Aleksander Zniszczoł był najlepszym z polskich skoczków w sobotnim konkursie Pucharu Świata w Willingen. 30-latek z Wisły zajął ósme miejsce. – Jestem gotowy na więcej. Dźwigać odpowiedzialność? Nie ma problemu – powiedział po zawodach w rozmowie z Eurosportem.
"Sabotaż". Gromy na głowy działaczy FIS po konkursie w Willingen
To już koniec odliczania. Wreszcie polski skoczek przełamał fatalną serię 15 konkursów bez ani jednego naszego reprezentanta w TOP10 konkursu Pucharu Świata. Tej sztuki w sobotę w Willingen dokonał Aleksander Zniszczoł, który zakończył zawody na ósmym miejscu. Podobnie jak dwa tygodnie temu w Zakopanem, 30-latek spadł z wysokiego miejsca zajmowanego na półmetku, jednak tym razem winę za to rzeczywiście można zrzucić na loteryjne warunki.
– Dziś oddałem faktycznie trzy dobre technicznie skoki. To jest coś, na czym można budować, coś, czego można się trzymać. Jeśli następnym razem dopisze mi trochę szczęścia, a będę utrzymywał dyspozycję, może uda się powalczyć o coś więcej jeszcze tej zimy? – mówił zadowolony Zniszczoł przed kamerą Eurosportu.
Aleksander przyjechał zresztą do Niemiec z celem na pierwszą "dziesiątkę". I to po swojej drugiej próbie na 130 metrów powiedział przez bandę do Dawida Kubackiego. Dał odczuć, że strata wirtualnego podium nie jest dla niego powodem do smutku.
Zniszczoł był bezapelacyjnie najlepszym z Polaków.
– Warunki w finale nie były tak dobre, jak w 1. serii (145,5 m – przyp. red.). Zabrakło wspomagania ze strony natury i było ciężko. Ale plan minimum został zrealizowany, zależało mi na tym. Widzę progres, nie chciałbym się teraz zatrzymywać – mówił nasz reprezentant. Na pytanie o dźwiganie odpowiedzialności za nasze skoki odpowiedział natomiast: – nie ma problemu.
Zostaje gdybać, czy zajmując drugie miejsce na półmetku, Zniszczoł trafiłby na lepsze warunki w locie. Takie wykorzystał Johann Andre Forfang, który powrócił na podium PŚ pierwszy raz od 2018 roku. Norweg pofrunął aż na 155,5 m, bijąc rekord Muhlenkopfschanze.
Drugi w sobotę był Ryoyu Kobayashi, a trzeci Kristoffer Eriksen Sundal. Punkty PŚ zdobył jeszcze tylko Dawid Kubacki. Piotr Żyła i Kamil Stoch odpadli na półmetku rywalizacji.