Kamiła Walijewa ponosi konsekwencje dopingowej wpadki. Jak informują rosyjskie media, łyżwiarka figurowa musi zwrócić nagrody za wyniki osiągnięte po zażyciu niedozwolonego środku. Mowa o niebagatelnej sumie aż 13,5 miliona rubli.
Drakońska kara dla Rosjanki. Winne miały być lody i herbata
Walijewa, wtedy 15-latka, szybko oczarowała światową publiczność i równie szybko ją rozczarowała. Jeszcze przed igrzyskami w Pekinie w jej organizmie wykryto niedozwoloną trimetazydynę. Wynik ogłoszono jednak dopiero dzień po zdobyciu złota w rywalizacji drużynowej. Dekorację medalową wstrzymano.
Od tych wydarzeń do wydania ostatecznej decyzji w sprawie Walijewej minęły niemal dwa lata, ale w końcu łyżwiarkę dosięgła sprawiedliwość. Rosjankę zdyskwalifikowano na cztery lata i przy okazji anulowano wszystkie jej wyniki.
Utrata medali to nie jedyne konsekwencje. Rosyjskie media informują, że zawodniczka będzie musiała oddać również zarobione z nagród pieniądze. Według Sport Expressu, straci aż 13,5 miliona rubli, czyli około 600 tysięcy złotych.
Nic z tej kwoty nie przepadnie, bowiem oddane nagrody mają zostać przekazane zawodniczkom, które pierwotnie plasowały się za Walijewą. Aż 75 procent kwoty przypadnie Rosjankom.
Na liście znajduje się także reprezentantka Polski, Jekatierina Kurakowa, która w wyniku dopingowej wpadki rywalki otrzyma brązowy medal z mistrzostw Europy w 2022 roku, a także – potrącone z nagród Walijewej – 152 tysiące rubli. To stanowi nieco ponad 6500 złotych.
Czy pieniądze na pewno trafią do Kurakowej i innej łyżwiarki? Rosjanie piszą, że często w takich sytuacjach dopingowiczom uchodziło to na sucho. Jeśli jednak Walijewa będzie tego unikać, jej dyskwalifikacja może ulec wydłużeniu.