Na cztery tygodnie przed galą w Białymstoku zawodnicy grupy KnockOut Promotions, m.in. Kamil Szeremeta (25-2-1, 8 KO) i Krzysztof Włodarczyk (64-4-1, 44 KO), wylecieli na sparingi do Wielkiej Brytanii. – To był wyjazd od czapy – mówi bez ogródek "Diablo", który w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o treningach w Anglii, planach na 2024 roku i burzy, jaka się rozpętała po jego wypowiedzi na temat Mateusza Masternaka. Walka Włodarczyka 24 lutego w TVP Sport.
CZYTAJ TAKŻE: Nowe wieści ws. polskiego mistrza. "Czas na konkrety"
Mateusz Fudala, TVPSPORT.PL: – Ślad pod lewym okiem to efekt sparingów w Wielkiej Brytanii?
Krzysztof Włodarczyk, były mistrz świata IBF i WBC wagi junior ciężkiej: – To efekt wtorkowego sparingu już w Polsce. Moment nieuwagi, trochę zlekceważenie przeciwnika. Ale to nic groźnego. Co do Wielkiej Brytanii... to był wyjazd od czapy.
– To znaczy?
– Byliśmy tam od niedzieli do piątku. Przykre jest, gdy traktują swoich kolegów po fachu, jak mięso armatnie. "Chcecie wchodzić, to wchodźcie. Nie chcecie, to następni wchodzą". Tak mi się wydaje, że to był wyjazd, żeby pokazać, że też możemy wyjechać i posparować. Takie wypady możemy organizować co weekend, ale nie kiedy przygotowujemy się do walk i wszystko się może wydarzyć.
– Jak wyglądały te sparingi?
– Sparingpartnerzy byli z łapanki, sparowali ze sobą zawodnicy na zupełnie innych etapach przygotowań. Niespójni wagowo. My przygotowujemy się, pracujemy nad wagą, a tutaj dostaliśmy zawodników dużo cięższych. Kamil Szeremeta nie mógł sparować z zawodnikiem ze swojej wagi, musiał sparować z pięściarzem z mojej kategorii wagowej. Jak najszybciej chcę zapomnieć o tym wyjeździe i mam nadzieję, że więcej tego typu eskapad nie będzie.
– Wyjazd nie zaburzył wam planów treningowych?
– Nie, bo każdy z nas już przygotowuje się konkretnie pod przeciwnika, każdy sobie wizualizuje, jak go ugryźć, żeby wygrać walkę. Robiliśmy swoje, koncentrowaliśmy się na tym, co nas czeka. To co tam było, minęło.
– Twój rywal na gali w Białymstoku nie został jeszcze ogłoszony, ale rozumiem, że ty już wiesz, z kim boksujesz?
– Tak. Widziałem, że coś boksuje, wygrywa walki, choć ma ich niewiele na koncie. Każdy z moich ostatnich pięciu przeciwników chciał boksować. To nie byli pięściarze uciekający, czy bojący się. Po prostu wychodzili i boksowali. Mam nadzieję, że ten też taki będzie, stawi opór i nie przestraszy się.
– Znokautowałeś pięciu ostatnich rywali. To prawie najlepsza seria w twojej karierze, bo na samym jej początku wygrałeś sześć pojedynków przed czasem.
– Nie nastawiam się na nokaut, nie myślę też o tej serii. Chcę po prostu wygrać za wszelką cenę i przybliżyć się do pasa mistrza Europy, a może, choć dla niektórych zabrzmi to śmiesznie, nawet do tytułu mistrza świata. Nawet tej federacji, uznawanej za najsłabszą – IBO. Mogę o to walczyć, jeśli ktoś będzie miał chęć sprawdzenia się. Na pewno liczę na to, że ten rok będzie zupełnie inny, niż 2023. Że będzie bardziej konkretnie i będziemy przygotowywać się do czegoś większego.
– W ubiegłym roku stoczyłeś trzy pojedynki. Domyślam się, że liczba startów cię satysfakcjonuje, ale chciałbyś boksować o większe laury?
– Przede wszystkim. Chciałbym walczyć o coś, co przybliży mnie do jakiegokolwiek paska, nawet przysłowiowego paska od spodni, ale bardziej firmowego i lepszego. Wydaje mi się, że po to idziemy tą ścieżką.
– Jesteś na 12. miejscu w rankingu WBC, w WBO – 6., a w EBU, czyli Europejskiej Unii Boksu – 4. Czysto teoretycznie taka walka o pas jest możliwa, bo jak każdy z TOP15 możesz być brany pod uwagę w tzw. dobrowolnej obronie pasa.
– Ostatnim razem przypomniałeś mi, że wyleciałem z EBU, teraz jestem 4. Z kolei w WBC wcześniej byłem na 13. miejscu. Jeśli będę miał taką przyjemność boksowania o pas mistrza świata, to jak najbardziej jestem chętny, by gdzieś pojechać i go wyrwać.
– Ostatnio głośno było w mediach na temat twojej wypowiedzi o ostatniej walce Mateusza Masternaka z Callumem Billamem-Smithem (Polak wycofał się z walki po 7. rundzie z powodu kontuzji żeber – red.)
– Od razu zapytam: czym obraziłem Mateusza Masternaka? Czym ja go uraziłem? Czy powiedziałem, że jest brzydki, nieelegancki, boksuje paskudnie? Wypowiedziałem swoje zdanie na temat walki. Chyba każdy ma prawo się wypowiedzieć? Do mnie wielu ludzi podchodzi i mówi: lubię pana, ale nie podoba mi się pana boks. To co, mam go zacząć bić?
– "Zabolał brzuch i może brakuje silnej woli? Trzeba się zapytać podświadomości Mateusza Masternaka co się stało i dlaczego nie wytrzymał tego, a wygrywał walkę" – powiedziałeś w rozmowie z Ringpolska.pl. Mateusz odpowiedział wymownym wpisem w mediach społecznościowych. Zaskoczyła cię jego reakcja?
– Totalnie. Ale wydaje mi się, że to nie Mateusz pisał, tylko ktoś inny. Nie czuję żadnej urazy do Mateusza, życzę mu powodzenia, przystąpienia do walki o mistrzostwo świata i dążenia do spełnienia marzeń. Życzę mu tego z całego serca. To, że wypowiedziałem się w taki, a nie inny sposób... to co, miałem powiedzieć: kochany, przepraszamy cię bardzo. Będzie super. No nie... Tak to mogę podejść do mojej 4,5-letniej córki, gdy się uderzy i ją zaboli.
– Nie masz wrażenia, że atmosferę konfliktu między wami podpompowały nieco media? Polsko-polskie pojedynki budzą zainteresowanie.
– Wiem, ale też nie ubliżając nikomu i nie umniejszając, to wydaje mi się, że taka walka nie za bardzo by się sprzedała. Sprzedałaby się inna walka... Może kiedyś do tego dojdzie (chodzi o walkę z Arturem Szpilką – red.). Rocznikowo mam 43 lata, Tomek Adamek ma 47, a za chwilę będzie walczył z kolegą z innej branży. Wszystko jest możliwe.
– Swego czasu sam proponowałeś walkę Mamedowi Chalidowowi w rękawicach bokserskich.
– Wywoływałem go do walki. Mamed odpowiedział: pewnie, nie ma problemu. Ktoś mnie ubiegł z tym pojedynkiem... Ale cóż, życzę chłopakom powodzenia. Niech wygra lepszy.
– Po niedoszłym do skutku występie w organizacji freakfightowej rozważasz jeszcze romans z dyscyplinami spoza boksu?
– Dobrze powiedziane, romans. Tak, jak najbardziej. Czas pokaże. Forma negocjacji też ma ogromne znaczenie.