Piotr Zieliński dość niespodziewanie nie został zgłoszony przez SSC Napoli do fazy pucharowej tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Wszystko ma związek z nieudanymi negocjacjami na temat nowego kontraktu, po których reprezentant Polski – według włoskich mediów – może trafić do Interu Mediolan. – To kwestia negocjacji, które w moim odczuciu zostały przeprowadzone słabo – mówi Przeglądowi Sportowemu były piłkarz Serie A i reprezentant Polski, Marek Koźmiński.
Fakt, że Zielińskiego zabraknie w Lidze Mistrzów, jest swego rodzaju karą za nieudane negocjacje kontraktowe oraz fakt, że prawdopodobnie odejdzie z drużyny na koniec sezonu. Pojawiają się plotki o tym, że jest praktycznie odsunięty od zespołu, co jest po prostu smutnym zakończeniem fantastycznej historii, jaką Polak napisał w drużynie z Neapolu. Mimo bycia zawodnikiem spoza Włoch, Zieliński jest na 7. miejscu w historii drużyny pod względem występów w jej barwach – pośród obcokrajowców więcej mają tylko legendy, Marek Hamsik i Dries Mertens. Do niedawna wydawało się, że w gronie legend pojawi się również reprezentant Polski, szczególnie po tym, jak odrzucił ofertę z Arabii Saudyjskiej, by pozostać we Włoszech. Wszystko jednak się zmienia, a winą tego są nieudane negocjacje kontraktowe.
– Muszę z przykrością stwierdzić, że biznes lubi ciszę i robi się go szybko. To była cała telenowela brazylijska, bardzo głośna i długotrwała. Za każdym razem oglądaliśmy kolejny jej epizod, co chwilę bombardowały nas nowe doniesienia – mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Marek Koźmiński. 45-krotny reprezentant Polski podkreśla, że winę za całą sprawę może ponosić menedżer Zielińskiego. – [La Gazetta dello Sport] przytaczała cytat De Laurentiisa, w którym stwierdził, że Piotr jest fajnym człowiekiem i z nim udałoby się dogadać, ale jest jeszcze jego menedżer, który jest pazerny. Mam takie wrażenie, że jest w tym ziarenko prawdy, a na końcu wysoką cenę zapłaci za to Piotr, a w konsekwencji także reprezentacja Polski – podsumowuje ze smutkiem były gracz m.in. Udinese czy Brescii.
W całej dyspucie to agenci Zielińskiego zdają się odgrywać największą rolę. Wydaje się, że to nie finanse odegrały w tej sytuacji najważniejszą rolę. – De Laurentiis wyraźnie zaakcentował, że nie dogadali się nie przez Piotra, ale przez jego menedżera, bo pieniądze, które mu zaoferował, były większe niż w Interze. Nie wiem, czy taka była prawda. (...) Na pewno Piotr nie poszedł za pieniędzmi, bo gdyby tak było, to pojechałby pół roku temu do Arabii Saudyjskiej – przypomina Koźmiński.
Zieliński w barwach Napoli rozegrał jak do tej pory 355 meczów. Nie wiadomo ile i czy w ogóle jeszcze jakieś czekają go w ciągu najbliższych miesięcy. Ewentualne posadzenie na ławce czy całkowite odsunięte od zespołu sprawi, że problem będzie miała także reprezentacja Polski, która niedługo będzie rozgrywać baraże o udział w Euro 2024. Jest spora szansa, że za pół roku Polak pojawi się w Interze Mediolan i wszystko zostanie zapomniane, jednak teraz znajdujemy się być może w najtrudniejszym momencie kariery 29-latka.