Cristiano Ronaldo 5 lutego świętuje 40. urodziny. Jak wyglądały jego piłkarskie początki w lizbońskim Sportingu? O tym powiedzieli w rozmowie z TVPSPORT.PL jego byli koledzy z drużyny – Fernando Dinis i David Caiado. – Powiedział nam: "przestańcie ze mnie żartować. Pewnego dnia podjadę nowym Ferrari" – mówi jeden z byłych zawodników ekipy z Lizbony.
Choć w oficjalnych meczach strzelił łącznie 873 goli i pobił wiele rekordów, wciąż potrafi zaskoczyć piłkarski świat. Cristiano Ronaldo, który teraz czaruje kibiców (oraz rywali) w lidze saudyjskiej nadal umie sprawić, żeby wszyscy mówili o jego występach i kolejnych osiągnięciach. Według niektórych najlepszy piłkarz w historii, a zdaniem innych – przynajmniej jeden z najlepszych.
Zanim Cristiano Ronaldo trafił na piłkarski szczyt, wychowywał się portugalskich klubach. Najpierw w skromnej Andorinhi, potem w Nacionalu Funchal, a następnie w lizbońskim Sportingu, gdzie zadebiutował na poziomie seniorskim. Jako 17-latek trafił do pierwszej drużyny, w której rozegrał 21 meczów, strzelił pięć goli i zaliczył sześć asyst. A już rok później trenował pod okiem sir Alexa Fergusona w Manchesterze United.
Zanim jednak Ronaldo zaczął przebijać się do seniorskiej piłki, najpierw musiał przebić się w juniorach Sportingu, gdzie w każdym roczniku od lat jest mnóstwo talentów. Co sprawiło, że to właśnie nastolatek z Madery dotarł na tak wysoki poziom? Jak przykładał się do treningów i co wówczas cechowało jego charakter? O to zapytaliśmy Fernando Dinisa i Davida Caiado, którzy mieli okazję poznać piłkarską ikonę.
Z okazji 40. urodzin Ronaldo przypominamy wypowiedzi z rozmów z TVPSPORT.PL.
Fernando Dinis jest trzy lata starszy od Cristiano Ronaldo. Do pierwszej drużyny się nie przebił, jednak przez trzy sezony występował w rezerwach Sportingu. To właśnie tam drogi obu zawodników się przecięły. – Już wcześniej trenował ze starszymi, bo trenerzy młodszych kategorii twierdzili, że się marnuje. W tamtym momencie gwiazdą pierwszej drużyny stawał się Ricardo Quaresma i wszyscy czekali na to, że zagrają razem. Sam nie mogłem się tego doczekać, bo widziałem, ile pracy Cristiano wkładał w treningi – przyznaje Dinis.
Styczność z Ronaldo miał także dwa lata młodszy od niego David Caiado. Jak podkreśla, piłkarz występujący obecnie w Al Nassr robił na nim wrażenie, głównie za sprawą podejścia do treningów. – Grałem też z Nanim oraz Joao Moutinho, ale Ronaldo był naprawdę inny. Pracował najwięcej – na boisku, ale też nad sobą – zwraca uwagę.
– Twierdziliśmy, że jest szalony! Niektórzy mu mówili, żeby gdzieś wyszedł się pobawić, bo za każdym razem zostawał po treningu. To było niewyobrażalne, że chłopak w wieku szesnastu lat może tyle pracować – zdradza Dinis.
Dziś nie ma chyba zawodnika bardziej kojarzącego się z etosem pracy niż Ronaldo. Po tych wypowiedziach można odnieść jeszcze większe wrażenie, że Portugalczyk zrobił karierę nie tylko dzięki talentowi, ale również podejściu do siebie. Nie tylko do obowiązków.
– Chciał być zawsze najszybszy, najsilniejszy. Nie widział ograniczeń – dużo czasu poświęcił na treningi strzałów – prawą nogą, lewą, głową. Nikt go do tego nie zmuszał, to była wyłącznie jego decyzja – mówi Dinis.
Jak się okazuje, Ronaldo nie tylko na boisku chciał być najlepszy. – Nigdy później nie poznałem człowieka, który tak bardzo chciał być najlepszy w każdej sytuacji. Nie tylko na boisku, ale też gdy w klubie graliśmy w tenisa stołowego albo snookera. Jeśli wygrywał ktoś inny, on po prostu trenował, żeby się postawić. I za każdym razem mu się udawało – wspomina Caiado.
Dinis podzielił się w rozmowie z TVPSPORT.PL anegdotami związanymi ze wspólnymi treningami i występami z Portugalczykiem, któremu... nie zawsze podobały się żarty starszych kolegów.
– Kiedyś Cristiano musiał za karę – już nie pamiętam za co – wynieść śmieci. A my, żeby go nabrać, schowaliśmy się, żeby go wystraszyć. Gdy przechodził przez jezdnię, wszyscy wydaliśmy z siebie odgłos, naśladujący samochód... Zdenerwował się na nas! I powiedział nam: "przestańcie ze mnie tak żartować. Pewnego dnia też was tak wystraszę, gdy podjadę nowym Ferrari" – mówi były piłkarz Sportingu.
Ronaldo dziś jest okazem tężyzny fizycznej, ale jako nastolatek nie mógł się pochwalić wyjątkowymi warunkami. Nie brakowało mu jednak odwagi, choć rywale często atakowali jego nogi. Z tym wiąże się inna anegdota...
– Graliśmy z zespołem, który nie zawahał się przed żadnym faulem, po prostu przez 90 minut atakowali nasze nogi. Jeden z nich próbował przeszkodzić Cristiano, który już wtedy był szybki. W pewnym momencie nastoletni Ronaldo swoim bardzo poważnym, ale nastoletnim i w trakcie mutacji głosem krzyknął: “prawie mnie uderzyłeś”. Śmialiśmy się z tego długi czas – wspomina Dinis.
Nasz rozmówca twierdzi, że kluczową decyzją w karierze Portugalczyka był transfer do Manchesteru United. Dzięki temu zrobił większą karierę niż Ricardo Quaresma, który w tym samym czasie (w 2003 roku) opuścił Sporting.
– Myślę, że transfer do Anglii był najlepszą możliwą decyzją z jednego powodu – zmiany kultury gry. Sir Alex Ferguson miał na niego plan, który potem wypalił. Oczekiwania wobec niego może były duże, ale nie przychodził jako gwiazda. Co innego Quaresma, który trafił do Barcelony po to, by szybko zostać jego gwiazdą. Nie wyszło – nie dostał czasu, by się przyzwyczaić. Myślę, że gdyby Ronaldo w tamtym momencie trafił do Barcelony lub Realu Madryt też by sobie nie poradził – podkreśla Dinis.
Caiado i Dinis podążyli innymi ścieżkami niż Ronaldo. Pierwszy jest obecnie dyrektorem sportowym Academiki Coimbra, natomiast Dinis został... programistą. Po drodze jeszcze zawitali do Polski – obaj występowali przez pewien czas w Zagłębiu Lubin. Jak przyznaje Caiado, po odejściu ze Sportingu nigdy już nie miał styczności z piłkarską ikoną. Ale chciałby ponownie spotkać byłego kolegę z drużyny.
– Można powiedzieć, że razem dorastaliśmy. Dziś niestety nie mam z nim kontaktu, ale jeśli się spotkamy, na pewno mielibyśmy o czym rozmawiać po latach – zapewnia nasz rozmówca.
CZYTAJ WIĘCEJ:
David Caiado grał z Ronaldo i trenował u Smudy
Fernando Dinis: mówiliśmy o Ronaldo, że jest szalony