Aleksander Zniszczoł zajął ósme miejsce w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Willingen, choć po pierwszej serii był liderem. Trener Polaków Thomas Thurnbichler ma żal do Borka Sedlaka, że wypuścił 29-latka w niezbyt korzystnych warunkach.
Weekend-szaleństwo w Willingen. 11 ataków na granicę wyobrażeń
Po pierwszej serii Zniszczoł po skoku na odległość 146 metrów miał ponad 12 punktów przewagi nad drugim Ryoyu Kobayashim. Niestety, w drugiej próbie wylądował o 15,5 metra bliżej. Rywale skakali dużo dalej, dlatego Polak nie znalazł się choćby na podium.
Thurnbichler na antenie TVN ocenił skok Zniszczoła. Austriacki trener przyznał, że jego próba mimo wszystko była udana. – Najazd, prędkość i wybicie były dobre. Później było trochę niestabilnie w powietrzu. Początkowo warunki sprzyjały, ale potem zabrakło powiewu wiatru we właściwym kierunku – powiedział Thurnbichler.
Zarówno w sobotę, jak i niedzielę Zniszczoł był najlepszym reprezentantem Polski w Willingen. – Olek pokazał na co go stać. Jest jednym z naszych liderów, a może nawet i najważniejszym skoczkiem. Prędzej czy później wyląduje na podium – zaznaczył Austriak.
Thurnbichler został zapytany również o okoliczności, w jakich został oddany finałowy skok. Kilku rywali Zniszczoła (chociażby Andreas Wellinger czy Stefan Kraft) oczekiwali na swoją próbę przez kilka minut i dzięki temu trafili na korzystne warunki atmosferyczne. Gdy na belce zasiadł Polak, Borek Sedlak zapalił zielone światło niemal od razu.
– Pod koniec serii światła zmieniały się jak na dyskotece. Raz były takie, a raz takie. Widzieliśmy, co się dzieje na monitorach. Przy ostatnim skoczku już tak nie było. Myślę, że mógł się trochę powstrzymać z tą decyzją – przyznał Thurnbichler w rozmowie z TVN.
W niedzielę zapunktowało jeszcze dwóch Polaków. Dawid Kubacki zajął 18. miejsce, natomiast Kamil Stoch uplasował się o siedem pozycji niżej. – Dawid miał bardzo dobry drugi skok, natomiast w pierwszej serii trochę stracił na prędkości. W tych warunkach trzeba mieć dużo pewności siebie i skakać z sercem. Można to odnieść na przykład do Kamila. W jego przypadku to nie jest takie proste. On wciąż szuka właściwej pozycji i potem ciężko jest dać z siebie wszystko – ocenił trener.
Kwalifikacji nie przebrnęli natomiast Piotr Żyła i Paweł Wąsek. Szczególnie w przypadku 37-letniego zawodnika był to rozczarowujący wynik. – U Piotrka zabrakło aktywnej pozycji. Wybicie było za bardzo z górnej partii ciała i stracił na tym dużo prędkości. Paweł oddał natomiast pierwszy skok po chorobie. Po prostu go spóźnił, a warunki były takie, jakie były – powiedział Thurnbichler.
W następny weekend zawody Pucharu Świata odbędą się na drugiej półkuli – konkretnie w amerykańskim Lake Placid. Zniszczoł może się czuć pewny wyjazdu na dawne olimpijskie obiekty, a co z pozostałymi Polakami? – Chciałbym, żeby wszyscy skoczkowie polecieli do Stanów. Będziemy się nad tym zastanawiać. Podejmiemy decyzję najpóźniej w poniedziałek lub wtorek – zapowiedział trener kadry.