| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Przed sezonem nikt nie stawiał na nich grosza, a dziś są jednymi z najpoważniejszych kandydatów do mistrzostwa Polski. Piłkarze Śląska Wrocław przygotowują się do wiosennych spotkań, ale też twardo stąpają po ziemi. Trener Śląska Wrocław Jacek Magiera podsumował obóz w chorwackim Umag, a także opowiedział o swojej przemianie. – Więcej rzeczy mam w dupie i to widać. Mam większy dystans, podchodzę do spraw z większym luzem – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Bartosz Wieczorek, TVPSPORT.PL: – Gdyby ktoś przed sezonem powiedział panu, że będzie trenerem lidera PKO BP Ekstraklasy, jak by pan na to zareagował?
Jacek Magiera, trener Śląska Wrocław: – W ogóle bym nie zareagował, bo nie brałem tego pod uwagę. Muszę powiedzieć uczciwie, że wynik, który zrobiliśmy, jest znakomity. Cieszymy się bardzo, ale nie zamierzamy się z tego powodu martwić. Została stworzona drużyna, która chce wygrywać, potrafi to robić, która dobrze się ze sobą czuje, która ma w sobie dużo energii, jest skuteczna w obronie i ataku. Jest na pierwszym miejscu w tabeli i z tego należy się cieszyć.
– Pojawiają się głosy, że Śląsk punktuje ponad stan, nie gra ładnie w piłkę, sporo meczów przepycha, jak np. w ostatniej minucie z ŁKS-em. Jaka jest opinia na ten temat?
– W żadnym wypadku nie mam zamiaru dyskutować, ustosunkowywać się do tego, co mówią inni. Każdy ma swoje wyobrażenie na temat piłki nożnej. Każdy ma prawo do swojej oceny. Ja patrzę z punktu widzenia, jak zespół funkcjonuje jako całość. Patrzymy na grę w obronie, ataku i indywidualne poczynania zawodników. Rafał Leszczyński – osiem czystych kont. Aleks Petkow – top 5 obrońców w Ekstraklasie. Łukasz Bejger – top 3 młodzieżowców w Ekstraklasie. Erik Exposito – czternaście goli strzelonych, lider klasyfikacji strzelców. Matias Nahuel i Peter Pokorny – wybierani do jedenastki rundy. Piotr Samiec-Talar – 5 goli i 4 asysty. Można wymieniać i wymieniać. Jeśli ktoś nadal będzie wątpił, to jego sprawa. Liczby, które wykręcili nasi zawodnicy, są znakomite, natomiast ja nie mam problemu, że ktoś dalej będzie tak mówił w kontekście Śląska. My robimy swoje.
– Wielu też uważa, że obecne wyniki to spora zasługa "Magica". Jacek Magiera znów stał się gorącym nazwiskiem w środowisku trenerskim, nawet typowanym jako przyszły selekcjoner reprezentacji Polski.
– Też w żaden sposób nie będę się do tego ustosunkowywał. Mam swoje cele, ambicje. Wiem, jakich wokół siebie mam ludzi, z którymi tworzę sztab. Wiem, w jakim kierunku chcemy iść, jak pracować, jakie relacje budować z drużyną, na jakie fundamenty stawiamy. Pod tym kątem nic się nie zmienia. Jacek Magiera nie jest innym trenerem niż rok temu, jest takim samym. Oczywiście, do każdej drużyny potrzeba innego podejścia. Inaczej prowadzi się zespół stworzony z zawodników, tych których mam, inaczej pewnie w innym klubie bym pracował. Nie ma jednej drogi do sukcesu. W momencie wejścia do szatni wiedziałem na jakim poziomie mogę rozmawiać z tym zespołem, jeśli chodzi o współpracę.
– Kilka miesięcy temu rozmawiałem z Patrykiem Janasikiem. Mówił mi, że zmienił się pan jako człowiek, jest bardziej wyluzowany i mniej podchodzi do sytuacji analitycznie.
– To jest prawda. Patryk nie skłamał. Więcej rzeczy mam w dupie i to widać. Mam większy dystans, podchodzę do spraw z większym luzem. To, co się wydarzyło, już spadło i nie mam na to wpływu. Te fundamenty, o których mówię, to klucz do tego, aby drużyna zrozumiała, jaką mam filozofię i czego od nich oczekuję. Przede wszystkim wymagam od siebie, potem wymagam od sztabu i zawodników. Myślę, że to jest klucz do tego, aby dobrze funkcjonować. Ten rok, kiedy byłem poza Śląskiem, pomógł mi, żeby na wiele rzeczy spojrzeć z większym uśmiechem.
– Więcej czasu z rodziną się na to złożyło i też mniej refleksji dotyczących piłki nożnej.
– Tak jest. Więcej czasu spędzam z rodziną, więcej chodzę z dziećmi na spacer, niż to było za pierwszej kadencji. Podczas mojego pierwszego pobytu w Śląsku, siedziałem od 7:00 do 20:00-21:00 w klubie. Drużyna lepiej nie grała. Ta jakość, wydajność w pracy jest dla mnie ważniejsza niż spędzanie minut, godzin nad konspektem i analizą. Kiedyś trzy-cztery razy oglądałem mecz, który się wydarzył. Dziś już tego nie robię. Staram się wybrać takie momenty ze spotkania, które przydadzą się drużynie i takie, które pozwolą zawodnikom zrozumieć, co należy poprawić i co należy inaczej zrobić, żeby wygrywać. W piłce nożnej najważniejsze są zwycięstwa.
– To zwolnienie ze Śląska w marcu 2022 roku pomogło panu dojrzeć, jako trenerowi?
– Zawsze człowiek powinien sobie odpowiedzieć, czego chce. Dla jednego zwolnienie to jest rozpacz, chodzenie do mediów, jątrzenie, szukanie winnych wszędzie, tylko nie u siebie. Ja taki nie jestem. Ktoś podjął taką decyzję. Czy to było słuszne lub niesłuszne? Zostawmy to. Najważniejsze jest to, co z tym faktem zrobić. Można chodzić przez rok i marudzić dookoła, a można obrać tę drugą drogę, którą obrałem, czyli wyluzować, przeanalizować na chłodno, jeździć do miejsc, które ciebie bardziej rozwiną i dadzą więcej energii. Nie mam żadnego żalu do osób, który podjęły decyzję o zwolnieniu mojej osoby. Oni wzięli za to odpowiedzialność. Dla mnie najważniejsze było to, co ja z tym zrobię, a nie to, co oni dalej będą robić.
– Porozmawiajmy o teraźniejszości. Za wami obóz w chorwackim Umag. Jak pan ocenia to zgrupowanie?
– Bardzo dobry obóz. Organizacyjnie, sportowo, treningowo – top 3, na jakim byłem a byłem na wielu w ciągu 28 lat w zawodowej piłce. Muszę pochwalić osoby odpowiedzialne za organizację zgrupowania. Kciuk w górę dla dyrektora sportowego Davida Baldy, który był odpowiedzialny za to. Mieliśmy bardzo dobre boiska, na pogodę nie mamy wpływu, więc jemu za to dziękować nie będę, ale była bardzo dobra. Pokrzyżowała nam plany, co do jednego treningu, ale ostatecznie nie odwołaliśmy go, tylko zmieniliśmy boisko, bo padało. Pozostałe dni były świetne. Graliśmy z klasowymi sparingpartnerami, którzy rok w rok występują w europejskich pucharach, jak Hajduk Split czy Dinamo Zagrzeb, albo jak RB Salzburg, które rywalizowało w Lidze Mistrzów. Od momentu pierwszego treningu we Wrocławiu byliśmy ze sobą 19 dni, dlatego dbaliśmy o aurę, pasję, która ma się napędzać, aby trenować. Rywalizacja w zespole była duża. Pojechaliśmy w 31 osób. Dziś w pierwszej kadrze będzie trenowało 21 zawodników z pola plus czterech bramkarzy. Ograniczamy do minimum zespół, po to, żeby rywalizacja była jak największa i jakość piłkarska, którą mamy w zespole, wykorzystana w stu procentach. Wróciliśmy do Wrocławia, gdzie mamy dobrą pogodę i szlifujemy formę przed pierwszym meczem w roku z Pogonią Szczecin.
– Podczas zgrupowania w Chorwacji nie brakowało kontrowersji. W sparingu z Hajdukiem Split sędzia podyktował niesłuszny rzut karny. Po meczu gwałtownie pan zareagował, podbiegając do sędziego. Według informacji dziennikarza TVPSPORT.PL Mateusza Migi, mecz Śląska z Hajdukiem mógł być ustawiony przez sędziów.
– Nie chcę wnikać w to, czy był ustawiony, czy nie, bo szkoda energii na takie sprawy. Mogę odnieść się do postawy arbitra, który wygłupił się, dyktując rzut karny. Rozmawiałem po meczu z trenerami Hajduka i Vadisem. Wszyscy widzieliśmy, że nie było jedenastki, a Jehor Macenko został trafiony w udo, a nie w rękę. Sędzia nie musiał nas szanować, bo nas nie zna, ale z szacunku do takiego klubu, jak Hajduk, nie powinien takich rzeczy robić, jeśli je zrobił z premedytacją. Piłka nożna zawsze kojarzyła mi się z przyjemnością, pasją, a tu taka sytuacja wyszła. Oby był to tylko błąd sędziego.
– Przez tą sytuację nie zamierzacie zrażać się do Chorwacji? Jest pomysł, żeby pojechać na kolejne właśnie do tego kraju?
– Tak, na pewno. Tak, jak powiedziałem wcześniej, organizacja stała na wysokim poziomie. Ludzie, którzy tam na miejscu zajmowali się obozem, nie szukali problemów, a rozwiązań i możemy mówić w samych superlatywach o tym, co zastaliśmy na miejscu. Ja o Chorwacji będę mówił dobrze.
– Trzymając się tematu Chorwacji, jak wspomina pan spotkanie z Vadisem Odjidja-Ofoe, z którym współpracował pan w Legii Warszawa?
– Spotykaliśmy się często w hotelu. Był czas, żeby porozmawiać między posiłkami. Widzieliśmy się już pierwszego dnia, kiedy przyjechaliśmy do Chorwacji. Bardzo serdecznie się przywitaliśmy, uściskaliśmy, wymieniliśmy kilka zdań. Powspominaliśmy czasy w Legii. Vadis był też doskonale zorientowany, gdzie pracuję, na jakim miejscu jesteśmy w tabeli, życzył powodzenia. W meczu z Hajdukiem Vadis wszedł przy wyniku 0:0 i od razu jego drużyna strzeliła trzy gole. Pokazał się jak z najlepszej strony i nie omieszkałem mu tego powiedzieć. Nic nie stracił z walorów, które miał. Cały czas widzi więcej niż inni. Porusza się świetnie, mimo iż w lutym skończy 35 lat. Zarówno on, jak i ja z dużym sentymentem wspominamy czas spędzony w Legii. Nawet na mediach społecznościowych wrzucił nasze zdjęcie i napisał, że wiele razem osiągnęliśmy w Polsce.
– W Ekstraklasie dałby jeszcze radę?
– Na pewno. To zawodnik, który umiejętności ma bardzo wysokie. To jest International Level. Grał na dużej intensywności z wieloma znakomitymi piłkarzami. Każdy klub w Polsce chciałby mieć takiego zawodnika, nawet jeśli ma 35 lat.
– Porozmawiajmy teraz o młodszych piłkarzach. Karol Borys w ostatnich tygodniach wzbudza ogromne zainteresowanie. W sparingu z NK Domżale rozegrał pełne spotkanie, po przerwie pełnił rolę kapitana i zdobył premierową bramkę w swoich występach dla Śląska. Czy można uznać go za zwycięzcę zgrupowania?
– Chciałbym, żebyśmy spokojnie podchodzili do Karola. Nie podważam jego umiejętności, bo ma wysokie. Jest utalentowanym piłkarzem, który potrzebuje czasu, żeby wejść do piłki seniorskiej. To, że został kapitanem, było celowym działaniem. Chciałem, żeby był jeszcze bardziej śmiały na boisku, aby więcej się odzywał, aby mając obok siebie 15 lat starszych od siebie piłkarzy, mógł się komunikować z nimi, odważyć się na krzyknięcie. Również moją decyzją było to, żeby wykonywał rzut karny. Zakrzyknąłem do Kennetha Zohore, który chciał strzelać, żeby oddał piłkę Karolowi. Tym sposobem chcieliśmy jeszcze wzmocnić tego zawodnika. Mamy na niego plan. Mamy dla niego miejsce, w którym może w tej drużynie funkcjonować. Natomiast na dziś nie wiem, czy zostanie z nami do końca sezonu, czy odejdzie po sezonie, czy wyniknie jeszcze inna sytuacja. Okienko transferowe jest jeszcze otwarte, wszystko wyjaśni się w najbliższych dniach. Dzisiaj patrzymy na tu i teraz.
Jeżeli mielibyśmy powiedzieć, kiedy Karol Borys mógłby zagrać w tamtej rundzie, to nie byłoby za wiele takich sytuacji. Kiedy wrócił do Wrocławia w kwietniu ze zgrupowania kadry U17, był kontuzjowany. Później wyjechał na mistrzostwa Europy. Potem potrenował z nami 2-3 tygodnie i wyjechał na mistrzostwa świata. Potem znów złapał kontuzję. Tak jak słyszę opinię różnych ludzi, którzy zabierają głos w sprawie Karola, to trochę dziwnie mi jest z nimi polemizować, bo oni nie mają zielonego pojęcia, jak on funkcjonuje w klubie, a zabierają głos w dyskusjach. Zaufajcie mi, zaufajcie sztabowi, który go ma na co dzień, obserwuje i wie, że ma duże umiejętności. Dziś jego szanse na pozostanie w klubie oceniam 50 na 50.
– A pan widzi go w pierwszej kadrze zespołu? Prezes Śląska Patryk Załęczny mówił, że zmiana otoczenia będzie najlepsza dla rozwoju Karola, gdyż teraz w klubie jest mocna konkurencja w środku pola: są Petr Schwarz, Peter Pokorny, Patrick Olsen, a z ławki mogą wchodzić Alen Mustafić, Daniel Łukasik i Michał Rzuchowski.
– Ale może również wchodzić Karol Borys. Nikt go tutaj nie skreśla. Żaden nas w sztabie nie myśli w ten sposób. Nie wierzę, żeby którykolwiek z trenerów lepszego zawodnika zostawiał na ławce, a słabszego wystawiał do składu. Wszystko w jego głowie i nogach. Jeśli zostanie, ma takie same szanse, jak każdy inny gracz, żeby wejść do meczowej dwudziestki lub podstawowego składu. Ma ogromną konkurencję – gdybyśmy przykładowo chcieli go wystawić na prawe skrzydło, to jest tam Samiec-Talar, który jeszcze rok temu jako młodzieżowiec nie miał pewnego miejsca w składzie, a dziś robi świetne liczby. W środku pola ma rywalizację ze Schwarzem, Nahuelem, Olsenem, którzy są doświadczeni, mają dużą jakość i mają dużo goli i asyst w całej karierze. Pytanie za kogo ma grać? Grać byle grać? Patrzymy na wynik, bo najważniejsze jest, żeby drużyna wygrywała i zrobienie wszystko, żeby zawodnikami, które ma się w kadrze, to zwycięstwo osiągnąć.
– Większym talentem był Sebastian Szymański czy jest nim Karol Borys?
– Trudne pytanie, bo nie można tego porównywać. Ja na Sebastiana zacząłem stawiać w 2017 roku. Zupełnie inni piłkarze, podobnie jak w przypadku Kacpra Kozłowskiego. Kiedyś powiedziałem, jak byłem trenerem kadry U18, że Kozłowski w wieku 18 lat na tym etapie rozwoju jest najlepszym piłkarzem, z jakim kiedykolwiek pracowałem. I to zdanie podtrzymuję. Na pewno Kacper jest dziś silniejszy, co wiadomo, że w kontekście gry w Ekstraklasie jest ważne, ze względu na grę przeciwko zawodnikom grającymi w obronie. Nie podejmę się tego, bo nie da się tego określić, który jest bardziej zdolny. To jest powiązane i zależne od szeregu rzeczy. Jeden jest wczesno dojrzewający, drugi późno, jeden szybko nawiąże kontakt z szatnią, drugi potrzebuje czasu itp. Siła przebicia to bardzo ważna rzecz w tym, aby rozpychać się rękoma do tego, aby ten sukces osiągnąć.
– Za wcześnie jest na transfer Karola Borysa? Pojawiają się opinie, że Karol za bardzo się kiwa, że gra za bardzo juniorsko, nie jest jeszcze przystosowany do seniorskiej piłki.
– Dla mnie niech się kiwa i jak najwięcej pojedynków wygrywa, bo pojedynek w piłce nożnej jest bardzo ważny, a skuteczny pojedynek jest na wagę złota. Tylko niech to robi pod bramką przeciwnika, grając do przodu, nie wszerz ani do tyłu. Niech to robi cały czas, ale zagrywa piłkę za linię obrony. To są rzeczy, które w piłce seniorskiej są bardzo trudne. Jeśli to robi na poziomie juniorskim, to bardzo fajnie, ale tam są zupełnie inne odległości, inny poziom zawodników w obronie. Zdajemy sobie sprawę, że Karol może odejść. Nie puścimy go za kilkaset tysięcy euro. Jeśli ktoś wyłoży 2-2,5 mln euro, to wtedy będziemy rozmawiać, a co do innych kwot, to nie będziemy podejmować tematu, bo nie ma takiej potrzeby.
– Śląsk dość szybko skompletował kadrę na tę rundę. Jest pan zadowolony z transferów, które przeprowadził David Balda i czy maczał pan przy nich palce?
– Dużo prowadzimy rozmów, zanim zawodnik trafi do Śląska. David i ja odbywamy wspólną rozmowę, czy to na żywo czy za pośrednictwem Internetu. Chcemy wyeliminować każdą rzecz, która by się nam nie spodobała. Od razu stawiamy sprawę jasno, jak nasz klub funkcjonuje, na co może sobie pozwolić, na co nie, jakie mamy wymagania i zasady. Jeśli wszystko jest ok, to wtedy podpisujemy kontrakt. Tak było w przypadku wszystkich zawodników, których udało się nam pozyskać. Byłem bardzo zadowolony, bo na treningu miałem wszystkich piłkarzy. Takie były założenia i zadania. Mamy 21 zawodników z pola i czterech bramkarzy i ta drużyna jest odpowiedzialna za to, co się wydarzy w ciągu sezonu. Powiedziałem zawodnikom w szatni, że nie mają być tylko zawodnikiem nr 20-21, tylko mają odgrywać ważną rolę w zespole, bo to świadczyłoby o tym, że rywalizacja stoi na najwyższym poziomie.
– To najlepsza kadra Śląska, jaką miał pan do dyspozycji?
– To jest inna drużyna, inaczej budowana. Ktoś ostatnio wrzucał statystykę, że Śląsk jest najmłodszym zespołem w Ekstraklasie. My nie stawiamy na starego, młodego, tylko na lepszego. Ja tym chce się kierować. Nie ma takiej sytuacji, że młodemu trzeba dawać szansę. Mnie nikt nie dawał szansy za darmo. Na wszystko trzeba było sobie zapracować i taką filozofię też mam. Będzie lepszy młody, będzie grał. Będzie słabszy młody, będzie siedział na ławce. Proste zasady, które każdy akceptuje i rozumie.
– Biorąc pod uwagę to, że jesteście liderem po rundzie jesiennej, brak medalu będzie rozczarowaniem?
– Zupełnie nie myślę o tym. Zawsze patrzę na każdy kolejny mecz. Dla mnie liczy się inauguracja roku z Pogonią Szczecin. Chcemy wygrywać. Gdzie nas to zaprowadzi na koniec sezonu, zobaczymy.
– W XXI wieku prawie każdy lider po rundzie jesiennej Ekstraklasy, poza Odrą Wodzisław Śląski, kończył rozgrywki, kwalifikując się do europejskich pucharów. Już raz udała się panu taka sztuka z WKS-em, wówczas awans był wywalczony rzutem na taśmę.
– Uwielbiam rywalizację europejską. Miałem zaszczyt, że mam na swoim koncie mnóstwo spotkań w europejskich pucharach jako asystent, a później jako pierwszy trener w Legii Warszawa w fazie grupowej Ligi Mistrzów i 1/16 finału Ligi Europy. Trenowałem polską kadrę na mundialu U20, trenowałem reprezentację U20 w Turnieju Ośmiu Narodów, ze Śląskiem grałem w el. Ligi Konferencji Europy. To wszystko pokazało mi, że to jest jedyna droga, żeby cieszyć się futbolem na wysokim poziomie i będziemy do tego dążyć. Każdemu zawodnikowi powtarzam, że prawdziwe rozgrywki to jest Europa i faza grupowa. Czy my to w tym sezonie zrealizujemy? Zobaczymy, któż to wie.
– Do realizacji tego celu konieczna będzie lepsza skuteczność na wiosnę Erika Exposito. Do tej pory najwięcej bramek w rundzie rewanżowej zdobył sześć w sezonie 2020/2021.
– Na pewno tak, ale Erik jest świadomy, to prawdziwy lider zespołu. Oprócz tego, że jest znakomitym zawodnikiem, to jest bardzo dobrym człowiekiem, który ma dobry wpływ na innych. Jest przedłużeniem trenera w szatni. Jestem zadowolony z jego postawy w poprzedniej rundzie i liczę na to, że potwierdzi postawę w rundzie wiosennej.
– Czy są jakieś dystrakcje, rzeczy, które mogłyby odciągać uwagę Erika? Mam na myśli to, że wraz z końcem sezonu kończy mu się kontrakt, a od stycznia już może znaleźć sobie nowy klub na przyszłe rozgrywki.
– Myślę, że nie będzie miało to na niego żadnego wpływu. Im dłużej Śląsk będzie walczył o najwyższe cele, tym jego wartość rynkowa będzie rosła. Erik ma więcej do zyskania niż do stracenia. Uważam, że dzisiejsze rozmowy z kimkolwiek nie są dobre dla niego. Też rozmawialiśmy krótko podczas obozu. On wie, czego ja chcę, ja wiem, czego on chce. Idziemy jedną drogą i oby wszyscy byli zdrowi.
– Na koniec trochę wybiegnę w przyszłość. Ostatni mecz gracie w Częstochowie z Rakowem, czyli klubem, którego jest pan wychowankiem. Czy chciałby pan, żeby ten mecz miał symboliczne znaczenie – był spotkaniem o wielką stawkę np. mistrzostwo Polski, awans do europejskich pucharów?
– Oczywiście. Urodziłem się w Częstochowie. Na stadionie Rakowa spędziłem pierwsze lata piłkarskie, debiutowałem tam na poziomie 1. ligi i Ekstraklasy. W tych szatniach odrabiałem lekcje. Wracając ze szkoły, miałem chwilę, żeby to zrobić. To był mój drugi dom. Jakbyśmy tak zmierzyli, ile czasu spędzałem w swoim rodzinnym domu, a ile na stadionie, to myślę, że wyszłoby podobnie, dlatego ten sentyment jest. Natomiast nie ma już mnie w tym klubie od 1996 roku. Czego bym chciał po ostatnim gwizdku sędziego po meczu z Rakowem? Podnieść ręce do góry.
Rozmowa została nagrywana 31 stycznia 2023 roku.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.