
Jego Bologna jest rewelacją tego sezonu Serie A. Po 21 meczach zajmuje 6. miejsce w tabeli, wyprzedzając między innymi zeszłorocznych mistrzów kraju – SSC Napoli. W dużej mierze to zasługa Motty.
Były reprezentant Włoch nie jest jednak jedynym trenerem z Półwyspu Apenińskiego, który pasowałby do Barcelony. W gabinecie Joana Laporty z pewnością podnoszony jest temat Roberto De Zerbiego, którego praca imponuje nawet Guardioli.
Szkoleniowiec Brighton jest jednym z najgorętszych nazwisk na rynku. I choć jego filozofia futbolu byłaby zbieżna z tą, która przez lata kojarzona była z Barceloną, to o ewentualny transfer nie byłoby łatwo. Włochem dość mocno interesuje się Liverpool...
Ten niedawno znalazł się w identycznej sytuacji co Blaugrana. Juergen Klopp zakomunikował, że wraz z końcem sezonu rozstanie się z zespołem i uda się na zasłużony urlop... W tym nieco przeszkodzić może mu Laporta.
Klopp od dawna jest jednym z jego ulubionych trenerów. Gdyby tylko pojawiła się taka możliwość, na pewno zostałby zatrudniony. To, czy do rozmów w ogóle dojdzie, zależeć będzie jednak tylko od jednej strony. Od tej, która w końcu chce odpocząć od pracy...
Skoro nie Klopp, to może inny przedstawiciel niemieckiej myśli szkoleniowej? Julian Nagelsmann po Euro 2024 może być wolnym strzelcem. Jeśli tak się stanie, z takiej okazji z pewnością spróbuje skorzystać nie tylko Barcelona, ale i wspomniany wcześniej Liverpool.
Licytacja finansowa z gigantem z Premier League może być jednak nie do udźwignięcia dla borykającej się z problemami finansowymi Barcelony. Dlatego też, zdaniem Gerarda Romero, klub ma jeszcze jeden pomysł. Zamiast zatrudniać trenera o wielkim nazwisku, zdecydowałby się na nieco mniej znanego szkoleniowca...
Tym miałby być Imanol Alguacil z Realu Sociedad, który swoją klasę potwierdził już nie tylko w lidze hiszpańskiej, ale i w Lidze Mistrzów. To on może być aktualnie faworytem do objęcia FC Barcelona.
Do końca sezonu szkoleniowcem pozostanie jednak Xavi, który – jak do tej pory – poprowadził Barcelonę w 122 oficjalnych meczach. Jego bilans to: 76 zwycięstw, 20 remisów i 26 porażek, a także 236 strzelonych i 135 straconych goli.