| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Stal Mielec rozpocznie rywalizację w rundzie wiosennej z 11. miejsca w PKO Ekstraklasie. Mateusz Kochalski liczy na to, że jego zespół zakończy rozgrywki w pierwszej "dziesiątce". – Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by tym razem na koniec nie było takiej nerwówki jak w poprzednich latach – zadeklarował bramkarz drużyny z Podkarpacia.
👉 Nikt nie wierzy, że wygrają z Legią. "To będzie wymarzony początek"
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jesienią, po dwóch latach przerwy, wróciłeś do regularnej gry. Jak oceniasz to, co zaprezentowałeś w ubiegłym półroczu?
Mateusz Kochalski: – Byłem przygotowany do wejścia do bramki, mimo że faktycznie nie grałem długo. Uważam, że miniona runda była całkiem dobra, chociaż jest jeszcze sporo do poprawy. Przede wszystkim muszę lepiej grać nogami i nad tym dużo pracujemy przed wznowieniem sezonu.
– Stal straciła jednak sporo goli. Tylko dwukrotnie zachowałeś czyste konto.
– Wiadomo, że jednym z celów na wiosnę, będzie poprawienie tej statystyki. Nie da się jednak ukryć, że do tego niezbędna jest praca całej drużyny. Również wolę, gdy meczów "na zero" jest więcej. Ciągle mam w pamięci sezon 2020/2021, kiedy w barwach Radomiaka nie wpuściłem bramki aż w 20 spotkaniach. Co ciekawe, czuję, że to dzisiaj jestem lepszym bramkarzem niż wtedy.
– Dlaczego tak uważasz?
– Poprawiłem się pod względem mentalnym. Zdarzało się, że byłem zdekoncentrowany, obecnie takie sytuacje nie mają miejsca. Trudne wydarzenia z poprzednich dwóch lat również mnie wzmocniły. Czuję też, że moja pewność siebie rośnie z każdym meczem.
– Co było powodem traconych jesienią goli?
– Nie wskażę jednego powodu. Przytrafiały nam się błędy indywidualne, a czasami nasza gra zwyczajnie nie kleiła się i pozwalaliśmy rywalom na zbyt wiele pod naszą bramką.
– Jesienią nie wpadliście w poważny kryzys, z którego wyszliście dzięki wygranej na Legii. Jak wspominasz tamten moment sezonu?
– Mogłoby się wydawać, że po czterech porażkach z rzędu faktycznie pojawiło się jakieś załamanie, ale pojechaliśmy na Legię z zamiarem odniesienia zwycięstwa. Mieliśmy świadomość, że wcale nie gramy tak źle i możemy się podnieść. Wiadomo, że sytuacja była trudna, bo w mediach już zaczęto zwalniać trenera Kamila Kieresia. W Polsce to jednak coś oczywistego, dlatego nie przejmowaliśmy się tymi spekulacjami zbyt mocno.
– Wygrana z Legią miała dla ciebie szczególny smak? Wcześniej zostałeś ściągnięty do stolicy z Radomiaka, gdzie byłeś podstawowym bramkarzem. W Warszawie spędziłeś mnóstwo czasu na ławce...
– Nie, to był taki sam mecz jak każdy inny. Pokonanie Legii było ważniejsze z perspektywy całego zespołu. Przełamaliśmy się na takim terenie, w meczu z tak wymagającym rywalem. Udowodniliśmy ludziom, którzy nas skreślili, że nie mieli racji. Nie traktowałem jednak tego występu jako osobistego rewanżu.
– Przed spotkaniem z Legią nie pojawiła się nawet chwila zwątpienia? Poza starciem w Warszawie, czekały was potem także spotkania z Jagiellonią i Pogonią.
– Nie, w szatni była dobra atmosfera. Trener również był spokojny, nie dało się odczuć żadnej nerwowości. Apelował o zachowanie zimnej głowy i przekonywał nas, że mamy umiejętności, by odwrócić zły stan rzecz.
– Jesienią świetnie radziliście sobie z czołowymi zespołami. Pokonaliście Legią, Pogoń i Śląsk. Dlaczego nie potrafiliście przełożyć tego na spotkania z teoretycznie słabszymi przeciwnikami?
– Trudno to wyjaśnić. Wydaje mi się, że kluczowe jest tutaj podejście i głowa. W tamtych spotkaniach byliśmy chyba bardziej skupieni i zmobilizowani. Wiosną będzie trzeba to zmienić i prezentować się tak samo dobrze również w meczach z drużynami, które w tabeli nie są tak wysoko.
– Wiosną zobaczymy Stal silniejszą niż jesienią?
– Myślę, że tak. Na treningach dobrze to wygląda, optymizmem nastrajają także nasze mecze sparingowe. Czujemy się coraz lepiej w grze kombinacyjnej, ogląda się to całkiem przyjemnie. Widać, że coraz lepiej rozumiemy i realizujemy to, czego oczekuje od nas trener Kiereś. Myślę, że są przesłanki ku temu, by wierzyć, że wiosną zaprezentujemy się jeszcze lepiej.
– Na co realnie stać twój zespół?
– Chciałbym żebyśmy znaleźli się w pierwszej dziesiątce. W ostatnich sezonach Stal do końca walczyła o utrzymanie. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by tym razem na koniec nie było takiej nerwówki.